Rozpoczęcie roku szkolnego...
Ale od początku.
Godzina 7:30.
Zjadłam na śniadanie owsiankę z sokiem malinowym brzoskwinią i borówkami.
Oczywiście nie zjadłam całej.
Umyłam zęby i tylko skincare bo nie możemy makeupu do szkoły.
Ubrałam sie w to:Ubrałam bluze bo było dosyć chłodno.
Przez godzinę oglądałam serial.
O 9:30 wychodziłam z domu oczywiście miałam na sobie białe nike.
Jechałam autobusem do szkoły.
Było normalnie dopóki nie zobaczyłam bruneta.
Wsiadał do autobusu wszystkie miejsca były zajęte oprócz miejsca koło mnie.
???- Cześć moge tutaj?
F-Tak jasne.
???-Jedziesz do szkoły 63?
F-Tak a ty?
???- Też a tak wogule jestem Bartek
F- Ja Faustyna
(W tym samym czasie powiedzieli)
F i B- Ładne imię.
(Faustynie zrobiły sie różowe policzki i pojawij sie na jej twarzy uśmiech)
Dojechaliśmy.
F-To nasz przystanek
B- Wyjdź pierwsza to najwyżej ja odjadę a nie ty.
F- Dzięki
( Śmieje się pod nosem)
Fausti wychodzi a za nią Bartek.
N- Zapraszam za mną!
(10minut później)
N-Możecie wyjść.
(Powrotu wam nie będę opisywała ponieważ tylko zapoznawałam się z Bartkiem.)
(W domu)
Na obiad zamówiłam sushi bo nie chciało mi sie gotować.
W trakcie jedzenia dokączyłam serial.
Nawet się nie obejrzałam a już była 20 byłam zmęczona więc ubrałam piżamę i poszłam spać.