-Zoey, kurwa mać, dostałaś już telefon ze szpitala?- zaraz po zakończeniu poprzedniego połączenia dzwoni do mnie Selena.
Niestety.
Jedno zdanie, kilka słów, a doszczętnie roztrzaskało moje serce.
Nie potrafię sobie wyobrazić życia bez nich.
Bez ich głosu.
Bez ich uśmiechów.
Bez ich żartów.
Bez ich przytulasów.
Bez ich miłości.
A fakt, że rozmawiałam z nimi pół godziny przed śmiercią rozrywa moje serce.
Tak jakbym się z nimi żegnała, nawet o tym nie wiedząc.
Druzgocące.
Druzgocące tak samo jak żałosny płacz, który wydostaje się z moich ust.
-Dostałam- przytakuję, a z moich ust wydobywa się głośny szloch- Jesteś z Martiną i Ginger?
W całej tej okropnej sytuacji najbardziej poszkodowana jest moja najmłodsza siostra i mimo potężnego żalu, który teraz mam w sobie, muszę jej pomóc.
Tego chcieliby rodzice.
-Tak. Ginger zamknęła się w łazience i nie chce wyjść- opowiada moja siostra i słyszę, jak jej głos drży od płaczu- Tina z nią rozmawia i próbuje rozwalić zamek.
Spodziewałam się gwałtownej reakcjii małej, ale nie aż tak.
Zaczynam się o nią martwić i chyba trzeba zapisać ją do psychologa. Takie wizyty dobrze jej zrobią.
-Będę u was za piętnaście minut. Jesteście u ciebie?
-Tak.
Kończę połączenie i mocno zamykam powieki.
-Zawieziesz mnie do bliźniaczek?- pytam i ledwo hamuję łzy.
-Pewnie, pszczółko-zaczyna łagodnie Shane- Tylko nie wiem, czy najpierw nie chcesz załatwić adopcji Ginger.
-Cholera jasna, zapomniałam- wzdycham i rozpłakuje się na dobre.
Przecież ona jest taka mała.
Ma dopiero dziesięć lat. To nie jest wiek, w którym idzie się na pogrzeb rodziców i czeka na to aż któreś z rodzeństwa cię przygarnie. Do tego dochodzi jeszcze przeprowadzka, bo nie będziemy wynajmować pustego mieszkania.
-Daj mi telefon-mówi mój mąż i obejmuje mnie ramieniem- Zadzwonię do Sel i spytam się czy one chcą zająć się Ginger, czy masz to zrobić ty.
Bez wahania oddaję mu telefon i siadam na pobliskim krawężniku.
Jestem tak słaba, że mam ochotę uderzyć głową o ten beton.
-Jestem słaby w pocieszaniu, Zoey, więc przepraszam jak palnę jakąś głupotę-zaczyna Alexander i siada obok mnie- Powiedziałbym, że masz nie płakać, ale to chyba nie pasuje do sytuacji.
Trochę rozśmiesza mnie swoją próbą rozweselenia mnie.
Udaje mu się.
-Nie przejmuj się, kaskaderze- delikatnie podnoszę kąciki ust i pociągam nosem- Ja też jestem okropna w pocieszaniu, ale zdradzę ci sekret. Wystarczy przy kimś być. Tyle i aż tyle.
Tyle i aż tyle.
Rodzice byli przy mnie zawsze, a teraz ich nie ma.
Nigdy mnie nie przytulą i nie powiedzą, że wszystko się ułoży.
CZYTASZ
Vecinos
RomanceWystarczy jedna decyzja, żeby zmieniło się całe życie. Czy w przypadku Zoey i Shane'a również się to sprawdzi? ZZ znana również jako Zoey Zelaya musi przeprowadzić się na ubocze miasta. Shane Wilson to radosny prawnik, który stał się jej sąsiadem...