2

412 4 0
                                    

Rzucam się do drzwi i ciągnę za klamkę. Cholera, zamknięte.

- Blokada przed dziećmi? - pytam ironicznie posyłając mężczyźnie piorunujące spojrzenie

- Dokładnie tak - kiwa głową.

- Słuchaj prostytutka będzie ze mnie marna. Lepiej weź sobie taką co ci dogodzi i nie narobi problemów prawnych. Wysadź mnie na następnym skrzyżowaniu a przysięgam że nie pójdę na policję.

- Myślisz że dlatego cię zabrałem abyś zaspokajała moje potrzeby? - unosi brew by zaprzeczyć - chcę ci pomóc dziewczyno. Tam nie czekało cię nic dobrego.

- I teraz zawieziesz mnie do domu dziecka, tak? Dziękuję za taką pomoc - prycham lekceważąco.

- Zawiozę cię do swojego domu.

Patrzę na niego jakby miał trzy głowy.

- Ktoś bardzo mi bliski był w podobnej sytuacji jak ty - po tych słowach wręcza mi marynarkę którą natychmiast zakładam - chciałem wyciągnąć ją z tego bagna ale za bardzo w nim ugrzęzła. Nie chcę aby Ciebie spotkało to samo.

- Jakże dobrodusznie z twojej strony ale dlaczego akurat ja? Jest tysiące dziewczyn o podobnej historii. 

- Przypominasz mi ją. I to bardzo.

Chcę coś powiedzieć, ale nagle samochód zatrzymuje się i widzę dom a raczej wypasioną rezydencję taką jakie widuje się w programie „ luksusowe domy milionerów".

- Ty... tu mieszkasz?

- My tu mieszkamy. Od teraz to także twój dom. I mów mi Benji.

- Benji?

- Nazywam się Benjamin, ale przyjaciele i rodzina mówią do mnie Benji. Jak mam się do Ciebie zwracać?

- Vivienne.

Tu musi być jakiś haczyk. Facet sprowadza mnie do swojej luksusowej posiadłości nie chcąc nic w zamian. Póki co wysiadam z samochodu. Zaciągam mocniej marynarkę i stawiam ostrożnie kroki. W niebotycznych podróbkach louboutin'a to szalenie trudne.

- Mieszkam z trzema synami, ogólnie dość wolno oswajają się z nowymi ludźmi. Staraj się być dla nich miła i  traktuj ich jak braci.

Trzech rozpuszczonych synków, poradzę sobie.

- Chciałbym abyś poszła do szkoły a jeśli uda ci się nadrobić zaległości i ukończyć liceum otrzymasz pokaźny bonus.

- Kupisz mi samochód? - zerkam na błyszczącego, czarnego Rolls Royca.

- Najpierw musisz zrobić prawo jazdy. Chłopki będą podwozić. Cię do szkoły.

Wchodzimy do środka.  Nie pasuję do takiego luksusu. Mam wrażenie że postacie z obrazów patrzą na mnie oceniająco jakby chciały powiedzieć Co ty tu robisz?

- Pewnie nigdy nie byłaś w takim miejscu - zagaduje.

- To wszystko jest jak bajka a ja dawno wyrosłam z bajek. Gdzie tkwi haczyk? - mrużę oczy wpatrując się w niego podejrzliwie.

- Nie ma żadnego haczyka Vivienne. Nie jestem też żadnym psychopatą, nie musisz się niczego obawiać. Po prostu chcę abyś nie zmarnowała sobie życia jak tamta dziewczyna.

- Tobie naprawdę musiało na niej zależeć.

- Tak - odpowiada szorstko dając do zrozumienia bym więcej nie poruszała tego tematu - zaprowadzę cię do twojego... milknie na widok trzech ciemnowłosych postaci.

- To właśnie moi synowie. Myślałem że będą jeszcze w szkole - bąka wyraźnie zakłopotany. Nie wyglądają jak synkowie milionera chodzący w przylizanych włosach i kaszmirowych sweterkach. To pewni siebie oprychowie wysocy i zbudowani. Pierwsza dwójka jest bardziej smuklejsza a ostatni w barach jest jeszcze szerszy  niż Benji a ramię ma jak moje udo. Prawdziwy bydlak. Ich spojrzenia niemal mnie prześwietlają. Jestem cholernie onieśmielona. Wprawdzie marynarka sięga mi do połowy uda ale i tak czuję się naga. Pierwszy z nich uśmiecha się prześmiewczo patrząc w stronę ojca a drugi zerka kontrolnie na trzeciego.

- Chodź, przebierzesz się a później pokażę ci pokój.

Zanim się odwracam rzucam im szybkie odważne spojrzenie i niczym modelka na wybiegu z gracją podążam za Benjim. Niech nie myślą że mnie ustawią. Łazienka wygląda jak marmurowe spa. Myszkuję po szafkach w poszukiwaniu płynu do demakijażu ale niczego takiego nie znajduje więc zmywam makijaż mydłem. Po takiej kąpieli mam oczy niczym wampirzyca. Wchodzę pod prysznic i myję się używając męskiego żelu o boskim zapachu. Po wysuszeniu moje ciało wciąż nim pachnie. Czeszę włosy które spływają miękką falą na plecy. Białka w oczach zdążyły w tym czasie dojść do siebie. Chwytam za męską bluzę i luźne szorty. Zawiązuje ściśle troczki aby spodnie nie zjechały mi z tyłka.

- Jutro pojedziemy na zakupy - oznajmia Benji na mój widok.

- Spoko, lubię taki luźny styl. Miła odskocznia od tych wszystkich gorsetów. Idziemy do jadalni. Na samym końcu stoi olbrzymi stół z dwudziesto paroma krzesłami. Na trzech z nich siedzą synowie mężczyzny.

- Powitajcie nowego członka domu, przedstawiam wam Vivienne

- Wcześniej prezentowała się lepiej - mówi ten najbardziej zbudowany.

- Vivienne poznaj Travisa - Benji rzuca mu ostrzegawcze spojrzenie - a to Harry i Sebastian. Kolacja upływa w ciszy. Wolałabym zjeść sama w czterech ścianach.  Służący dyskretnie się kręci bacznie pilnując aby ich kieliszki były pełne 

- Vivienne nie pije? - pyta Harry przerywając ciszę

- Jest nieletnia. Ma siedemnaście lat.

Chłopaki wymieniają z sobą spojrzenia. Po skończonej kolacji idę do swojego pokoju. Ogromne łoże aż zaprasza do siebie. Zakładam męską koszulkę do spania i rzucam się na miękką pościel zatapiając twarz w poduszce. Podskakuję zaskoczona gdy słyszę pukanie do drzwi.

- Benji?

- Nie, to ja, Harry. Otwieraj.

- Leżę już w łóżku

- Daję ci pięć sekund aby otworzyć albo wejdę sam.

Wzdycham głośno i maszeruję do drzwi

- Czego chcesz?

Lustruje mnie niegrzecznie i chociaż koszulka zasłania co powinna czuję się przy nim naga.

- Chcę Ciebie - oblizuje wargi i patrzy na mnie. Zauważam że jego oczy są zielone. Pachnie tak dobrze, że mam ochotę zaciągnąć się tym zapachem. Jest gorący, nie ulega wątpliwości, ale ze mną nie pójdzie mu łatwo.

- Będziesz musiał obejść się smakiem - sarkam

- Więc wolisz obciągać staremu?

Postanawiam sobie z niego zakpić

- Z niego mam więcej korzyści. Zabiera mnie jutro na zakupy.

- Tak czułem. Typowa dziwka

- Dupek - uderzam go z liścia w twarz.

- Przeproś - jego głos staje się niski i ochrypły

- Pierdol się - nie zdążyłam nawet zareagować kiedy przycisnął mnie twarzą do ściany i sprzedał mi trzy szybkie klapsy w tyłek.

- To ostrzeżenie. Spróbuj pisnąć chociaż słówko a zniszczymy cię tak, że będziesz się stąd wyczołgiwać złotko - wyszeptał w moje włosy.

Uległa księżniczka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz