Numer I

10 2 3
                                    

Biegła ile sił w nogach. Chociaż trudno to nazwać biegiem. Przypominało to bardziej trucht, choć Willa powtarzała sobie w myślach tylko jedno zdanie. "Biegnij szybciej." 

Willa nie należała do dziewczyn ze słabą kondycją. Wręcz przeciwnie, w podstawówce była kapitanką dziewczyńskiej drużyny siatkowej. Kilka razy poprowadziła swoją drużynę po złoto. Lecz to już była przeszłość. Od tamtego czasu dużo się zmieniło, a raczej wszystko. W wieku piętnastu lat miała swoją paczkę przyjaciół, o dwa lata starszego chłopaka i uznanie wszystkich, którzy ją znali. I myślała, że tak już będzie zawsze. 

Jednak życie miało dla niej inne plany. Z ukończeniem szkoły podstawowej życie zaserwowało jej wizytę w szpitalu gdzie zdiagnozowano u  niej cukrzycę I stopnia. W dość szybkim tępię przytyła czterdzieści trzy kilo.

Możecie sobie teraz pomyśleć, że to przecież nic strasznego. Przytyła to i może schudnąć. Otóż nie. Cukrzyca jest chorobą nie wyleczalną. Ta chorobę można leczyć, ale nie wyleczyć. Cukrzyca - tak jak i każda inna choroba - rządzi się swoimi prawami, które nie są identyczne w każdym przypadku. Niektórzy ludzie chudną i nie ważne jak bardzo by się starali nie mogą przytyć. W przypadku Willi jest odwrotnie. Nie ważne jak bardzo by się starała nie może schudnąć.      

 Willa nienawidziła tego, że spotkało to akurat ją. I codziennie przed snem zadawało sobie to samo pytanie "Dlaczego ja?". Co prawda większość mogła by powiedzieć, że o siebie nie dbała. Obżerała się i cukrzyca wynikła właśnie z tego. Lecz to nie prawda. Istnieją dwa typy tej choroby: cukrzyca I stopnia i cukrzyca II stopnia. Cukrzyca I stopnia jest chorobą genetyczną, czyli ktoś z rodziny Willi np. dziadek miał cukrzyce i dziewczyna odziedziczyła to po nim. Za to na cukrzycę II stopnia może zachorować każdy i nie ważne jak zdrowy był by styl życia tej osoby to ona i tak może na nią zachorować. W życiu każdego człowieka jest te kilka procent szansy, że może na nią zachorować i jest to nie unikalne. 

-Uważaj jak łazisz krowo - wyrzucił z siebie szatyn, którego Willa szturchnęła ramieniem, gdy próbowała przejść między innymi studentami, aby dostać się na wykład, który swoją drogą zaczynał się za dziesięć minut.

-Przepraszam - to jedyne co zdołała wypowiedzieć nim ruszyła dalej. Pomimo przykrego wyzwiska, które zostało wypowiedziane w jej stronę szła dalej zupełnie tak jakby tego nie usłyszała. Wręcz przeciwnie. Usłyszała i to bardzo dobrze.                                                                                

Ubrana w czarne baggy jeans'y i luźną białą koszulkę. Tak specjalnie ubrała się w ten sposób, aby jak najmniej było widać jej fałdki na brzuchy. Dziewięćdziesiąt dwa kilo. Dokładnie tyle ostatnio zobaczyła na wadzę, gdy na nią stawała kilka dni wcześniej.  W przeciągu sześciu lat jej waga się unormowała, a szatynka mogła odetchnąć z ulgą, gdy na wadze zaczęła się pojawiać ta sama liczba. Przynajmniej wiedziała, że nie przytycie o kolejne trzy kilo jest mało prawdo podobne. Ale jednak było.                                                                                                                                                  

Weszła do sali niczym tornado, które było gotowe roztrzaskać wszystko na swojej drodze. Trzy minuty przed czasem. "Udało się". Powiedziała do siebie w myślach, gdy zajęła miejsce w jedynej wolnej ławce jaka została. Wykładowca wszedł do sali co sugerowało, że zaraz rozpocznie się wykład.                                                                                                                                                          

Psychologia kliniczna - kierunek, który Willa studiować, aby pomagać innym. Nie był to najłatwiejszy kierunek, ale odpowiedni dla niej. Przynajmniej tak sobie powtarzała od czterech lat. Dosłownie, gdy profesor otwierał już ust, aby przywitać się ze studentami do sali wszedł wysoki brunet o piwnych oczach. Ubrany czarne dresy i białą przylegającą do ciała koszulkę, która uwydatniała jego mięśnie brzucha oraz ramion. 

-Dzień dobry - odezwał się niskim głosem, a oczy wszystkich skierowały się wprost na niego. Tylko Willa pozostała nie wzruszona jego wejściem i ze zwyczajną obojętnością patrzyła w dół na tablicę.

-Dzień dobry - odpowiedział mu pan Smith. Chłopak ruszył w górę, aby po chwili zająć miejsce obok szatynki, która nawet nie raczyła obdarzyć go najzwyczajniejszym w świecie spojrzeniem.    

Brunet zauważył to dziwne zjawisko. Tak dziwne. Dla niego było to bardzo dziwne bo każda dziewczyna lampiła się na niego jak na obrazek i śliniła się na jego widok. Chłopak był do tego przyzwyczajony. Drugi rok studiów, a on natrafił na dziewczynę, która jako jedyna nie lampiła się na niego jak na Mona Lisa'e.                                                                                                                                              

Wykład się zaczął, a on nie był nim w ogóle zainteresowany. Bardziej interesowała go dziewczyna, która nie interesowała się nim. Patrząc na nią widział zielone oczy, które ze skupieniem obserwowały profesora, który właśnie coś tłumaczył. Nawet nie zorientował się kiedy napisał na kartce swoje imię i nazwisko po czym przysunął ją w stronę dziewczyny.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Część, cześć.

Jeśli dotarłaś/dotarłeś do końca tego rozdziału to proszę cię o gwiazdeczkę:)

Zachęcam do komentowania oraz wyrażania swoich opinii na temat treści. Jeśli zauważyłaś/zauważyłeś jakieś błędy to również proszę o poinformowaniu mnie o nich w komentarzach, a ja je poprawię. Zależy mi na tym, aby ta książka była jak najlepiej dopracowana.

Buziaki:*

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 21 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Please, accept meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz