Rano obudził mnie aromat świeżo przygotowanej kawy. Wstając stwierdziłem że moje łoże wygląda niezwykle fikuśnie, zupełnie tak jakby było stolikiem w jadalni. To pewnie kolejny dowcip mojego lokaja.
Często bawi się ze mną w podchody rozstawiając sztalugi czy zastępując moje podobizny bohomazami. Nie jestem jednak w stanie nakreślić mu jak bardzo trudzą mnie te igraszki, ponieważ zawsze gdy wybudzam się ze snu go nie ma już w mojej posiadłości. Znika jakby był zjawą.
Czasem zastanawia mnie jak pobiera swoja pensje, albo to czy w ogóle ją pobiera. Nie pamiętam wszak czy go zatrudniłem, ani tego jak wygląda.Postanowiłem odłożyć rozterki na później i delektować się kawą. Kawa jest dla mnie codziennym rytuałem, piję ją codziennie ale tylko jedną filiżankę, by każdego dnia odkrywać jej aromat na nowo. Używam do tego najlepszej zastawy z importowanej porcelany. Pijam kawę z cukrem z najlepszej cukrowni, z mlekiem od krów hodowanych jedynie pod nadzorem najlepszych rolników.
Napiłem się więc, trzymając ucho filiżanki z podniesionym małym palcem, mam wszak jakiekolwiek maniery, nie jestem niecywilizowaną bestią.
Jakież było moje zdziwienie, jakież było moje zmartwienie gdy zamiast ciepłej słodyczy doświadczyłem cierpkiego zaskoczenia! To było tak niespodziewane, że aż ze filiżanka z której piłem spadła z wielkim hukiem na podłogę roztrzaskując się na wiele kawałków (ona sama z resztą również okazała się najtańszym ceramicznym kubkiem dla plebsu).
Ktoś próbował mnie otruć! Mnie!
Później pewnie podawał by się za mnie i tak pobierał lenno od moich parobków.To pewnie ten podstępny lokaj... jak on śmiał spiskować przeciwko mnie?
Wstałem więc omijając ostrożnie roztrzaskany kubek, wielce dziw byłem ze ciecz wylana nie wyżarła kompletnie mego perskiego dywanu ale również kontent, wszak wcześniej ta sama ciecz znajdowała się w moich szlacheckich ustach.
Udałem się do łazienki, tam trzymam wszelkiego rodzaje pędzle i kosmetyki, muszę wyglądać pięknie i młodo zawsze gdy zostaje zaproszenie na nowy bankiet czy bal. Ostatnio jednak żadne zaproszenia nie przychodzą... pewnie związane jest to z niedawną śmiercią baronowej.
Wyciągnąłem jedną z kredek i udałem się z nią do pokoju przejściowego. Naprzeciw drzwi powieszone jest duże srebrne lustro, to na nim postanowiłem kredką nabazgrać wielki napis skierowany do niesfornego lokaja, nie mam szans na spotkanie go, więc to jedyny sposób na komunikację z tym zdrajcą.Idąc wieczorem do toalety muszę pamiętać jedynie że wielki napis „ZWALNIAM CIĘ" nie odnosi się do mojej osoby. Muszę pamiętać...