V

22 1 82
                                    

Nagle usłyszeliśmy dźwięk dzwonów. William błyskawicznie spojrzał w jego kierunku. Udało mi się je dostrzec na jednej z najwyższych wież uniwersytetu. Blondyn westchnął i zwrócił swą uwagę ku papierom leżącym z boku stolika, zaczynając je układać.

- Już czas...Muszę wracać do pracy - rzekł William spokojnym głosem.

- HUH?! - Sherlock wydawał się brzmieć zdruzgotany tą informacją, jakby miał nadzieję, że ich rozmowa będzie trwać jeszcze kawał czasu.

William zachichotał cicho na reakcję detektywa i spojrzał na niego miło, odpowiadając kulturalnie.

- Proszę się nie martwić, Panie Holmes. Nie zostało mi dużo wykładów do przeprowadzenia. Niech wykaże się Pan odrobiną cierpliwości, dobrze? - na te słowa, ciemnowłosy mruknął niezadowolony i odwrócił głowę od Williama, a ja się uśmiechnęłam.

Chociaż nic nie wskazywało na jakąkolwiek odpowiedź ze strony profesora, poczułam nowy dziwny fenomen. Nie potrafię opisać tego zjawiska jednym słowem. Coś, jakby serce mi zadrżało. Wiedziałam już wtedy, że to nie moje serce tak się zachowuje. Zanotowałam to zdarzenie w głowie i obserwowałam dalej.
Nagle uwaga Williama skupiła się na jednej z prac uczniów. Chwycił ją w rękę i spojrzał na jej wynik.

- Ktoś faktycznie to zastosował...? - wyszeptał William najwyraźniej zszokowany.

- Co jest, Liam? - zapytał Sherlock.

- Jednemu z moich uczniów udało się uzyskać maksymalny wynik - odpowiedział William.

- Hahah. Takie sytuacje podczas nauczania to codzienność, prawda?

- Owszem, ale szanse były niezwykle małe - zapewnił blondyn - Ostatnie zadanie okazało się na tyle trudne, że nawet studenci matematyki nie powinni być w stanie go rozwiązać. Żeby je rozgryźć, należało podejść do niego nieszablonowo - dodał.

- Dobra. W takim razie, czyja to sprawka? - spytał detektyw.

- Cóż...Nie podpisał się - kontem oka dostrzegłam, jak Sherlock nachylił się tuż nad kartką papieru, upewniając się, czy rzeczywiście winowajca nie zostawił podpisu, czy sygnatury - Nie rozpoznaję też jego charakteru pisma. Panie Holmes, wygląda na to, że nie tylko Pan zakradł się na egzamin.

- Huh...Tajemniczy student, który zdobył niemal niemożliwy do osiągnięcia wynik... - wymruczał pod nosem Sherlock i uśmiechnął się chytrze - Brzmi interesująco.

- Skoro już mowa o wynikach, - William wstał i wziął do ręki pogniecioną pracę Holmesa, którą wcześniej położył obok reszty kart testowych i pokazał ocenę detektywowi - Dostał Pan całe zero punktów.

- Wow... - stęknął zrezygnowany kruczowłosy, na co William ponownie zachichotał.

- W każdym razie, za moment zaczynam popołudniowe zajęcia - poinformował blondyn, wkładając prace uczniów do jasnej koperty, a na nią ułożył ostrożnie kałamarz z piórem.

- Jeśli ma Pan ochotę, może spróbowałby Pan rozwikłać zagadkę tajemniczego studenta? - kiedy blondyn wypiowiadał te słowa, uśmiechał się ciut chytrzej. Wyczułam, że żartował, ale nie mogłam odeprzeć wrażenia, że nie warto ufać temu człowiekowi.

- Zrobię to tylko dla Ciebie, Liam - wymruczał Sherlock, wskazując na blondyna palcem, jak wtedy gdy przyszedł. Domyśliłam się, że detektyw musiał wyczuć tą dziwną aurę płynącą z uśmiechu profesora - Potraktuj to, jako podziękowanie za Twoje wcześniejsze porady.

- Podziękowanie? Czyli mam rozumieć, że spłacasz jakiś dług wobec mnie? - dopytał William.

- Tak jakby. Bo wiesz, gdybym Cię nie lubił, to poprosiłbym o zapłatę. Nie lubię pracować za darmo - Holmes przybliżył się do Williama z uśmiechem i znowu zaczął przyglądać się uważnie swemu rozmówcy, jak zwierzę, szukając reakcji.

Ku lepszemu Jutru - Spadkobierczyni Mistrza ZbrodniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz