VIII. Ukryj się ze mną przed światem.

168 19 18
                                    

Hejka, miłego czytania życzę 🖤

~*~

Nadszedł dzień, w którym Hope miała otrzymać pismo sądowe, dotyczące pełni praw rodzicielskim, o które zamierzał ubiegać się Dexter. Oczywiście nie zrobił tak, jak radził mu Hughes i nie poinformował córki o swoich planach. Nie miał pojęcia jak ma to zrobić, gdyż była to jedyna osoba, której nie chciał zranić.

Poprawił mankiety koszuli i rozpiął jej dwa górne guziki. Był zdenerwowany, ale raczej nie przyznałby tego na głos. Schodził po schodach, odświeżając co chwilę konwersację z Thaler. Sam nie wiedział czy chciał, żeby Hope się już dowiedziała, czy wolałby odwlec to w czasie. Był pewny swojej decyzji i nikt nie był w stanie przekonać go do zmiany zdania. Nie ufał matce swojego dziecka, a teraz gdy znalazła sobie partnera, nie chciał, aby Mel zastała ją w dwuznacznej sytuacji. Wiedział, jak wyglądały jej stosunki z mężczyznami, gdyż w końcu sam przez rok był jej mężem. Nigdy jej nie kochał, ale przecież do seksu nie trzeba miłości.

– Villain! – Uniósł nieco głos, a następnie usłyszał odgłos pazurków, odbijających się o marmurowe posadzki. – Pospałeś sobie dzisiaj. – Pies otarł się o jego nogi, na co westchnął. – Głodny? – Cane corso szczeknął. – Jak zawsze. – Podrapał go pod uchem.

Wyjął z lodówki karmę i nałożył mu ją do miski. Pies siedział grzecznie przy jedzeniu, jednak ruszył się dopiero, gdy Riaz machnął mu dłonią, dając w ten sposób pozwolenie.

Podszedł do szafki i sięgnął po filiżankę, którą podstawił pod ekspres. Nie spał dziś tej nocy zbyt wiele, mimo, że kasyno zamknęło się wcześniej z powodu bójki. W sumie to większość nocy przesiadywał w Royal Flush, lecz przywykł do tego trybu życia. Cztery godziny snu były wystarczające, potem praca w domu, spotkania, ewentualnie trening z Vancem oraz spotkania z Melanie. Gorzej było, gdy nadchodził tydzień, kiedy mała przebywała u niego, wtedy odpuszczał wizyty w kasynie na rzecz czasu spędzonego z córką, lecz nadzorował funkcjonowanie Royal Flush z domu. Martwił go jednak aspekt jej opieki, gdy w końcu uda mu się całkowicie przejąć nad nią opiekę. Nie miał zaufania do połowy, otaczających go ludzi, więc niania nie wchodziła nawet w grę. Przetarł oczy. Tym zajmie się później. Bardziej dręczył go fakt, że Hope jeszcze nie dała znaku życia, więc nie wiedział jak zareagowała na to Melanie.

Upił łyk kawy i spojrzał na Villaina, który wylizywał miskę. Uniósł nieznacznie kąciki ust, poprawiając czarne oprawki okularów. Wyjrzał za okno, a jego myśli powędrowały w kierunku Danielle. Do jej przerażonych oczu, drżących warg i palców, które zaciskały się na jego piersi. To nie był pierwszy raz, kiedy od zeszłego wieczoru o niej pomyślał. Za każdym wspomnieniem tego jak wychodziła ze Swindlerem, ogarniał go dziki szał. Nie mógł..., nie potrafił odnaleźć przyczyny tej reakcji. Owinął szczelniej palcami filiżankę i wziął kolejnego łyka, który pozostawił po sobie gorzki posmak. Wzrok zaszedł mu ciemnością, gdy wyobraził sobie ją bliżej Swidlera.

– Kurwa – warknął, odstawiając z hukiem kubek. Villain dał bezpieczny krok w tył.

Przeszedł do swojego gabinetu, który mieścił się na parterze i opadł na fotel. Włączył laptop z zamiarem przejrzenia postępu kasyna w Las Vegas. Jeśli znowu okaże się, że nie idzie po jego myśli, sam tam poleci.

Starał się skupić, ale no cholera, nie mógł. Odłożył okulary na bok i pomasował obolałe skronie. Zawsze opanowany, kierujący się logiką, a teraz był wewnętrznie rozszarpywany przez dzikie hieny, które szeptały mu do ucha słodkie Danielle. Prawie zmiażdżył podłokietniki tak mocno zacisnął na nich dłonie. Przeklął siarczyście, gdy jego wewnętrzny głos po raz kolejny się odezwał. Taka słodka. Taka niewinna. I nie twoja. Kurwa, chyba potrzebował spotkania z Margot, gdyż jego zapędy zaczęły wymykać mu się spod lejców, jednak wizja rudowłosej nie była tak kusząca jak te pieprzone usta Verdaz. Jej delikatny głos, formułujący się w ciche jęki, gdy bezlitośnie pieścił ją językiem. Paznokcie, drapiące jego napięte ramiona i te zielone oczy, wyrażające niemą prośbę o więcej.

Ruthless | 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz