Z niecierpliwością czekałam na swój przydział. Nie chciałam trafić na kogoś kto przekreśli mnie w oczach mojej grupy i narazi na zaczepki. Wychowawca tłumaczył nam wszystko, co będziemy robić i jak to będzie wyglądało. Powiedział, że w przydzielonych grupach będziemy robili projekty z historii, podobno tak dogadał się z nauczycielem od tego właśnie przedmiotu. Nie ma nic gorszego niż robienie pracy z kimś kogo się nie zna. Jak mamy się dobrze zgrać?
- Dodatkowa informacja dla klasy 4a. Wasi nowi koledzy pojadą z wami na wycieczkę, którą organizuje nauczycielka od Niemieckiego.
- Ale dlaczego? My musieliśmy mieć dobre oceny i się starać. A oni? Tak bez niczego? Gdzie tu jest sprawiedliwość? - Odzywa się jeden z uczniów, a my mu przytakujemy.
- Proszę mi nie przerywać Panie Maners. Wracając. Pojadą z wami, jeśli również napiszą pozytywnie najbliższą kartkówkę. Ale nie powiem wam którą żeby wasze szanse były takie same. Jeśli napiszą ja dobrze to pojadą, a jeśli nie to nie. - Odpowiada nam nauczyciel, a my już więcej się nie kłócimy.
- Dobrze. Panna Mason, Ossani oraz Panowie Robinett, Poe będziecie razem w grupie.
To już mój koniec. Pocieszenie jest takie, że będzie ze mną Andy. Jednak Camilla będzie miała okazję do drwin. Mam nadzieję, że jej też się trafi ktoś taki jak Poe albo ta dziewczyna. Nawet nie wiem jak ma na imię.
Spoglądam na nich i widzę ich niezadowolone miny i dziewczynę która się z nich podśmiewa. Widzę, że blondynka mówi coś chłopakowi, a ten ja uspokaja. Jednak pod presją koleżanki podnosi rękę do góry, a nauczyciel kiwa na niego głową.
- Czy jest możliwość zmiany partnerów?- Pyta, a dziewczyna patrzy na wychowawcę z nadzieją. Nie powiem. Wkurzyło mnie to. Jak tak można? Nawet nas nie znają, nawet my nie mamy żadnych fochów. Nauczyciel się tylko na niego patrzy i kręci głową.
- Panie Poe. Na Pana miejscu nie dyskutowałbym. Nie ma możliwości zamiany bo ktoś ma taki kaprys. Przykro mi. - Odpowiada chłopakowi, a on przewraca oczami i opada plecami na oparcie.
- Dobrze, skoro to już mamy to idźmy dalej. Panna Camilla Sharp, Willis oraz Panowie Hall, Barnes. - Na to lekko się uśmiechnęłam, bo wiem, że Camilla gotuje się ze złości. Nie lubi ludzi którzy nie mają pieniędzy i nie są popularni. A teraz musi z nimi pracować.
Po zajęciach wszyscy się rozeszliśmy, nawet nie myśleliśmy żeby nawiązać jakiś kontakt z członkami naszych grup. Camilla ciągle narzekała na swoją grupę, mówiła, że ona tego tak nie zostawi i pójdzie do dyrekcji. Wszyscy tylko jej przytakiwalismy, bo zawsze tak mówiła gdy coś jej się nie podobało ale nigdy nic z tym nie robiła. Były to tylko puste słowa.
To były nasze ostatnie zajęcia, więc wszyscy skierowaliśmy się do wyjścia, ustaliśmy przy jednym z samochodów i czekaliśmy, aż ludzie się rozjadą bo był za duży tłok. Pożegnaliśmy się i zaczęliśmy kierować się do swoich samochodów. Spojrzałam jeszcze w bok gdzie mignęła mi sylwetka Poe i zobaczyłam go z tą blondynką. Wsiadała na jego motor, a on podawał jej kask. Są razem? W sumie nie zdziwiłabym się.
Przyglądałam się im jeszcze przez chwilę ale szybko odwróciłam głowę gdy tylko zostałam na tym przyłapana przez chłopaka. Kątem oka widziałam jak wsiada na motor i jeszcze na mnie zerka, po czym zakłada kask, odpala motor odjeżdża. Gdy tylko odjechali, ja też wsiadłam do samochodu.
Droga do domu zajęła mi niemal godzinę. Ubolewam niestety nad odległością, ale rodzice nie chcieli żebym wynajmowała pokój gdzieś bliżej. Gdy nie miałam prawa jazdy była to katorga żeby z Ladywood dostać się do szkoły. Przy gorszej pogodzie zawsze muszę wyjechać szybciej bo inaczej się spóźnię na zajęcia.
Mieszkaliśmy na obrzeżach Ladywood, w jednym z apartamentowców na 4 piętrze. Do mieszkania wchodziło się przez beżowy korytarz który składał się z szafy oraz jednej komody i lustra nad nim. Po lewej stronie znajdowała się sypialnia rodziców. Ona również była w odcieniach beżu i brązu. Mieli łazienkę z której przechodziło się do garderoby.
Na ścianie obok było przejście na balkon. Idąc korytarzem mijamy łazienkę oraz pralnię. Z korytarza przechodzimy do dużego salonu połączonego z kuchnią. Oddziela je stół jadalniany i wyspa kuchenna. w salonie jest też miejsce na małe biurko które jest schowane za ścianką. Przy kuchni po lewej stronie są drzwi do mojego pokoju. Jest on w odcieniach brązu i czarnego, po lewej jest duże okno z wyjściem na taras. Na przeciwnej ścianie są szafy, obok wejście do łazienki. Na środkowej ścianie jest łóżko, a na przeciwko komoda na której jest telewizor i obok biurko.
- Wróciłam! - Krzyczę z myślą, że ktoś tu jest ale nikt mi nie odpowiada. Pewnie dzisiaj wrócą później. Kieruję się do swojego pokoju, przebrać się i zmyć makijaż. Gdy to zrobiłam wróciłam do kuchni i przyszykowałam wszystkim obiad. Po skończonym posiłku posprzątałam i schowałam resztę dla rodziców do lodówki.
Wróciłam do pokoju i włączyłam sobie jakiś film, wzięłam szkicownik i zaczęłam rysować. Nie jestem jakoś wybitna w rysowanie, ale czasem lubię sobie coś nabazgrać. Myślami wróciłam do dzisiejszego podziału na grupy. Nie wyobrażam sobie pracy z nimi. Jakby to miało wyglądać? Wydaje mi się, że jesteśmy na innych poziomach. Mam nadzieję, że niedługo się dowiemy na czym to ma polegać i może uda nam się coś ustalić.
Po 2 godzinach usłyszałam szpilki mamy i postanowiłam wyjść z pokoju i się z nią przywitać.
- Hej mamo. - Witam się z nią, a ona się uśmiecha I kładzie zakupy na blat. Od razu idę jej pomóc i wyciągam wszystkie produkty.
- Cześć córcia. Jak tam w szkole?
- W porzadku. Zostaliśmy złączeni z inną klasą, bo nasza wychowawczyni zachorowała i podzielili nas na grupy.
- No proszę. Nikt nas o tym nie poinformował. Jak się z tym czujesz?
- Dziwnie. Połączyli nas z osobami których nie znamy. Nie wiem jak oni pracują.
- Cóż. Może warto z nimi porozmawiać i się poznać?
- Może. - Odpowiadam jej, ale nie mówię o całej historii z kim jesteśmy w grupie. Mama bardzo nie lubi podziału na bogatych ibiednych. Do wszystkiego doszła sama, a też nie była zamożna. Zrobiłoby jej się przykro, że mam takie podejście. -Ja idę robić lekcję. Obiad masz w lodówce.
- Dobrze. Dziękuję córciu.
Wróciłam do pokoju i zaczęłam odrabiać lekcje. Myślałam o tym co powiedziała mama. Jest to kochana osoba która stara się pomagać każdym, nawet założyła fundację która pomaga dzieciom z biedniejszych rodzin. Powinnam brać z niej przykład, a tymczasem ją zawodzę.
Tata natomiast jest inny. Również pomaga ale ceni sobie ciężką pracę i szacunek. Pomaga prawnie rodzinom które zgłoszą się do fundacji o pomoc. Jednak charakterem się różnią. A ja jestem połączeniem obu. I nie wiem czy powinnam być z tego dumna co robię, czy powinnam się wstydzić.
------------
Czekam na waszą opinię :)
CZYTASZ
Gdy nasze światy się splątają
RomantikSylvana odnalazła swoje miejsce dzięki pieniądzom rodziców, zyskała popularność i status. Nie zamierza z tego rezygnować, nawet kosztem okłamywania siebie. Duncan nie potrzebuje być popularny, chce się w spokoju realizować. Zna wartość pieniądza, bo...