Wróciłam do domu..
Zastałam tam głuchą ciszę.Zabrałam się za swoje obowiązki: pranie, sprzątanie. Wywiesiłam ubrania ma sznurki by wyschły. Zadbałam o zwierzęta. I wyprasowałam ubrania. Gdy wybrałam się z koszulą do pokoju brata. Zastałam go leżącego na łóżku.
- Węgry?- zapytałam wystraszona.
- Słabo się dziś czuje Lengyelország...- odparł słabo i wtulił twarz w poduszkę. Jak na zawołanie moje ręce zaczęły się delikatnie trząść a sam zaczęłam się cholernie martwić o jego zdrowie.. Zawsze był chorowity.. Podeszłam do niego szybko i położyłam dłoń na jego czole...
-Chłodne.- mruknęłam z ulgą
- Nic mi nie będzie... Nie wyspałem się i tyle...
- Przynosę Ci herbaty z modem i cytrynką... Przykryj się dokładnie skarpety włóż bo zmarzną ci stopy. Byłeś z Litwą i ojcem na rybach? Mówiłam że jest zimo I się jeszcze pozaziebiacie! Syropu ci zrobię.. Ciesz się że ziółka mam! Bo to była by lipa gdybyśmy teraz dopiero mieli na nie odkładać..- odparłam I wykonałam zadane przez siebie sobie polecenie.- Ciesz się dziś jest rosół tata wczoraj ubił kurę, ja oskubałam to będzie na zupę. A teraz śpij. Sen to zdrowe wtedy się regeneruje człowiek(kraj)- odparłam I przymknęłam mu drzwi.
Wróciłam do rosołu i przy piecu postawiłam sobie stołek usiadłam na nim i wzięłam jedną z książek I zaczęłam się uczyć. Chciałam jak najlepiej i jak najszybciej skoczyć te studia..
W rym zajęciu rozproszyło mnie pukanie. Zdjęłam fartuszek i wyszłam na ganek uchyliłam drzwi.
- Pol! Nie uwieżysz!- Krzyknęła do mnie Ame wchodząc do domu i zdejmując buty - Patrz!- wysunęłam w moją stronę dłoń. Na jej serdecznym palcu błyszczał pierścionek zarczynowy..
- O kurwa..- mruknęłam sama do siebie. Spojrzałam na nią i na jej dłoń i z powrotem. - Kto jest tym szczęściażem?- zapytałam patrząc na rozpromienioną dziewczynę.
- No jak to kto?- powiedziała uradowana.
- Nie mów nawet że..- mruknęłam do siebie niedowierzając.
- No pewnie że Rus!- pisnęła zadowolona.
- Ja pierdole... Moja przyjaciółka wychodzi za mojego kuzyna..
- To świetnie!
- Już widzę tą wspólną wigilę.. Jego ojciec wie?- Aż się bałam rewelacji z jakimi do mnie przyjdzie po wigilii...
- No!
- Jak wójek się niesprzeciwia... To Szęścia rzecze! Znając Rosję też wytrzymałości do dzieci..
- Ahaha! Pol takich rzeczy mi życzysz! Niespodzieałam się po tobie!
- Czego? Ja ci tylko mówię byś mi nie płakała jak ci dziecko będzie ryczeć... A co ty myślałaś?- spojrzałam na dziewczyne której policzki zalały się różem.
- Uznajmy że nie było tego pytania...- powiedziała cicho siadając na blacie a ja wruciłam do pilnowania rosołu.
Ponownie znów ktoś zapukał.
- Ame błagam cię Otwórz- powiedziałam na co dziewczyna ruszyła się z miejsca w stronę drzwi frontowych.- NIE DAM SOBIE RADY SAMA!- usłyszałam chlipaniem I płacz z przedsionka.- NIE BYŁAM NA TO GOTOWA! ON ZA SZYBKO WYRUSŁ! MÓJ BRACISZEK!- Po tych słowach wyszłam szybo z kuchni i zaprowadziłam brunetkę na kanapę.
- Nie płacz to było jasne że wyjedzie...- powiedziała Ame siadając obok.
- Ale.. On jest jeszcze młody.. i-i nie dam rady bez mojego braciszka!- samej łzy zaczęły mi cieknąć po policzkach na wsponienie pożegnania z przyjacielem.
- Oj Austria... Ja też nie byłam na to gotowa- wydukałam pomiędzy chlipaniem tuląc do siebie młodszą przyjaciółkę
- Strasznie dramtyzujecie..- odparła Ame siedzącą w fotelu na przeciwko. Obydwie spojrzałyśmy wtedy na nią mordeszcym wzrokiem na co wzruszyła ramionami.- A ty Austria mówisz tak jakbyś była starsza od Germany...
- Żegnałysmy go z matką w domu bo niechciał byśmy z nim szły na peron bo miał się tam z kim spotkać...- załkała na co spojrzałam na nią.
- Jak to kurwa?- zapytałam- to ja byłam na peronie...
- Ooooo FACK! LOVE IS TRUE!- powiedziała Ame.- Dobra Opowiadaj co się na peronie działo!
- Nic szczególnego... Płacz z mojej strony przytulaske i...- wtedy mnie olśniło że Niemcy mnie.. Pocałował..- O-on mnie pocałował..- wydukałam przejęta. Ta informacja do mnie niedochodziła...
- Was? Deutschland całował ciebie?- powiedziała zamyślona. Po chwili pisła i wstałam uradowana- HAA! I teraz braciszek jest mi winien kaskę! Wszyscy wiedzieliśmy że kiedyś do tego dojdzie! No Wszyscy może oprócz was!
- A ja jestem winna kasę Japan...- odparłam przecierając twarz Ame.
- Jesteście pojebani! Nie będę ze szwabem! Znaczy wybacz Austria nie miałam na myśli obrazić ciebie i twoich przodków...
- Eee nic się nie dzieje.. Mam to gdzieś..
- Uff- odetchnęłam z ulgą. - Wracając nie będę ze Nerdem! Nie mam mowy!- Powiedziałam głośno i stanowczo.
- Będziesz
- Kurwa rosół!- krzyknęłam i pobiegłam do kuchni. Trochę zupy wykipiało ale nic złego się nie stało. Wszystkie z powrotem usiadłyśmy w salonie.
- Ślub planujemy tak gdzieś w zimię.. Albo jeszcze na jesieni...- Mówiła rozmażona Ame. Austria w tym czasie krzątała się po saloniku.
-Polen...?- zapytała w końcu cicho
- Tak?
- Jest może Ungarn?-jej pytanie nie szokowało jakoś bardzo.. Od dłuższego czasu mój braciszek spędzał z nią dość dużo czasu.. Można nawet przypuszczać zauroczenie bądź miłość pomiędzy nimi.
- Jest.. Gożej się dziś czuje.. Pewnie zaziębił się ma rybach- odparłam ścierając stół.
- Mogę go zobaczyć?- zapytała dość zmartwiona.
- Pewnie.. Zobaczę czy nie śpi i dam Ci znać- odparłam z uśmiechem puściłam oczko w stronę Ame by zbadała tą sytuację za czas kiedy mnie nie będzie. Udałam się na górę po schodach.
Uchyliłam drzwi delikatnie I ujżałem nie śpiącego a ślecocego nad jakąś książką ogrodniczą albo kucharską brata.
- Hej.. Bo wiesz Austria jest na dole...- zaczęłam a ten spojrzał na mnie za książki. Widać było że delikatnie się zaczyna stresować.- Pytała czy może do ciebie zajrzeć.. Wpuścić ją?- zapytałam że śmiechem na co brat spojrzał na mnie jak na debila.
- Jeszcze pytasz? Wpuść!- odparł trochę zirytowany.
Weszłam do salonu i pierwsze co to Austria zerwała się z kanapy.
- I co?- zapytała zmartwiona.
- Nie śpi.. Zaprowadzić cię czy sama trafisz?- zapytałam na co dziewczyna się zmieszała.
- Zaprowadź bo się jeszcze zgubię i wleze tam gdzie nie trzeba- dotarła bawiąc się już brazoletką na nadgarstku.
CZYTASZ
Dwie strony lustra/gerpol/countryhumans/w trakcie!
RomansaKtoś wodą Ktoś ogniem Ktoś życiem Ktoś śmiercią Ktoś prawem Ktoś morałem Czy uda im się dogadać i zakochać w sobie na dobrę będąc razem bez żadnych przeszkód? Jedno pytanie Dwie odpowiedzi.. - Ja i ona?- śmiech... Nawet nie wiesz jak tego pragnę...