Rudy Pov.
Wracałem do domu ze szkoły, dzisiaj wyjątkowo sam. Baśka musiała jeszcze po drodze zajść do sklepu zrobić zakupy i nie chciała, żebym na nią czekał, więc poszedłem sam.
Po wejściu do mieszkania od razu zrozumiałem, że muszę być cicho. Drzwi od gabinetu moich rodziców były zamknięte, czyli pracują nad ważnym projektem i jeśli zrobię jakikolwiek hałas to już po mnie…
Dobrze, że Duśki nie było w domu, więc mogłem spokojnie schować się u siebie i siedzieć cicho jak mysz pod miotłą… w sumie tak jak zwykle.
Zostawiłem plecak w pokoju, zdjąłem bluzę i poszedłem do łazienki. Tam ściągnąłem z siebie sweter i koszulę, żebym mógł obejrzeć… siniaki…
Dzisiaj niestety Alan i jego banda mnie nie oszczędzili. Oczywiście uczepili się jak Basi nie było obok mnie, no naprawdę muszę bardziej się jej trzymać, bo już naprawdę nie mam do tego siły. Ale nie powiem nikomu, bo będzie tylko gorzej.
Na szczęście dzisiaj nie potrzebowałem żadnych opatrunków, a siniaki nie wydawały się być aż tak mocne.
Ubrałem się i wróciłem do siebie do pokoju. Postanowiłem, że na samym początku muszę zrobić lekcje, dlatego sięgnąłem do plecaka i wyciągnąłem książki. Niestety pech chciał, że zrobiłem to za szybko, a że trzymałem je niezbyt prosto to wszystkie mi wypadły i poleciały na podłogę robiąc przy tym trochę hałasu… nawet za dużo.
Nie zdążyłem nic zrobić kiedy zaraz do mojego pokoju wpadł mój ojciec i nie czekając wymierzył mi mocny cios w policzek. Taki, że prawie się przewróciłem na podłogę.
-Umawialiśmy się czy się nie umawialiśmy?! Zawsze w domu ma panować absolutna cisza kiedy pracujemy!
-Wiem, przepraszam tato- wyszlochałem na skraju płaczu trzymając dłoń na policzku.
-No i, żeby mi to było ostatni raz dzisiaj- ostrzegł ojciec po czym wyszedł z mojego pokoju trzaskając przy tym drzwiami.
Gdy byłem pewny, że nie wróci… rozpłakałem się i to mocno, jednak szybko się pozbierałem. Teraz ważniejsza jest nauka, a nie moje użalanie się nad sobą…
Tak… moje życie zawsze tak wygląda. Chyba odkąd pamięta w oczach własnych rodziców byłem… porażką… Zawsze liczyła się dla nich tylko moja młodsza siostra Danuta, to w niej widzieli ideał, a już przede wszystkim spadkobiercę swojej wielkiej firmy.
Ona od zawsze była ode mnie we wszystkim lepsza nie ważne jak się starałem, żeby było inaczej. Utalentowane, złote dziecko, które cała rodzina uwielbia… i ja zawsze w cieniu bez szansy na jakiekolwiek uznanie.
Do tego od niedawna… dostaje mi się przemocą fizyczną… Zawsze był pewien rodzaj przemocy psychicznej, ale teraz pewnie rodzice mają mnie tak dość, że przeszli na bardziej… radykalne metody…
Nie mówiłem tego Baśce, bo nie chciałem jej martwić. Wystarczy, że martwi ją to, że dostaje w szkole, nie musi wiedzieć, że dostaje jeszcze w domu… chociaż ciężko to nazwać domem.
Gdy już odrobiłem wszystkie lekcje stwierdziłem, że nie dam rady wysiedzieć w tym domu. Już zwłaszcza kiedy do domu przyszła Duśka oczywiście chwaląc się przed rodzicami, że dostała celujące.
Oni przerwali swoją pracę, żeby jej wysłuchać, a mnie ojciec uderzył za to, że zrobiłem hałas… to jest chore…
Postanowiłem wyjść. Było już późno, ale miałem to gdzieś. Nie mogłem już wysiedzieć w domu i słuchać jak bardzo rodzice są dumni z Duśki. Zbyt bardzo łamało mi to serce.
CZYTASZ
Rośka A/B/O: Krwawy Księżyc
FanfictionŻycie Janka Bytnara nigdy nie było idealne. Gnębiony tak samo w szkole jak i w domu chłopak ledwie już może wytrzymać swoją codzienność. Chce zmian, ale nie wierzy, że mogłyby one nastąpić... do czasu aż niespodziewanie zbliża się do pewnego chłopak...