2

15 2 0
                                    

Następnego dnia razem z Diane wybrałyśmy się na spotkanie z Kylie, którą poznałam na imprezie ostatnio. Miałyśmy pójść razem do UwU Cafe, ale przez ostatnią nieciekawą sytuację zaporoponowałam Bean Machine.
Diane od rana chodziła z toalety do garderoby i z garderoby do lustra, żeby na spotkaniu wyglądać jak najlepiej. Od kąd ją znam taka już była, zawsze idealna, a w dodatku piękna. Mimo to Diane nie znalazła sobie jeszcze nikogo z kim mogłaby spędzić życie. Znamy się od trzech lat i nawet razem mieszkamy, ale wciąż nie wiem jakie są osoby, z którymi się zadaje, dlatego nie mogłam się doczekać spotkania z Kylie. Jedyne co wiedziałam o towarzystwie Diane, to że jest specyficzne, poza tym ona zna połowę miasta, więc zawsze ma z kim spędzić czas. Totalne przeciwieństwo mnie. Przyjechałam do Los Santos na studia i właśnie w taki sposób się poznałyśmy. To Diane pierwsza do mnie zagadała i tak wyszło, że stała się dla mnie jedną z najważniejszych osób w życiu.
-Kelly! A ty się nie szykujesz? Szybko!! Została nam tylko godzina do wyjścia!!- Krzyknęła zmatwiona przyjaciółka z pokoju obok. Spędziła 2 godziny w łazience na malowaniu się, myciu włosów i prostowaniu ich. Jest imponująca. Za to ja, zbyt leniwa na takie coś.
-Diane, spokojnie, godzina to dużo czasu, a ja musze tylko się ubrać- Powiedziałam leniwie kładąc głowę w poduszkę.
-Nie ma mowy! Chodź tu szybciutko. Zapomniałam wspomnieć...-Przerwała prostowanie włosów i podeszła do wejścia pokoju, w którym leżałam-To nie jest nirmalne spotkanie, nie będzie tam tylko Kylie, ale też jej przyjaciele z zarządu klubu. Dlatego musisz jakoś wyglądać, a nie jak pół dupy zza krzaka.

Podniosłam głowę i popatrzyłam na gotową do wyjścia dziewczynę

-Dianeeee- Przedłużyłam leniwie - To tylko osoby z klubu, nie ma się czym przejmować.

Przyjaciółka tylko zrobiła skwaszoną minę i podeszła bliżej mnie. Złapała mnie za koszulkę i postawiła do pionu. Ja widząc jej determinację pozwoliłam dziewczynie działać. Diane szybko poszła do łazienki po kosmetyczkę i wróciła w zaskakującym tempie. Z pojemnika wyjęła kilka odcienki korektorów i podkładów. Miała ich tyle, że bez problemu znalazła idealny odcień dla mojej skóry. Nie było to dziwne, bo dziewczyna dużą uwagę przykłada do makijażu przez to, że kiedyś na tym dorabiała. Zamknęłam oczy i czekałam, aż przyjaciółka skończy.
W końcu, gdy nadszedł ten moment, poszłam do szafy i ubrałam to co poleciła mi Diane. Patrząc na siebie w lustrze, widziałam piękną długowłosą brunetkę o jasnej karnacji, ubraną w białą sukienkę. Widać, że Diane się na tym zna, bo gdy pierwszy raz się zobaczyłam, nie byłam pewna kogo widzę w odbiciu. Przez to wszystko co się działo, do wyjścia zostało nam tylko 8 minut, więc szybko zabrałyśmy najpotrzebniejsze rzeczy i wyszłyśmy z mieszkania. Samochód, który stał na moim miejscu parkingowym nie należał ani do mnie ani do przyjaciółki. Gdy zobaczyłam minę Diane, była cała blada, prawie gotowa na śmierć. Dziwne, bo nasz czarny samochód zawsze stoi, w tym miejscu i nie pamiętam, żebym ostatnio parkowała go gdzie indziej. Oznaczało to tylko tyle, że ktoś musiał go ukraść.
-Kelly, to nasz koniec... Nie możemy się spóźnić! - Wymamrotała przyjaciółka zagryzając swoje duże czerwone usta.
-Faktycznie, dziwne wydarzenie- Zamyśliłam się- Ale w mieszkaniu mam wytrych, więc spokojnie.
-Ch-chyba nie zamierzasz ukraść samochodu?- Popatrzyła na mnie przerażona. Wciąż nie mogłam zrozumieć, czemu tak bardzo zależy jej, aby pokazać się z idealnej strony, przecież chwila spóźnienia nic nam nie zrobi.
Poszłam więc do mieszkania po zakurzony wytrych, który dostałam kiedyś od taty i wróciłam na parking. Używałam go ostatnio 5 lat temu przy naprawianiu czegoś w domu. Narzędzie było na tyle słabe, że miałam tylko jedną próbę, aby włamać się do samochodu, który zajmował nasze miejsce parkingowe...
Udało się. Samochód otworzył się, a silnik odpaliłam bez problemu tym samym wytrychem, który dzięki udanej próbie kradzieży jeszcze działał.
Diane wystraszona wsiadła do pokazdu na miejsce pasażera, za to ja byłam kierowcą. Auto było bardzo wygodne w prowadzeniu, ale też ładne wizualnie. Na szczęście zdążyłyśmy na czas na spotkanie. W kawiarni przy stole siedziały 4 osoby, a trzy opierały się o ścianę obok. Przy stole siedziały trzy kobiety i jeden mężczyzna. Jedna Dziewczyna miała Długie czarne włosy z grzywką, druga piękny zielony kucyk, a trzecia długie proste blond włosy, za to kolor włosów chłopaka był niestandardowy, bo różowy. Przy ścianie stał wysoki siwowłosy mężczyzna, a obok niego dwóch zamaskowanych. Bez szczególnego zastanowienia się, ruszyłam w ich stronę. Na twarzy Diane, pomimo szerokiego uśmiechu, mogłam dostrzec lekkie zdenerwowanie, myśl o tym nie mogła opuścić mojej głowy, bo ewidentnie, musiało być coś na rzeczy.
-Hej! -Przywitała się Diane, gdy byłyśmy już obok stolika
-Hay Queens- Odpowiedział różowowłosy chłopak siedzący przy stole. Wydawał się bardzo sympatyczny
-Hejka Diane! Dobrze w końcu Cię widzieć, chciałabym przedstawić Ci moją rodzinę- Zaczęła zielonowłosa- Ale... Może ty powrwsza przedstawisz nam koleżankę?- zapytała serdecznie uśmiechając się do nas.
-Jasne! Kylie, em.. rodzino Kylie... To moja przyjaciółka i współlokatorka, Kelly- Powiedziała lekko drżącym głosem, unikając kontaktu wzrokowego z każdym poza Kylie.
Nie powiem, trzej mężczyźni opierający się o ścianę wyglądali trochę przytłaczająco, ale osoby siedzące przy stole wydawały się na prawdę sympatyczne.
-Cześć, miło mi poznać przyjaciół Diane- Odpowiedziałam, wymieniając spojrzenia z osobami dookoła.
Kylie kątem oka spojrzała na Diane, co jeszcze bardziej ją zestresowało, a siwowłowy mężczyzna uważnie oglądał całą sytuacje z boku.
-Haha, Miło nam Cię poznać Kelly, ja jak mogłaś zauważyć nazywam się Kylie, obok mnie przy stole, ten w różowych włosach nazywa się Pinky, obok niego w czarnych włosach siedzi Waflu, a obok niej Heidi- Wymieniłam spojrzenia z każdym pokolei, próbując zapamiętać imiona- Tam przy ścianie stoi Tomeczek i Pierre, a po środku jest nasz szef Erwin- Opowiedziała.
Pierre? Czy to ten sam chłopak, którego imię wczoraj usłyszałam w UwU Cafe? Jeśli tak, to trochę jest to niezręczne. Szkoda, że nie mogłam się upewnić, bo jego twarz, jak i Tomeczka, były ukryte za maskami.
- Diane, czy zdradziłaś koleżance cel naszego spotkania?- Zapytała, nadal tak samo serdecznie Kylie.
Przyjaciółka drgnęła.
-Jeszcze nic jej nie mówiłam, ale myślę, że to nie będzie dla niej problem.
-Fantastycznie, w takim razie zaraz wyślę wam lokalizację. Będziemy czekać na miejscu.
Po tych słowach wszyscy automatycznie wstali od stołu i zostawiając niedopite napoje wyszli z lokalu. Zdziwiłam się trochę, miało to być zwykłe spotkanie na kawie z przyjaciółką Diane, a teraz nagle gdzieś jedziemy? Nie minęło nawet pięć minut. Przyjaciółka była zestresowana, ale u niej to normalne, zwykle bardziej jest zdenerwowana, gdy nie może znaleźć swojego ulubionego podkładu, albo gdy pod prysznicem zapomniała nałożyć odżywki na włosy. Nie mogła być to więc poważna sprawa. Postanowiłam zapytać wprost.
-O co tu chodzi? Czemu nagle gdzieś jedziemy? O czym mi nie powiedziałaś?
-Przyjechałyśmy tu...- Zawiesiła na chwilę- Przyjechałyśmy tutaj, ponieważ Kylie na imprezie zaproponowała mi rekrutację do ich organizacji, powiedziała że znamy się na tyle długo, że może mi zaufać i zaprosiła mnie na te spotkanie, a ja się zgodziłam.
Praca w klubie nocnym? To tym się tak stresowała?
-Okej, ale po co ja w tym wszystkim?- Zapytałam lekko zniecierpliwiona brakiem dokładnego wytłumaczenia.
-Powiedziałam jej, że bez ciebie nie wstąpię do żadnej organizacji- Odparła urywając kontakt wzrokowy- Są gangsterami i boję się, że jeśli teraz się wycofamy, to... Nie wyjdziemy z tego cało.
Popatrzyłam na nią, teraz mniej lekceważąco, bardziej poważnie i z ciekawością. Diane wplątała nas w jakiś gang, z którego nie ma odwrotu. Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się po klubie nocnym, takiej organizacji przestępczej. Czy w takim razie pracownicy UwU Cafe są w ro zamieszani? Sytuacja z wczoraj nie dawała mi spokoju.

Wsiadłyśmy do samochodu i udałyśmy się w miejsce zaznaczone na mapie. Było to na osiedlu domków rodzinnych, każdy wyglądający tak samo, tylko jeden się wyróżniał przez zapalone światło w środku. Przed nim stał jeden zamaskowany mężczyzna ubrany tak samo, jak Ci w Bean Machinie. Różnił się od nich jedynie wzrostem, bo był o wiele niższy.
-Zapraszam.- Odparł Cicho, przesuwając się z wejścia tym samym wpuszczając nas do środka.
Środek wyglądał jak zwykły dom dla rodziny. Na kanapie siedziała Kylie, Waflu i Heidi, a Pinky, Erwin Pierre i Tomeczek, tym razem bez masek stali z tyły opierając się o parcie kanapy. Czyki jednak, Pierre o którym słyszałam w Bean Machine, okazał się tą samą osobą, która wczoraj narobiła hałasu w kawiarni.
-Świetnie, że tak szybko dostarłyście! - Odparła Kylie z uśmiechem na ustach, jednak tym razem nie takim szczerym i serdecznym- Sytuacja wygląda nastę..
Przerwał jej lodowaty głos siwowłosego mężczyzny, który patrzył na nas ciężkim wzrokiem. Jego obecność była bardzo stresująca.
-Sytuacja jest następująca- Zaczął- W naszej organizacji nie ma miejsca na popychadła, ani na słabych ludzi- Diane aż przełknęła głośniej ślinę- Jesteśmy poważnym klubem, więc jeśli któreś z tych słów was opisuje, radziłbym się wycofać.
Wyczułam w tych słowach pułapkę, więc ani drgnęłam. Wiedziałam, że Diane da się nabrać, więc w ostatniej chwili złapałam ją za rękę, przekazując jej tym samym, żeby nie reagowała. Widocznie miałam rację, bo po chwili, na ustach Siwowłosego zawitał lekki uśmiech.
-Czyli takie podejście was nie zniechęca?- Zaśmiał sie ironicznie- W takim razie waszą rekrutację czas zacząć.

𝘛𝘩𝘦 𝘓𝘢𝘴𝘵 | ᴘ.ᴅ. x ᴏᴄOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz