Rozdział 2

16 1 0
                                    

Lily przesiadywała na kanapie opatulona kocem, zawinęła się w niego bardzo ciasno jednak można było dostrzec jej piżamę która składała się z spodni w kratę i znoszonego t-shirtu. Stwierdziłem że pójdę i spytam się dlaczego nie śpi.

- Czemu nie śpisz?
- Nie mogłam zasnąć.
- Coś się stało? - Do pytałem zmartwiony siadając na kanapie obok dziewczyny.
- Nie po prostu nie byłam śpiąca, a ty czemu nie śpisz?
- Mam "problem"...
- Co się dzieje?
- To długa historia. - Odpowiedziałem cicho.
- Mam czas, jeśli chcesz pogadać.
- Wiesz... po prostu zastanawiam nad tym czy..... - Głos zaczął mi się łamać ponieważ nie wyobrażałem sobie że kiedykolwiek takie zdanie opuści moje usta. - Czy nie podoba mi się...
- Syriusz?
- Skąd taki pomysł?! - Spytałem czując się całkowicie odsłonięty.
- Remus, znam cię już trochę i widzę kiedy zachowujesz się dziwnie lub po prostu inaczej. Jestem w stanie rozpoznać kiedy coś się u ciebie dzieję.
- No, trochę masz rację. Ale sam nie wiem, dlatego chciałbym porozmawiać.
- Chętnie z tobą porozmawiam. - Powiedziała dziewczyna uśmiechając się. Lubiłem Lily za wiele rzeczy ale najbardziej za tak że zawsze można było z nią porozmawiać.
- Zaczęło się w pociągu, nie mogłem spuścić z niego wzroku, nigdy wcześniej tak nie miałem. Później... Nie ważne co się stało później, Można powiedzieć że mu pomogłem. - Dziewczyna przytakiwała na moje słowa w ciszy. - później rozmawiałem z Jamesem i on chyba coś mi uświadomił.
- Co ci uświadomił?
- Że podoba mi się, no ty i tak wiesz kto.
- Jesteś gejem? - Zapytała cicho dziewczyna.
- Nie. - Odpowiedziałem sam nie wierząc w to co mówię.
- Ale podoba ci się chłopak.
- Tak ale w taki sposób w jaki kobieta podoba się mężczyźnie. - Wytłumaczyłem.
Lily złapała się za głowę i wzięła głęboki oddech
- Remus... To co mówisz nie ma sensu.

Wiedziałem to ale wolałem się okłamywać, miałem wrażenie że bycie homo to coś złego i wbrew naturze. Nie chciałem robić czegoś złego, nie chciałem być nie akceptowanym przez społeczeństwo. Łzy zaczęły napływać mi do oczu słysząc słowa Lily.

- Remus wszystko ok?
- Nie do końca...
- Wiem że może wydawać ci się że to coś złego lubić chłopaków ale tak naprawdę czemu miało by to być złe? Nie ma takiego powodu. To tylko miłość.
Nie przejmuj się tym co mówią inni, ponieważ oni nie ważne co zrobisz będą gadać. Dlatego zignoruj to i idź dalej przez życie.

Nie wiedziałem co powiedzieć, Lily uświadomiła mi że nie z mną nic złego. Po prostu bez słowa ją przytuliłem i pozwoliłem łzą popłynąć z moich oczu.
Siedzieliśmy przez chwilę przytuleni aż do pokoju wspólnego wszedł James.

- Ty też nie śpisz? - Spytała Lily.
- Ja już wstałem. - odpowiedział James. Rzeczywiście była już 4:00 nad ranem. - w soboty mam trening quidditcha o 5:00.
- My nawet nie zdążyliśmy się położyć. - Oznajmiłem.
- A co robiliście? - Spytał James skonsternowany. Wtedy zadałem sobie sprawę że zastał on nas w dziwnej sytuacji, siedzieliśmy sami w nocy przytulając się.
- Rozmawialiśmy. - Powiedziała Lily jakby nigdy nic.
- A, ok. - Rzekł Chłopak dość zmieszany.

SYRIUSZ POV:

Spałem jakby nigdy nic gdy usłyszałem szelest przy moim uchu, był to dość głośny dźwięk jakby ktoś stanął na papierek. To od razu mnie obudziło ponieważ miałem dość lekki sen. Na początku byłem zaniepokojony nagłym obudzeniem ale Otworzyłem oczy i ujrzałem Remusa skradającego się do swojego łóżka.
Stanął on na sreberko po czekoladzie. No cóż mogę powiedzieć, Remus rzadko sprzątał i należał do osób które są raczej bałaganiarzami. Mimo że była to pierwsza noc w Hogwarcie w tym roku szkolnym zdążył on już zrobić bałagan. Pewnie zostawił papierek na szafce nocnej a podczas nocy on po prostu spadł na podłogę. Nie wiem czemu moją uwagę przykuł papierek na podłodze a nie Remus który kładzie się spać o 4:20, przecież przed chwilą zostałem obudzony przez Jamesa który dopiero co wstawał.

- Luniek? - Spytałem zaspany.
- O, obudziłem cię, sorry...
- Nic się nie stało. Ale mógł byś tu trochę posprzątać.
- Wiem  ...  Po prostu nie zauważam kiedy robi się cały ten bałagan.
- Może wtedy kiedy zamiast wyrzucać rzeczy do kosza zostawiasz je na szafce?
- Rzeczywiście... - Chłopak powiedział zawstydzony.
- ...
- ...

Na zegarze wybiła 7:10 ale zamiast budzika obudził mnie Fabian Prewett który Wbiegł do pokoju jak do siebie i krzyknął.

- James złamał nogę!
- Jak to?! - Spytałem chłopaka zdziwiony.
- Na treningu.
- Gdzie jest?! - Starałem się wyciągnąć od Fabiana jak najwięcej informacji ponieważ martwiłem się o przyjaciela.
- W skrzydle szpitalnym, ale nie tylko on.
- Jak to? Kto jeszcze? - Dopytywałem ubierając w pośpiechu spodnie żeby pójść do Jamesa.
- W trakcie treningu zaczęła się burza i piorun prawie uderzył jakiegoś chłopaka który spadł z miotły na Jamesa który też spadł z miotły na inną osobę która też spadła z miotły i wszyscy spadli na ziemię. Przynajmniej tak powiedziała mi Pomfrey. - Tłumaczył przestraszony chłopak.
- A kim byli ci inni ludzie którzy spadli?
- Pierwszy nie wiem a drugi to jakiś Regulus. - To momentalnie sprawiło że zamarłem.
- Mój brat? - Spytałem śmiertelnie poważnie.
- Nie wiem, jakiś ślizgon.

To sprawiło że zamarłem mój brat i mój najlepszy przyjaciel leżą w skrzydle szpitalnym po tym jak dosłownie spadli z nieba. Nie pamiętam co działo się dalej, pamiętam tylko szybki bieg do skrzydła szpitalnego i widok Jamesa w gipsie i mojego brata w bandażach. A później zemdlałem.

Obudziły mnie dopiero odgłosy rozmów. Kilka osób dyskutowało o tym co mi się stało. Jakiś kobiecy głos mówił o gorączce, inny że zemdlałem ze strefą, aż w końcu otworzyłem oczy i ujrzałem trzy osoby Lily, Remusa i Pomfrey.

- Ej, obudził się! - Powiedziała ruda.  Na tę wiadomość wszyscy od razu przenieśli swój wzrok na mnie. Podniosłem się do pozycji siedzącej i patrzyłam na nich zdezorientowany.
- Co się stało? - Spytałem zdziwiony.
- Sami nie wiemy wbiegłeś tu jak opętany, stanąłeś na chwilę, rozejrzałeś się i zemdlałeś. - Wyjaśnił mi Lunatyk.
- Właśnie próbujemy ustalić co ci się stało. - Dodała Lili.
- A co z Regulusem i Jamesem? - Spytałem martwiąc się o brata i przyjaciela.
- Regulus wyszedł gdy zemdlałeś - Powiedziała Lily.

Nie miałem dobrych relacji z bratem odkąd uciekłem z domu ale żeby ode mnie uciekać gdy odwiedziłem go w szpitalu. Będę musiał z nim porozmawiać.

- A James ma się całkiem dobrze, no poza tym że ma złamaną nogę - Dodał Remus.
James jakby usłyszał że o nim mówimy właśnie się obudził.
- O wilku mowa. - Powiedziała Lily.
- Hej. - Powiedział zaspany James.
- Hej, co z twoją nogą? - Spytałem.
- Już prawie nie boli, Poppy powiedziała że wystarczy kilka zaklęć i będę zdrowy w ciągu tygodnia. Tak w ogóle to poznałem twojego brata.
- Współczuję - odpowiedziałem chłopakowi.
- Nie ma czego, polubiliśmy się.
- Wy!? - Krzyknąłem trochę głośniej niż zamierzałem.
- Tak, czemu jesteś taki zdziwiony?
- Bo mój brat jest strasznie wkurzający i go nie lubię.

Wszyscy zamilkli gdy do pokoju wszedł Regulus. Mówił coś o tym że jednak się źle czuję. Położył się na łóżku a ja stwierdziłem że czuję się już lepiej.

Hej zastanawiam się czy kontynuować publikowanie tego "opowiadania" i z tego powodu chcę sprawdzić czy mam jakiś faktycznych widzów. Byłoby mi bardzo miło gdybyście zostawili po sobie coś w postaci komentarza :).

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 12 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Zapach Czekolady | Wolfstar | Huncwoci Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz