Wstałem z lozka przecierając zmęczone oczy
Cholera to była ciężka noc.
Zdecydowanie nie lubię takich momentów w których muszę położyć się spać.
Ale zdecydowanie tez nie mogę nie spać przez aż tak długo.Odkryłem kołdrę i wyprostowałem nogi które później polozylem na ziemi.
Wstawanie rano też nie jest czymś co lubię.
Podniosłem się po czym wstałem z łóżka
Dzieliło mnie tylko paręnaście mozolnych kroków do łazienki
Końcowo po dość krótkim (lecz zdecydowanie za długim) czasie byłem już w łazience
Po załatwieniu spraw znowu mogłem cieszyć się pełnia życia
Życia z którego i tak nie byłem zadowolonyTe wszystkie lata dają człowiekowi w kość.
Załatwiając wszystkie sprawy które miałem do załatwiania co jest chyba rzeczą oczywista.
Stanąłem a bardziej usiadłem przed wyzwaniem wypicia kawy
Dlaczego miałbym uznać to za wyzwanie?A No dlatego ze fatalnie boli mnie dzisiaj brzuch.
Bezsensowne myśli ogarniały moja głowę a ja pokonywałem kolejne wyzwania (łyki mojej kawy)
Wszystko i tak szło bardzo bardzo mozolnie.
Tak jak cały dalszy dzieńKolejną noc spędziłem nad sztalugą i płótnem mógłbym powiedzieć ze oczy zamykały mi się same a to dość dziwne w końcu miałem wrażenie, że nie byłem aż tak zmęczony.
Pare kolejnych godzin dręczył mnie ból pleców
Taki dość nie wyobrażalny
Około 5 nad ranem (bądź dla kogoś wciąż w nocy) łykaniem tabletki przeciwbóloweBól był nie przyjemny z jakiegoś powodu bardzo mnie to denerwowało i przeszkadzało w pracy albo bardziej zainteresowaniu
W końcu przecież z tego bym się raczej nie utrzymał
Jednak hobbystycznie a nawet odprężająco jest to przyjemneKto człowiekowi zabroni.
Zabroni nawet tego.
A czymże mogło by być życie bez pasji bez odprężenia.
Tylko ciągłym natłokiem myśli i bólem w klatce piersiowej
Takim nie przyjemnym uciskiem.Z tymi myślami ukończyłem obraz a także pierwszy dzień.