Jezioro za miasteczkiem. Piękna scenria las pełny drzew żółtych i pomarańczowych liściach łąka cudowne małe jeziorko koło którego rozłożono koc. Siedzi na nim dwójka ludzi. Przyjaciele.
Młoda kobieta i Mężczyzna w podobnym wieku.
Chłopak o ciemnych jak smoła gęstych włosach ładnie i starannie uczesanych. Wyrasiste kości policzkowe. Na nosie oparte delikatnie zsuniete okulary z ciękich prostokątnych oprawkach.
Obok zaś siedzi roześmiana z pozoru optymistyczna oraz lekkoduszna, Blądynka. Lecz miała swoje zdanie którego za rządne grzechy i ugody nie dała by zmienić. O dosyć okrągłej twarzy. W jej błyszcacychy niebieskich
jasnych niczym bezchmurne niebo tęczówkach. Policzki delikatnie muśnięte różem oddcieniu niczym jasne delikane płatki piwoni. Część Jej ślicznych miekikkich i falowanych włosów opadała na ramionach zaś drugą spoczywała spokojnie na jej plecach sięgając za łopatki. Różowiutkie i pełne usteczka koloru świerzych mamlinek na krzewie, kusiły wiele osób. Ale ich właścicielka zręcznie odrzucała wszyskich.- Nie wiem jak sobie tu poradzę bez ciebie Niemcy...- odparłam kładąc głowę na kocu wpatrując się w chmury.
- Napewno dasz sobie radę Polen. To tylko kilka miesięcy w święta wracam... Po drugie będę dużo pisać..- Jego spokojny głos był kojący tak samo jak miejsce w którym byliśmy.
- Obiecujesz?- zapytałem patrząc w jego ciemne oczy.
- Obiecuje.- odparł uśmiechając się pogodnie.
- Będę straszne tenskinić.. W końcu jesteś moim jedynym przyjacielem...
- Oj tam masz jeszcze: Ame, Russland, Österreich.. Po drugie ja nie umieram tylko jadę na studia. Ty też będziesz studiować.. Napewno chcesz uczyć w szkole?
- Już podjęłam decyzje.. Załam egzaminy wstępne... Nic tylko się uczyć... I wrucić do tej szkoły tylko tym razem jako kadra nauczycielska...
- Będziesz napewno świętą nauczycielką...
- A ty lekarzem.. Założę się z tobą o trzy dychy że skończysz te walone studia z wyróżnieniem!- odparłam radośnie
- Wątpię to naprawdę cieszkie studia...
- No właśnie jak zdasz z wyróżnieniem dostaje trzy dyszki a jak nie to ty. Co ty na to panie doktorze?- zapytałam na to ten się zaśmiał i podał mi dłoń
- Dobra.- Zacisnęła ją z uśmiechem I po chwili ponownie opadłam na koc.
- Twoja matka pewnie kipi z dumy...- odparłam patrząc w niebo..
- E tam.. Mało mnie o chodzi co myśli. Miałem być prawnikiem ale wybrałem zawód lekarza.. Nie czuje się na siłach jej tego tłumaczyć..
- Oszukujesz ją?-zapytałam dość zaszokowana. Zawsze miał zażyłą relację z mamą.
- Po części...
- Niemcy..- skarciłam go. Nigdy nie kłamał a jak już to robił to zazwyczaj nieudolnie..
- No co to jedyne wyjście...
- Nie prawda. Wracając do głównego tematu.. Wiesz że bardzo cie lubię?- zapytałam na co ten się zaśmiał I przytulił do siebie.
- Wiem.. Ja ciebie też Polen.- Odparł cicho po czym ucałował mnie w czubek głowy. Nie było to dziwne w naszej przyjaźni, a jak najbardziej normalne. Tak samo jak całus w policzek na przywitanie z mojej lub jego strony. Znaliśmy się prawie od pierwszej klasy.. Był starszy co prawda ale na szkolnym podwórzu można poznać naprawdę wiele osób. Zaczęło się w sumie od tego że kwestionował z innymi czy nadaje się do gry w piłkę i żeby mu udowodnić że tak zagrałam z nimi. Kilka pierwszych rund szło mi całkiem nieźle ale jak to ja wyjebałam się na jakiś kamieniu a on jako jedna osoba prócz innych dziewczynek nie śmiał się a obmył mi ranę własną wodą. Po czym się z nim pokłuciłam..- Polen..?
- Tak?
- Nieobrarzaj się nigdy o głupoty które Ci napiszę.. Jesteś dla mnie naprawdę ważna i mam nadzieję że nic nie zmieni naszej przyjaźni....
- Nie obiecuje ale nie zaprzeczam...- nodparłam że śmiechem na co on też się zaśmiał.
_________________________________________
Witam witam powracam po miesięcznej przerwie i pokazuje to coś.
CZYTASZ
Dwie strony lustra/gerpol/countryhumans/w trakcie!
RomanceKtoś wodą Ktoś ogniem Ktoś życiem Ktoś śmiercią Ktoś prawem Ktoś morałem Czy uda im się dogadać i zakochać w sobie na dobrę będąc razem bez żadnych przeszkód? Jedno pytanie Dwie odpowiedzi.. - Ja i ona?- śmiech... Nawet nie wiesz jak tego pragnę...