rozdział 1

34 2 0
                                    

Przeszłość Nie Zawsze Jest Kolorowa 

10 lat wcześniej...

Wbiegłam do pokoju i zamknęłam drzwi, a po minucie szukania słuchawek w końcu je znalazłam. Odpaliłam sobie Eminema i podgłośniłam na maksa, żeby zagłuszyć krzyki rodziców. Robiłam tak zawsze, pochodziłam z poważanej rodziny każdy myślał ze wszystko jest takie piękne. Nigdy nie było. Moje rodzinę można porównać do maliny. Z zewnątrz wyglądała pięknie, lecz w środku jest pusta.   

Moi rodzice może kiedyś się kochali ale matka mi zawsze mówiła ze popsułam ich małżeństwo. Podobno po moich narodzinach ojciec zaczął zdradzać moja matkę bo nie był gotowy na dziecko i nadal chciał się wyszaleć. Matka urodziła mnie w wieku 17 lat więc zawsze zarówno ojciec jak i ona o wszystko mnie obwiniali. Moi rodzice mieli w tamtej chwili po 24 lata a już mieli pozakładane duże firmy które wchodziły na rynek europejski mieli, różne wyjazdy służbowe i zawsze się kłócili o to z kim mam zostać kto ma mnie ze sobą zabrać byłam traktowana gorzej, niż zwierzę a miałam tylko 7 lat. Zawsze kupowali przeróżne gadżety byle bym im nie przeszkadzała. Matka zawsze mówiła żebym nie była problemem i żebym  dała jej spokój. Mój ojciec nawet nie zwracał na mnie uwagi, traktował mnie jak powietrze.

Zdradzał matkę ze swoja sekretarka moja rodzicielka mu na to pozwalała ale tak żeby nikt się nie dowiedział.

Moi rodzice zawsze się kłócili o to samo. Darli się a mi przypadało słuchanie ich kłótni, ojciec potrafił nieraz w nerwach uderzyć matkę, ona akceptowała to i nigdy nic z tym nie robiła. Zawsze udawali że wszystko jest w porządku. Nie chcieli się rozwodzić żeby nie wywołać jakiegoś skandalu. Zawsze jak dostawałam gorsze oceny to matka zawsze się na mnie wydzierała robili mi wyrzuty, mimo że byłam tylko dzieckiem do tego 7 letnim to zawsze musiałam być najlepsza. Pomimo tego wszystkiego była jedna osoba która mnie akceptowała i wspierała, był nim Victor, mieszkał obok mojego domu. Moi i jego rodzice się znali ponieważ pracowali tej samej branży, mieli oni jakieś firmy i współpracowali razem z moimi rodzicami. Nasza sytuacja się różniła ponieważ jego rodzice uwielbiali go i spędzać z nim czas. Wielokrotnie z nim  gdzieś wychodzili. Joselina i Alexander również uwielbiali mnie, traktowali mnie jak córkę. Często jak rodzice byli w pracy przychodziłam do nich wtedy zapominałam o tym całym syfie w domu. Piekłam z nimi ciasta, spędzałam święta wtedy kiedy moja rodzina się mną nie interesowała. Moje dzieciństwo było z jednej strony piękne z drugiej tragiczne. Wtedy przekonałam się ze życie nie zawsze jest słodkie ale potrafi być też gorzkie jak kawa. 

                                                                        ***

Dziś w szkole miałam dyktando. Nic nie umiałam, po dyktandzie błagałam nauczycielkę o to, żeby nie wstawiała ocen. Niestety nie było takiej opcji. Okropnie bałam się wracać do domu. Pani powiedziała ze na popołudnie wszystko sprawdzi. Stałam przed wejściem do domu i się modliłam żebym dostała A. Na wejściu do domu stała już matka z kieliszkiem wina, ja już wtedy wiedziałam ze miałam kłopoty.

- Co dostałaś z dyktanda?- zapytała i spojrzała na mnie z pogardą, czyli tak jak zawsze.

- Nie wiem- odpowiedziałam jej przestraszonym głosem.

-Twoja wychowawczyni do mnie dzwoniła, i ja mam pytanie jakim cudem masz B- miałaś umieć- odpowiedziała ze złością w głosie a w oczach widziałam furie.

- Czy my z ojcem mówimy nie wyraźnie, załatwiamy ci wszelkie korepetycje zajęcia dodatkowe, możesz mieć co tylko chcesz. To co sobie zażyczysz to masz, chcesz chodzić na balet chodzisz. My tylko wymagamy z ojcem dobrych ocen i bycia najlepszą. My dla ciebie robimy wszystko a ty tak nam się odwdzięczasz. - na krzyczała na mnie matka, widać że ja psułam renomę tej rodziny i ze nie byłam tu mile widziana.

-Marsz do pokoju do książek, masz to poprawić i przestań w końcu być problemem-powiedziała już bardziej spokojnym ale pogardliwym głosem matka.

Po wejściu do pokoju od razu się popłakałam. Dopiero teraz matka mi powiedziała prosto w oczy czym tak naprawdę dla nich byłam. Jestem przez nich widziana jako problem, gdybym teraz zniknęła nikt by się nie zorientował, a nawet odetchnął z ulgą. Wtedy tez pomyślałam o tym by się przeprowadzić żeby zniknąć.

Na szczęście jest weekend. Rodzice już pojechali do pracy a ojciec wyjechał w delegacje ale znając życie pojechał z Vanessą na jakiś urlop. Teraz często taty nie ma w domu a mama strasznie krzyczy jak wraca i zawsze słyszę to imię. Więc pierwsze co zrobiłam to zadzwoniłam do Victora czy jest w domu i , czy mogę do niego przyjść. Okazało się że właśnie wrócił z zakupów i mogę przyjść. Od razu się ubrałam zamknęłam dom i pobiegłam do Victora. Stałam już pod drzwiami i zadzwoniłam dzwonkiem otworzyła mi Joselin z uśmiechem na ustach.

- Dzień dobry ciociu- przywitałam się a mój uśmiech od razu powiększył.

- cześć księżniczko-odpowiedziała kobieta.

-  Przyszłam do Victora- powiedziałam po czym jeszcze bardziej powiększyłam swój uśmiech.

- Wiem wchodź kupiłam babeczki to upieczecie- powiedziała kobieta zamykając za mną drzwi.

***

  piekliśmy babeczki które obiecała nam na wejściu ciocia Josie. Dopiero jakoś do dziewiętnastej wróciłam do domu okazało się  że jeszcze nikogo nie ma co było dziwne bo zazwyczaj o tej porze była matka. Okropnie się zdziwiłam po tym jak matka nie wróciła na noc.

Cała noc siedziałam w salonie i czekałam aż ktoś wróci, niestety tak się nie stało czekałam tak długo ze aż zasnęłam. W niedziele wstałam dopiero koło godziny 14.  wstałam ale okazało się ze matka nadal nie wróciła.  Poszłam do pokoju przebrałam i zaczęłam się uczyć do poprawy dyktanda potem wzięłam prysznic, umyłam zęby i poszłam spać.

Sweet And Bitter CoffeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz