Gazeta

12 2 1
                                    

   "Wyniki konkursu na Miss Miasta Cochem 2021!" - głosił kolorowy nagłówek gazety. William z zaciekawieniem przekręcił kartkę. Na następnej stronie widniało duże zdjęcie dziewczynki z blond lokami i niebieskimi oczami. Na górze pisało "Zwyciężczyni Emma Schulz - córka burmistrza!". William zaśmiał się. O ile w mieście nigdy nie bywał, wiedział, że córka burmistrza jest okoliczną gwiazdą. Jego wzrok powędrował na stronę obok. Piękna, brązowowłosa dziewczyna zerkała na niego z kartki swoimi wielkimi, zielonymi oczami. William zamknął gazetę i wsunął ją pod poduszkę leżącą na jego twardym łóżku. To była najpiękniejsza twarz jaką kiedykolwiek widział. Nigdy nie miał żadnych kontaktów z płcią przeciwną, chociaż w liceum był uważany za ładnego chłopaka. Ale teraz... wychudzone ciało, rozczochrane włosy i czarne gałki oczne dawały mu wygląd postaci z niskobudżetowego horroru. 

 - Idę do miasta... Nie idę do miasta... Idę... Nie idę - mamrotał William sam do siebie odrywając płatki od stokrotki. - Idę! 

   I jak powiedział, tak zrobił. Założył czarny płaszcz długi do kolan, również czarny kapelusz i ruszył w stronę barwnego, wesołego miasteczka. Wyglądał, jakby był podróżnikiem w czasie, który przybył do XXI wieku w stroju rodem z lat czterdziestych. Nie przeszkadzało mu to. Szedł jednak krokiem niepewnym.

 - Ej ty! - krzyknął do niego nastolatek siedzący na murze z kolegami. - Kręcicie tu jakiś film?

Grupa roześmiała się i dwóch najwyższych chłopców zbiło się szklanymi butelkami piwa. 

 - Hm? - William odwrócił się do nich ukazując im swoje czarne gałki oczne.

 - Cholera, co ty masz z oczami?! - krzyknął jeden z nich.

 - Co za dziwadło! - dodał kolejny.

   William obrócił głowę i szybkim krokiem odszedł w stronę sklepu kosmetycznego. Podszedł do lady.

 - Dzień... dobry. Ma pan może soczewki? - zapytał kasjera.

 - Tak, jaki kolor? - kasjer spojrzał na Williama którego wzrok był wbity w podłogę.

 - Poproszę brązowe.

   Duch wyszedł ze sklepu. Szybko dotarł do swojego leśnego domu i siadł na łóżku z zażenowaniem.

 - Durne miasto. Durny ja i durna stokrotka! - pomyślał.

Rzucił pudełko z soczewkami na podłogę. Przypomniał sobie wtedy zdjęcie pięknej, uśmiechniętej dziewczyny z gazety.

 - Jutro druga próba - wyszeptał, zanim jego powieki stały się ciężkie i zapadł w sen.

The sparkle of a long lost soul and the vision of a long lost body.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz