Trzeciego dnia pogubiłem się w swoim domu.
Znowu zmęczony spoglądałem w lustroCzemu ja tak wyglądam?
Przecież nie sypiam aż tak mało.
Czasami mam wrażenie ze to nie ma już nawet znaczenia.No wiec żeby nie marnować kolejnego dnia na bezcelowym myśleniu nad niczym i wszystkim udałem się na zakupy.
Narzuciłem na siebie czarny płaszcz
Ubrałem w miarę elegancka koszule i spodnie
Aby kolorystycznie pasowały do płaszcza
Wszystko musiało być stonowane
W odcieniach szarości i czerni
Nie zapominając o butach
(Bo kiedyś już się tak stało)
Ubrałem również je i zabierać kurtkę oraz klucze wyszedłem z domu
Rzecz jasna zamykając drzwi na kluczSchodzenie schodami klatką schodową było bardzo żmudne i nudne jednak potrzebne
Bo jak miałbym inaczej znaleść się na dole?
Jeśli istnieje piekło to mam nadzieje ze jest do niego winda.
Bo jak nie ma to cholera jasna obiecuje że tam nie zejdę.Dalsza droga była tak samo monotonna
Na dworze było już dosyć zimno
Liście spokojne rozwiewał wiatr
Były wolne
Tak przynamniej mi się wydawało.
Ale czy wolność w ogóle istnieje?
Może to wiatr wyznacza to co mają robić
A one po prostu pogubione uciekają przed przeznaczeniem
Albo bardziej może chciały by ale nie są wstanie
Sami rozumiecie
Wiatr i te sprawy.
(Kończąc tą myśl chyba ja sam się pogubiłem)W sklepie starałem się wybrać coś co zapełni moją pustkę
Coś co zmieni cała moją egzystencje
Coś co nada mojemu życiu sens
Końcowo skończyłem na dziale z zupami
Wszędzie tylko zupy i więcej zup
Ale zupy nie były w stanie zmienić mojego życia
Nie były w stanie zapełnić pustkiPrzeszedłem wiec na alejkę z herbata
Ale czy chce mi się robić herbatę?
Chyba jestem zbyt leniwy
To dla mnie za dużo.Ostatecznie wiec skończyłem kupując kawę
Wracając do domu zastanawiałem się po co mi kolejna, skoro mam pełno kaw w domu.Może po prostu taki mój los.
Skończyłem kolejny dzień
Trzeci i pół.