Mrok otaczał nasze zmęczone ciała z każdej strony. Biegliśmy do światła, które wydawało się świecić nieopodal. Moja ręka była lodowata, a on cały był blady i wyczerpany. Nie chciałam tu zostawać, nie mogłam go tutaj zostawić. Jednak on chciał odkryć najmroczniejszą tajemnicą, poświęcając swoje życie.
Nie byłam gotowa go oddać.
Nie chciałam, aby tutaj zginął.
Opadałam z sił, a on dokonał wyboru. Niesamowicie bolesnego wyboru. Moja dalsza walka nie przyniosła żadnego rezultatu, jednak myśl, że on tutaj zostanie, zaczęła mnie przerażać. Czułam ogromny strach... o niego. Próbowaliśmy zasklepić poprzednie rany, jednak na nowo je otwieraliśmy. Byliśmy trucizną, jednocześnie zatruwaliśmy siebie, aby poczuć iskrę, która była nami.
Upadliśmy kolejny raz, nie mogąc się podnieść. Podążanie do światła bez niego, nie miało sensu. Nie opieraliśmy się ciemności, która po nas przyszła. Poddaliśmy się. Razem.
Zniknął chaos, a powstała cisza.