Rozdział 203

123 5 12
                                    

— W związku z pojawieniem się okoliczności mających wpływ na treść mojej ostatniej woli wprowadzam następujące zmiany — notariusz powoli i wyraźnie zaczął czytać na głos oświadczenie Lidii, co i rusz zerkając na Paulinę. — Postanawiam wydziedziczyć Paulinę Febo-Dobrzańską (a może Ferretti?), córkę Francesco i Agnieszki Febo. Choć nie przychodzi mi to łatwo, ponieważ przez te wszystkie lata łączyły nas bardzo bliskie relacje i uważałam Paulinę za swoją przybraną wnuczkę, to nie mogę pogodzić się z jej ostatnimi decyzjami. I mimo że od zawsze leżało mi na sercu jej dobro i szczęście, to sumienie zwyczajnie nie pozwala mi zaakceptować zdrady oraz późniejszego porzucenia męża i dziecka, żeby móc rozpocząć życie u boku kogoś innego. Dlatego czuję się zmuszona zmienić swoje wcześniejsze postanowienia, bo w przeciwnym wypadku można by odnieść wrażenie, że popieram wybory Pauliny, a to nieprawda. Ze wszystkich sił starałam się ją zrozumieć i wytłumaczyć sama przed sobą, ale wnioski za każdym razem były takie same. Przyznaję, że przez lata uważnie obserwowałam relację Pauliny i Marka i miałam pewne wątpliwości, o których zresztą niejednokrotnie wspominałam jeszcze przed ich ślubem. Dopóki nie złożyli sobie uroczystej przysięgi miłości i wierności do grobowej deski, była niejedna okazja do tego, by dobrze przemyśleć tę decyzję, a może nawet się rozstać? Skoro jednak ten wieloletni, nieformalny związek został wreszcie zwieńczony ceremonią, podczas której oboje przyrzekli być ze sobą na dobre i na złe, to należało się tego trzymać. Zwłaszcza, że Paulina od zawsze zapewniała mnie, że Marek to ten jedyny i nie wyobraża sobie życia u boku kogokolwiek innego. A ja uwierzyłam nie tylko jej słowom, ale też temu, co udało mi się zaobserwować — a mianowicie, że Marek na sto procent zaangażował się w ten związek, co uwidoczniło się jeszcze bardziej po narodzinach Filipa. Z tego względu nie potrafię pojąć, dlaczego Paulina postanowiła odejść właśnie w tym momencie, łamiąc nie tylko dane słowo, ale też serce kochającego męża i na dodatek czyniąc z dziecka pół-sierotę. Nie wspomnę już nawet o próbie odebrania Markowi praw do opieki nad Filipem, co uważam za skandaliczne i zasługujące na potępienie. Skoro Paulina postanowiła porzucić rodzinę, co zresztą próbowałam jej wyperswadować, póki istniała jeszcze szansa na zatrzymanie rozwodowej machiny, to chęć odebrania dziecka ojcu to coś kompletnie niezrozumiałego i podłego zarazem. Szczęście w nieszczęściu, że sprawiedliwość zatryumfowała i opieka nad Filipem została przyznana Markowi. A co do Pauliny to bez względu na motywy, jakimi się kierowała, swoją decyzję o wydziedziczeniu jej uważam za jedynie słuszną i nieodwołalną.

Co było dalej, tego Ferretti już nie usłyszała. Oburzenie połączone z rozżaleniem oraz poczuciem upokorzenia sprawiły, że Paulina nie mogła już skupić się na dalszych słowach oświadczenia Lidii. Czekała jedynie na moment, aż notariusz zakończy odczytywanie testamentu, by jak najszybciej uciec z tego gabinetu i w miarę możliwości wkrótce zapomnieć o tym przykrym incydencie.

***

— Rozprawa odbędzie się w najbliższy piątek — zakomunikował Fic, kiedy on, Sosnowska i Dobrzański znaleźli się w zaciszu gabinetu prezesa. Choć ta wiadomość dotyczyła jedynie Uli, to prawnik był więcej niż pewien, że zainteresuje ona także Marka, więc uznał za praktyczne przekazać ją im obojgu. A poza tym w zaistniałej sytuacji było pożądane, by osoby postronne odniosły wrażenie, że Feliks przyszedł tu w sprawie dotyczącej „F&D", co uzasadniałoby omówienie jej z prezesem oraz jego asystentką. Fic nie chciał bowiem narażać swojego źródła, by nie tylko nie wpędzić swojego kolegi w kłopoty, ale też by nadal mieć swoją wtyczkę w prokuraturze, co jeszcze niejednokrotnie może się przydać — zarówno teraz, jak i w przyszłości.

— Czy to pewne? — spytała Ula, szeroko otwierając oczy ze zdumienia. — Skąd ta informacja?

— Uzyskałem ją nieoficjalnie od swojego kolegi z prokuratury. Jeszcze dziś powinna dostać pani zawiadomienie z dokładną godziną — Feliks pośpieszył z wyjaśnieniem. — Mamy mało czasu, dlatego pozwoliłem sobie przyjechać natychmiast, żeby ustalić plan działania. Czy wybrała pani świadków obrony?

A gdyby tak - sezon 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz