Nienawidzę wtorków. Mam zajęcia do późna i wtedy zawsze spóźniam się do pracy, przez co moja pensja pod koniec miesiąca jest mniejsza. Na szczęście mam wyrozumiałego szefa, który nie robi mi problemu. Poszedłem do pracy, w wieku 15 lat żeby odciążyć rodziców. Najpierw ze względu na wiek pracowałem w kuchni, a potem na recepcji. Szef mi ufa, a ja lubię tą robotę i to mi wystarczy.
Dzisiaj na zebraniu dowiedzieliśmy się, że pod koniec miesiąca ma być jakaś impreza charytatywna w naszej sali dlatego będziemy mieli dodatkowe szkolenia, żeby wszystko wyszło dobrze.
Każdemu się wydaje, że siedzenie na recepcji to jest taka łatwa praca bo przyjmuje się tylko gości i odbiera telefony. A to nieprawda, na naszej głowie jest praktycznie wszystko.
Całe południe zajmowaliśmy się listami co jest komu potrzebne, przez resztę zmiany odbierałem telefony, meldowałem gości i zamawiałem rzeczy które wcześniej napisaliśmy.
Pod koniec zmiany o 22.40 zacząłem
liczyć pieniądze i wyłączać światła. Zaniosłem pieniądze do sejfu razem z ochroniarzem i jeszcze się przeszliśmy sprawdzić wszystkie pomieszczenia i korytarze. Willi był spokojnym człowiekiem i byłym policjantem. Podczas patrolowania korytarzy opowiadał mi ciekawe historie, które mu się kiedyś przydarzyły.
Naprawdę podziwiałem tego mężczyznę. Stracił żonę w wypadku i został sam z dwojgiem małych dzieci ale i tak się nie poddał. 3 lata temu odszedł z policji, żeby bardziej skupić się na dorastających dzieciach. Miał 45 lat i naprawdę ciekawą a zarazem smutną historię.
Po skończonej zmianie, wsiadłem na motor i ruszyłem do domu. Droga zajęła mi 50minut. Po wejściu do domu poszedłem od razu do pokoju. Usiadłem do biurka i zacząłem odrabiać lekcję z historii, matematyki i filozofii.
Wszystko skończyłem przed drugą. Gdy spakowałem się do szkoły, dopiero wtedy poszedłem pod prysznic i położyłem się spać.
O szóstej zaczął dzwonić budzić. Nie jestem osobą która wstaje z pierwszym dźwiękiem. Najpierw odeśpię jeszcze chwile i najwyżej się spóźnię. Świat się nie zawali, jak nie wstanę na czas. Wstałem dopiero około siódmej, ubrałem się i pomaszerowałem do kuchni gdzie stała mama i popijała kawę.- Znowu się spóźnisz. - powiedziała, nawet na mnie nie patrząc.
- Poszedłem późno spać. Zaraz jadę. - Mówię do niej i podkradam jej łyka kawy, przy okazji całując ją w policzek.
- Nie możesz zaprzepaścić swojej szansy. Dobrze wiesz, że to najlepsza szkoła i da ci dużo więcej niż poprzednia.
- Wiem mamo. Spokojnie…przecież sobie radzę.- Zdaję sobie z tego sprawę… po prostu się martwię, że Cię w końcu wyrzucą…
- Spokojnie mamo… będę już się zbierał. Pa! - Krzyknąłem do niej gdy wychodziłem przez drzwi, a ona mi odpowiedziała mi tym samym.
Kocham swoich rodziców, wiem, że chcą dla mnie dobrze. Robią wszystko żeby niczego mi nie brakowało. W przyszłości chce im zapewnić to samo. Na razie staram się w nic nie mieszać, żeby nie mieli ze mną żadnych problemów. Ale nie zawsze się to udaje.
Do szkoły dojechałem 10 minut po dzwonku. Żeby nie narobić sobie zaległości zacząłem biec do klasy i dopiero na odpowiednim korytarzu zwolniłem i normowałem oddech. Przeprosiłem nauczyciela i gdy chciałem zająć swoje miejsce, on mnie woła do odpowiedzi. Super. Dobrze, że jestem ogarnięty tym materiałem i nie stanowi to dla mnie problemu.
Męczył mnie chyba z 15 minut. Że mu nie szkoda lekcji na to. Koniec końców dostałem 4 ku niezadowoleniu Pana Parka. Usiadłem i przez resztę lekcji notowałem z tablicy zagadnienia.
Po lekcji, stałem przy sali i czekałem na przyjaciół, żeby się z nimi przywitać i iść na kolejną lekcję.
Pierwsza wyszła Zea i od razu się przytuliła, potem wyszli Clar i Wesley. Po przywitaniu się z nimi, skierowaliśmy się w kierunku sali.- Musisz przestać się spóźniać. - Mówi Zea i grzebiąc w telefonie, nawet nie patrzyła gdzie idzie.
- No wybacz, że pracuje. Zaraz w kogoś wejdziesz, odłóż telefon.
- Dobrze tato…- Nawet go nie schowała tylko przewróciła oczami. - Szukasz dalej tego mieszkania?
- Tak…na razie nic nie znalazłem…
- Jeśli chcesz mogę ci pomóc. Moja mama sie w końcu tym zajmuje. Napewno coś ma w zanadrzu, mogę z nią pogadać
- Dzięki ale nie trzeba. Jeśli nie znajdę teraz to jeszcze poczekam.
- Okej ale jak coś to mów. A właśnie…Co z tymi naszymi grupami?
- Trzeba będzie chyba z nimi zagadać…ja nie widzę tej współpracy.
- Ja też nie…ale mamy okazję się przekonać…akurat mamy razem lekcję.- Mówi Clari i spogląda na grupę uczniów którzy, o czymś rozmawiają. - Idziemy?
Przytakujemy jej i kierujemy się w ich stronę. Gdy jesteśmy przy nich, żadne z nas nie wie jak zacząć i tylko się przyglądamy. W końcu nie wytrzymuje i chrząkam, żeby skupić ich uwagę na nas. Żadne z nich nie zareagowało. No tak. Przecież to wstyd z nami rozmawiać.
Spróbowałem jeszcze raz, ale znów nie uzyskałem żadnej reakcji. Tylko ta Sylvana się na nas spojrzała. Pokręciłem głową i szepnąłem cicho wyzwisko w ich stronę i odeszliśmy.
- Jak mamy z nimi pracować, kiedy oni się tak zachowują?- Pyta Clar, a my tylko wzruszamy ramionami.
- Nie dogadamy się. Jeśli oni będą stawiali wyżej swoje ego niż ludzi. My próbowaliśmy, teraz ich kolej. - Mówi Weslay. Chłopak ma rację my chcieliśmy jakoś się dogadać, a to oni pokazali gdzie mają innych ludzi.
Po dzwonku od razu przychodzi nauczycielka i weszliśmy do sali, każde z nas zajęło swoje stałe miejsca, a nauczycielka się na nas popatrzyła i pokręciła głową.
- Proszę usiąść tak, jak zostaliście przydzieleni do grup. Macie się poznać, a nie izolować. Tylko szybko bo nie chcę tracić lekcji. - Niechętnie wykonaliśmy jej polecenie i 5 minut później siedzieliśmy tak jak powinniśmy. Całe szczęście ławki są dwuosobowe i możemy siedzieć osobno.
- Liczę na to, że się dogadacie. Dlatego dzisiaj popracujecie w grupach, oczywiście na ocenę. Waszym zadaniem będzie stworzenie fiszek po łacińsku oraz planu zdań pomocniczych. Macie na to 25 minut, a później będziecie prezentować. Jakieś pytania? Nie? To do pracy.
Przez pierwsze kilka minut czekaliśmy aż Sylvana i Andy się odwrócą ale nic takiego się nie stało, więc lekko szturchnąłem dziewczynę która siedziała przede mną, a ona się odwróciła i na mnie spojrzała.- Co? - Pyta i patrzy na mnie i Clari. - Czemu się nie odwrócicie? Mieliśmy robić to razem.
- My zrobimy fiszki, a gdy skończymy to wam je damy i zrobicie pytania pomocnicze. - Mówi, a ja się od razu wkurzyłem.
- Nie. Mieliśmy robić to razem. Nie chcę dostać złej oceny, tylko dlatego, że macie jakieś swoje widzi mi się. Albo się odwracacie albo załatwimy to inaczej.- Dziewczyna nic nie odpowiada, tylko z powrotem siada plecami do mnie i szepcze coś do sąsiada. On prycha ale po chwili oboje się odwracają.
------
Widzę małe zainteresowanie 🥲 czy czegoś brakuje?
CZYTASZ
Gdy nasze światy się splątają
RomanceSylvana odnalazła swoje miejsce dzięki pieniądzom rodziców, zyskała popularność i status. Nie zamierza z tego rezygnować, nawet kosztem okłamywania siebie. Duncan nie potrzebuje być popularny, chce się w spokoju realizować. Zna wartość pieniądza, bo...