𝐙𝐰𝐞𝐢.

55 4 19
                                    

Obudziłem się gwałtownie, od razu wstając do pozycji siadu. W moich myślach nadal był ten przerażający sen, a raczej koszmar. Który za niedługo naprawdę mógł się zdarzyć. Było to gorsze, niż koszmary o zabójstwach, lub jakie miewałem o brzydkich potworach, kiedy byłem kilkuletnim dzieckiem. Nie mogłem znieść tego, że Bill mógłby się całować z jakimś facetem. Czy mojego brata w ogóle pociąga jego własna płeć? Wątpie w to, iż nigdy nie dawał takich znaków. Wstyd przyznać, nawet byłbym zazdrosny o jakąś kobietę. Mimo to, doskonale wiedziałem, że jakaś ładna dziewczyna z którą potem będzie miał słodkie dzieci byłaby lepsza dla niego. Lecz ja za bardzo, za boleśnie pragnąłem jego ciała, dla którego mógłbym poświęcić jego szczęśliwą przyszłość. Wciąż nieotrząśnięty, spojrzałem w prawo, gdzie było jego łóżko. W naszym domu, mieliśmy oddzielne pokoje. Teraz, kiedy byliśmy w hotelu woleliśmy czuć swoją obecność w obcym miejscu, dlatego zdecydowaliśmy się na wspólny. Nie narzekaliśmy, do piętnastego roku życia również dzieliliśmy pokój. W łóżku Billa, jedyne co tam było to jego czarny, pojedyńczy włos. Nie było śladu po moim bliźniaku, ale parę chwil po tym, do moich uszu dotarł dźwięk lejącej się wody z słuchawki prysznicowej.

- Czyli się myje. - Westchnąłem. Tak, byłem przyzywczajony do tego, że myje się z rana. Z naszej rodziny, on najwięcej razy się mył w dniu, zawsze mówił "Chcę być czysty, to wy jesteście brudasami.", kłócił się, gdy ktoś mu powiedział iż powinien skrócić swoją rutynę przynajmniej do dwóch razy dziennie. Kilka lat temu, mógł się nawet czyścić aż do czterech razy w przeciągu dwudziestychczterech godzin, zawsze mnie to bawiło. A rachunki przychodzące za wodę, już nawet nie chcą być wspominane. Drzwi od łazienki zostały otwarte, w progu stał mój bliźniak z zwisającym ręcznikiem na jego biodrach. Jak zawsze, odrzucałem tą myśl, od razu rzucenia się na niego, smakując każdy skrawek jego chudego ciała. Mój wypalający wzrok utkwił na jego klatce piersiowej, wystających żebrach.
- Co się tak gapisz?
- Bo wyglądasz dziwnie.
Zaśmiał się cicho, rozumiejąc słowa, których nie mówiłem naprawdę. Bill zawsze wiedział, kiedy kłamię. Umiał mnie przejrzeć jak przez przezroczystą kartkę papieru, wiedział kiedy się wacham.
- Tak, bo wyglądam tak olśniewająco. - Wywyższył swoje ego. - Jesteś zwyczajnie zazdrony. - Powiedział sarkastycznie.
- My wyglądamy praktycznie tak samo.
- No i co z tego? Ja i tak wyglądam lepiej.
Nie odezwałem się żadnym słowem, obracając się i udając że podnoszę swoją czarną gumkę do włosów. Uśmiechnąłem się pod nosem, przez jego dogrzykę. Chciałbym powiedzieć mu wszystkie te komplementy, żeby tylko się przede mną rumienił, jego skóra nad kościami policzkowymi zamieniająca się w delikatny róż. Narazie, to tylko marzenia.
- Załóż na siebie jakiś ciuch,  jeszcze się rozchorujesz. Chyba tego nie chcesz. Jeszcze trochę masz do pośpiewania.
Mlasnął językiem, kolejny raz rozumiejąc że mam rację. Podszedł do swojej oczywiście czarnej, dużych rozmiarów walizki. Wziął jakąś miękką bluzę, skarpetki i bokserki. Bill to największy skarpeciarz jakiego w swoim życiu spotkałem. Jak niedawno byliśmy na plaży, nawet po piasku chodził w skarpetkach. Ciągle mnie przekonywał, żebym żył jego sposobem życia, czyli abym nosił częściej materiał chroniący moje stopy. Jak to on, gdy się na coś uprze, nie da spokoju. Dlatego już musiałem zacząć nosić te cholerne skarpetki, by się niczego nie czepiał.
- Odwróć się. - Pośpieszył. Chciał się ubrać, w pełni to rozumiałem że nie chciał abym patrzył. W końcu jesteśmy dorośli, to nie jest już to samo, jakbyśmy mieli po dziesięć lat. Trochę tęskniłem za czasami, gdy się nie wstydziliśmy swoich ciał. Kąpiele braliśmy razem, kiedyś przyłapałem go jak patrzył się na mojego wtedy małego penisa, czy w ogóle tak to można nazwać. Zawstydzając go, zrobiłem to samo. Tak długo, że to zauważył i czuł się skrępowany. Mnie to wtedy tylko śmieszyło.
- Okej już
Odwróciłem się ponownie, chłoniąc widok stojący tuż obok mnie. Jakby wiedział, jak bardzo mnie pociągała jego niewinnie wyglądająca twarzyczka. Przed moimi oczami rozwinęła się fantazja, gdy doszedłem po odbytym stosunku na jego twarz. Chłopak był chętny, widać to było po jego wyrazie. Oblizał pokryte białą cieczą swoje wiśniowe usta, przełknąłem ślinę, patrząc na niego. Spojrzałem na jego lekko rozchylone wargi, wyobrażając sobie na nich moje nasienie. Jakby zlizywał je swoim rozgrzanym językiem, błagając mnie na kolanach o więcej. Powoli traciłem samokontrolę, którą budowałem przez tyle lat. Przerażała mnie ta świadomość, co zrobił ze mną mój brat. Zamienił mnie w bezuczuciową dla innych kreaturę, dziwiło mnie jak bardzo prawdziwa miłość wpływa na ludzi. Wiele osób powiedziałoby, abym poszedł do psychologa. Tylko ja cholernie nie chcę zostawiać mojego bliźniaka, zostawiać te uczucia z tyłu za sobą. Jestem i zawsze będę jedyną osobą która może go pokochać w taki sposób, w jaki ja to robię. Będzie musiał wreszcie to zrozumieć.

"𝐀 𝐬𝐢𝐝𝐞 𝐨𝐟 𝐲𝐨𝐮 𝐭𝐡𝐚𝐭 𝐈 𝐧𝐞𝐯𝐞𝐫 𝐤𝐧𝐞𝐰" - Tom x Bill Kaulitz.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz