Dzisiaj zmierzaliśmy do Paryża, gdzie miał się odbyć nasz przedostatni koncert. Ja, jak zawsze byłem usadzony tuż przy Bill'u, a reszta chłopaków siedziała dalej. Było widać po moim bracie, iż był tym całym zajściem bardzo upokorzony, obrzydzony. Od tamtego czasu się nie uśmiechał, co trochę mnie zabolało, czułem czasem kłucia w sercu, które próbowałem zignorować. Bill zawsze był pełen energii, motywacji do działania. Jeszcze kilka dni temu, chciałem mieć chociaż 30% jego radości. Lecz teraz, jakbym sobie to samo życzył, miałbym ją na minusie. Nawet nie kłóciłem się o siedzenie obok okna, kiedy zauważyłem jego narbumuszoną minę.
- Boli? - Odważyłem się go spytać, z nadzieją że nie będę musiał tłumaczyć o co dokładnie mi chodzi. Czarnowłosy obrócił się do mnie głową, wtapiając wzrok w moją twarz.
- Zależy co. - Westchnął.
- Wymień wszystko. Spróbuję pomóc... - Przygryzłem dolną wargę, sfrustrowany.
- Dupa, głowa, kolana, i kutas. - Przewrócił oczami, na co przypomniałem sobie zdarzenie, które miało miejsce dwa dni temu. Wiedziałem bardzo dobrze, że będzie go niewyobrażalnie boleć dupa. A głowa... ciągnałęm go za włosy jak puszczalską dziwkę. - Mam maść, kupiłem we włoskiej aptece parę tygodni temu.
- To się podzielisz. - Mruknął. - Na wypranie mózgu też zadziała? - Zapytał z wyczuwalnym sarkazmem w głosie. Chciałbym, aby to pamiętał. Jak jego rozpalone ciało reagowało na mój dotyk, jak jego krwawiące ścianki zaciskały się na moim penisie. Już minęliśmy zielony znak drogowy który pokazywał stronę prowadzącą do Paryża. Szybko spoglądnałęm na Bill'a, czy aby napewno jest zanurzony w swoich myślach, zanim wyjałęm swój notatnik, czy tam ten pamiętnik jak w tych nastoletnich serialach o zakochanych dziewczynkach.24/08/07
Dzisiejszy dzień był nudnawy. Spędziliśmy go w samym busie, ledwie co się zatrzymując kilka razy po drodze. Nie mam nawet zbytnio co tu pisać, iż się nic nie zdarzyło. Jedyne co wiem, że zaraz będziemy na miejscu. Parkujemy na jakimś prywatnym parkingu, gdzie nie złapią nas napalone fanki.Już dojechaliśmy. Nie miałem wiele dzisiaj wiele dostępnych myśli do wylania na papier. Możliwe, iż potem dopiszę sobie parę zdań, jakby zdarzyło się coś ciekawszego niż spanie. Lecz nawet po tym odpoczywaniu w busie, i tak byłem zmęczony ciągłym hukiem jaki wytwarzała droga. Przynajmniej ten już ucichł. Wstałem ze swojego miejsca, dopiero się orientując że nie ma Bill'a tuż obok mnie. Niezaskoczony tym, zignorowałem jego chwilową nieobecność. Pewnie poszedł do toalety, czy coś podobnego. Moje kości, a głównie kolana strzykały gdy się wyprostowałem - napewno w nieprzyjemny sposób. Kierowałem się do naszego skromnego pokoju, jaki dzieliłem z moim bratem. Nie był on duży, jedynie co się mieściło to średniej wielkości łóżko. Ale rozumiałem to, przez panujące okoliczności. Otworzyłem klamkę, zbladłem natychmiastowo na widok przede mną. Bill siedział na materacu, zgarbiony nad swoją ręką, tnąc głębokie rany żyletką. Zauważyłem rozbrojoną temperówkę i złamaną wykałaczkę leżącą obok. Był mocno wciągnięty w tą czynność jaką wykonywał, przypatrywał się krwi plamiącej naszą bielusienką kołdrę. Zamknąłem za sobą drzwi, wchodząc do środka.
- Bill? - Zacząłem, miękkim tonem. Chłopak dopiero wtedy uniósł swój wzrok na mnie. W jego zaszklonych oczach nie było ani strachu, ani smutku. Po prostu patrzył.
- Co chcesz? - Wyszeptał skrępowany. - Jestem zajęty.
Usiadłem obok niego, wpatrując się w rozciętą skórę. Dreszcz przeszedł mi wzdłuż kręgosłupa, czułem się lekko niekomfortowo.
- Potrzebujesz pomocy?
- Powariowałeś?! - Uniósł brwi, oburzony. - Nie idę do żadnego psychologa, popierdoliło cię do resz- Nie dałem mu dokończyć. Wiedziałem, iż do psychologa nie możemy się udać. Za duże ryzyko gdy mamy taką rozpowszechnioną, czasami niechcianą sławę. - W robieniu sobie... tego czegoś, nie psycholog. - Wytłumaczyłem. - W cięciu się.
Czarnowłosy niepewnie się uśmiechnął, wreszcie mogłem zobaczyć jak kąciki jego ust zmierzają ku górze, tworząc wyczekiwany przeze mnie uśmiech.
- Nie będziesz czuł się obrzydliwie robiąc to?
- Nie sądzę. Ale muszę mieć pełną twoją zgodę. Nigdy nie mógłbym Ci wyrządzić wymuszonej na tobie krzywdy.
Podał mi zakrwawione, ostre narzędzie. Byłem tym zafascynowany. Że ja mogłem to zrobić, dał mi zgodę udekorować jego śliczne, słodkie ciałko. Mimo to miałem z tyłu głowy - iż nieświadomie tnie się przeze mnie. Nie przez tłustowłosego oblecha, a przez zachciankę swojego brata.
- Wytniesz moją godzinę urodzenia na mojej dłoni? Proszę... - Wziąłem do opuszków swych palcy żyletkę, trzymając jego prawą dłoń. Bill wskazał miejsce nad jego czarno-umalowanymi paznokciami. - Zrób by bolało. I by zostało na zawsze. - Mruknął, iskierki adrenaliny błyszczały w jego spojrzeniu. Z perspektywy innych może wydawać się to bardzo chore. Ale ja, czułem pragnienie bycia jednością z moim bliźniakiem. Chciałem byśmy robili wszystko razem, nawet dzielili najbardziej intymne chwile. Naciskałem na skórę mocniej, wtapiając ostrze głębiej. Bill zamknął oczy, odchylając głowę do tyłu. Gładziłem delikatnie jego dłoń moim kciukiem, wycinając pierwszą liczbę - zero. Mój brat zaczął się lekko trząść, ja nie przestawałem.
- Wszystko dobrze?
- Tak... Dokończ... - Wykrztusił. Mokre dźwięki rozdzierającej się skóry, kapiących na podłogę kropli krwi, satysfakcjonowały mnie, i również jak dobrze zauważyłem, Bill'a. Mimo iż miał nieprzyjemny grymas na twarzy, to nadal na jego ustach widniał lekki, niewinny uśmiech. Byłem już przy ostatnim zerze. Wyjąłem bezszelestnie żyletkę, odkładając ją obok. - Dziękuję. - Westchnął. - Teraz będę mieć już na zawsze coś, co mi ciebie przypomina. Nie jakaś marna biżuteria, która może w każdej chwili się zgubić. - Przyglądał się nowej ranie. - Jest piękna.
Sam byłem z swojej pracy dumny. Już nigdy o mnie nie zapomni, nawet gdyby próbował, w co wątpie. Starałem się jak mogłem, jednak, to nie tatuaż który da się usunąć. A rana nie była tak płytka, by zarosła bez wszelakiego szwanku, bez śladu.
- Chcesz ją na ten czas zaopatrzyć, czy odkazić?
- Nie chcę. Chcę aby została taka jaka jest naturalnie. - Odpowiedział po kilku chwilach ciszy.
CZYTASZ
"𝐀 𝐬𝐢𝐝𝐞 𝐨𝐟 𝐲𝐨𝐮 𝐭𝐡𝐚𝐭 𝐈 𝐧𝐞𝐯𝐞𝐫 𝐤𝐧𝐞𝐰" - Tom x Bill Kaulitz.
RomanceSławni bliźniacy Kaulitz, których nazwisko jest znane przez praktycznie każdą osobę. Mimo to, żaden człowiek nie wie co się dzieje poza otaczającymi ich kamerami, poza społecznością. Nikt nie jest i nie będzie w pełni wtajemniczony w niebezpieczne...