Wsiadłam do samochodu i odpaliłam silnik. Jechałam do warsztatu Nicolas'a. Pracowałam tam i nawet to lubiłam, pogrzebać przy jakiś super furach to super sprawa. Myślałam dalej o tym chłopaku który się ze mną wczoraj ścigał. Czemu uciekł, policji nie było ani nikogo takiego. Żeby umilić sobie drogę postanowiłam posłuchać playlisty z mojego ulubionego filmu „ Fast and Furious".
To dzięki niemu polubiłam motoryzację i zaczęłam się rozwijać w tym kierunku.Dojechałam do warsztatu. Wysiadłam i odpaliłam papierosa. Do zaczęcia zmiany miałam jeszcze dwadzieścia minut więc się nie spieszyłam. Po wypaleniu rzuciłam niedopałek na ziemię i upewniłam się że zamknęłam auto. W środku już byli wszyscy czyli moja ekipa Brian, Lily, Noah, Nicolas i Rick. Jak już wspominałam warsztat należał do czwartego z wymienionych ale prowadziliśmy go wszyscy. Piękne jest to że każdy się uzupełnia w naszym składzie. Poszłam na zaplecze i się przebrałam w bardziej robocze rzeczy składające się z zielonych bojówek i białej podkoszulki na ramiączka. Była trochę ubrudzona smarem albo czymś innym, nie przeszkadzało mi to bo widziałam że tak czy siak się ubrudzę. Po przywianiu się ze wszystkimi i zamienieniu paru zdań zajęłam się samochodem który przyjechał rano. Spadł mu wężyk do odprowadzania paliwa więc jakaś godzina i zostało to zrobione. Następny przypadek był już cięższy bo chodziło o wydech nie będę wnikać w szczegóły bo bym zanudziła wszystkich.
Znajomi zaczęli się powoli zbierać ja jeszcze wolałam zostać i dokończyć to co zaczęłam. Zostawili mi klucze i powiedzieli żebym potem zamknęła, nie raz już zostawałam na nadgodzinach więc nie miałam problemu. Pojechali a ja zostałam sama z samochodami i narzędziami. Wszystko było w jak najlepszym porządku dopóki pod warsztat a dokładnie po drugiej stronie ulicy zaparkował samochód uznałam że to napewno ktoś do sąsiednich budynków, był tu sklep 24h więc mógł podjechać właśnie do niego. Lecz zwątpiłam kiedy jakiś mężczyzna zaczął iść w moją stronę. Postanowiłam że położę się pod samochodem i będę udawać że tam coś robię. Usłyszałam kroki zbliżające się do mnie.
- Zamknięte już. Prosiłabym o wyjście z warsztatu. - powiedziałam grzecznie jednak ten ktoś nie posłuchał.
- A ty co tu robisz sama? Skoro tu pracujesz wiesz jaka to jest niebezpieczna dzielnica. - odrazu rozpinałam ten głos. To był nie kto inny jak Jonh.Co on tu szuka?
Nie odpowiedziałam tylko zaczęłam się przyglądać wnętrzu samochodu bo zauważyłam parę niedokładności z poprzedniego warsztatu. Właściciel był u innych ale tam mu to jeszcze bardziej spaprali więc przyjechał tu. Musiałam to teraz dokręcić ale nie mogłam jednocześnie wyjść więc wyciągnęłam rękę z pod samochodu i zwróciłam się do Joah'a.
- Podaj mi proszę klucz.
- Do twojego serca? - zapytał.
Czy on mnie podrywa?!
- Nie. Czternastkę. - odpowiedziałam
- Dobra już mała. - powiedział a mnie skręciło na to ja mnie nazwał.
- Proszę.- podał mi klucz.
- Dzięki. - zabrałam go. - Coś tu potrzebujesz czy będziesz tu tak stać? - zapytałam i już po chwili dostałam odpowiedź.
- Tak dokładnie to potrzebuje twojego numeru mała. - odpowiedział a ja już miałam tego dość więc postanowiłam się wyłonić. Wyszłam z pod auta i żałuję że nikt mu nie zrobił zdjęcia bo mina była bez cenna.
- Niech się zastanowię czy dać ci ten numer... hm... - udałam zamyśloną. - Już wiem. Nie. - powiedziałam a szok dalej nie schodził mi z twarzy.
- Wybacz myślałem że to ktoś inny... - odpowiedział speszony.
- Dobra. Co cię sprowadza do mnie? - zapytałam a uśmiech nie schodził mi z twarzy.- Coś mi stuka. - odpowiedział a ja się zaśmiałam.
- Chyba w głowie. Nie umiesz czytać tabliczki „zamknięte". - powiedziałam denerwując się już.
- Ja nie widzę jakoś żeby było zamknięte dalej tu jesteś i naprawiasz.
- Jestem tu i robię nadgodziny. Lubię zacząć pracę i ją skończyć. Więc nic tu nie wykruszysz.
- No proszę. Muszę mieć sprawny samochód. - prosił.Starałam być nie ugięta lecz... w końcu się zgodziłam
- Dobrze. Wejdź nim tu, zaraz coś zdziałam. - westchnęłam a on z radości i popędził w stronę pojazdu.
Po chwili wjechał do garażu a ja usłyszałam pukanie z samochodu. Faktycznie coś się działo. Zatrzymał się i otworzył maskę. Zajrzałam lecz to był problem głębszy. Szukałam, szukałam aż wykończy znalazłam poluzowane śrubki. Wzięłam śrubokręt i zaczęłam przykręcać. Chłopka ciągle mi się przyglądał.
O co mu chodzi? Czemu się tak na mnie patrzy?
- Skończyłam. - poinformowałam i zamknęłam maskę.
- Nie wiem jak ci się odwdzięczyć. - powiedział.
- Wystarczy że dasz mi spokój. - odpowiedziałam i kierowałam się na zaplecze żeby się przebrać. Po wejściu upewniłam się że zamknęłam drzwi.
Słyszałam że jeszcze tam stoi i kręci się przy samochodzie. Przebrałam się szybko i wyszłam z pomieszczenia.
- Czego tu jeszcze stoisz zmiataj z tąd! Chce już jechać do domu.
- Dobra już idę. Narazie.- wsiadł w samochód i odjechał.
Mogłam w końcu wyjść i zamknąć warsztat. Gdzieś z tył głowy ciążyła mi myśl że prawdopodobnie mama wróciła do domu. Nie miałam ochoty wchodzić z nią w interakcje.
Ruszyłam z pod warsztatu i wyjechałam na główną ulicę. Jechałam jakieś pięć minut gdy we wstecznym lusterku zobaczyłam światła radiowozu i to ich słynne bipnięcie, (zawsze tak to nazywałam) komunikat:
- Proszę zjechać na pobocze. - powiedział sierżant. Cóż mogłam zrobić zjechałam, chciałam jak najszybciej wrócić do domu jeszcze przed mamą.
- Dzień dobry. Proszę zgasić auto i przygotować dokumenty do kontroli. - oznajmił sierżant.
- Co tym razem? Przekroczyłam prędkość? Przejechałam na żółtym? Jak nie to nie wiem co.
- Nic pani nie zrobiła szybka kontrola i sprawdzenie czy napewno ma pani prawo jazdy.
- Dobrze już sięgam dokumenty. - sięgnęłam do schowka i wyciągnęłam wszystkie potrzebne papiery. - Proszę. Mam prośbę czy to może być szybka kontrola bo się spieszę do domu, do siostry. Mama zaraz wychodzi do pracy tata w delegacji nie ma się kto nią zająć. - skłamałam
- Dobrze proszę chwilę poczekać.- powiedział odszedł. Wrócił po chwili i oddał mi wszystkie dokumenty. - Proszę. Szerokiej drogi. Do widzenia. - oddał dokumenty i odszedł.
- Dziękuję. Do widzenia. - odpowiedziałam i ruszyłam z miejsca.