Rozdział 1

83 6 14
                                    

Burczenie w brzuchu wyrwało Airi z zamyślenia. Słowo irytacja nawet w połowie nie oddawało jej stanu. 

Kolejny raz wzięła do ręki telefon z biurka, by sprawdzić status aplikacji. Odkąd wróciła z wczorajszego spotkania zapanowała cisza. Jej telefon milczał, choć zwykle ten stan nie przekraczał dłuższego okresu niż ośmiu godzin. A teraz? Jest wieczór, a ona musi zmierzyć się z ryzykiem, że z niej zrezygnowali, albo nawet zablokowali jej aplikację. 

Parszywe gnojki - pomyślała i wybrała na drugim telefonie numer do przyjaciela. Wypiła ostatniego łyka coli, po czym zgniotła puszkę i rzuciła ją na piramidę brudnych kubków wokół jej laptopa. Po trzecim sygnale zaczęła kląć nawet na niego, obracając się wokół własnej osi na fotelu przed biurkiem. 

- Czego chcesz tym razem? - odezwał się męski głos. 

- Nareszcie - odetchnęła z ulgą, gdy w końcu odebrał i podpaliła papierosa. - Tōru, sprawdź jeszcze raz moją aplikację. Jesteś pewny, że jest aktywna?

- Przywykłem do tego, że mnie sprawdzasz, ale co z zaufaniem? Pracujemy razem już tyle lat, że zaczyna mi być przykro.

- Od wczoraj nie mam żadnych zleceń. Nie dziwi cię to? 

- Twoje bezrobocie nie powinno mieć ze mną nic wspólnego. Wiesz, że to już jest nękanie? - westchnął do telefonu, ale Airi usłyszała, jak zaczął stukać palcami w klawiaturę. - Jesteś bezduszną kobietą. Dzwonisz już trzeci raz. Nasza umowa nie obejmuje całodobowej opieki.

- Owszem, obejmuje - odpowiedziała, zarzucając nogi na biurko i strzepała popiół do kubka. - I pamiętaj, że jeśli ja nie zarabiam, to ty tym bardziej.

- Słowo "empatia" też jest ci obce.

- Tōru, skończ jęczeć, bo i tak nie masz nic lepszego do roboty. A jeśli chcesz się wygadać to dzwoń do matki. 

- Moje życie prywatne umarło właśnie przez ciebie. 

Oboje mogli pozwolić sobie na taką wymianę zgryźliwych uwag, bo znali się na tyle dobrze, że wiedzieli, że stanowiło to część ich charakteru i sposobu komunikacji. Nie wpływało to negatywnie na ich relacje, mimo że łączyła ich głównie praca. Dopiero z upływem lat uzupełnili współpracę o wyjście na piwo, oczywiście w granicach rozsądku, więc jedno spotkanie na rok im wystarczało. 

- Ile potrzebujesz czasu, żeby to sprawdzić? - spytała wstając z fotela i wrzucając niedopałek papierosa do kubka, który od tygodnia był jej nową popielniczką. 

- Niech pomyślę... - zastanowił się na głos, gdy kobieta otworzyła szafkę nad kuchenką. - Parę minut. 

Przycisnęła ramieniem telefon do ucha i wlała do średniego garnka wody z kranu. Cały dzień nic nie jadła, bo była zbyt pochłonięta czekaniem na informacje o dłużniku. Chciała już zacząć te zlecenie, a oni testowali jej cierpliwość. 

- Tylko pamiętaj, że jak cię w końcu zamkną to się nie znamy. Nie zamierzam siedzieć z tobą w jednej celi - fuknął do telefonu, na co Airi wywróciła teatralnie oczami. 

- Uwierz mi, że dla mnie to również byłaby katastrofa. 

Nastawiła garnek na gaz i wyjęła z szafki opakowanie zupki instant. Czekając, aż woda się zagotuje jej wzrok skupił się na wypełnionym po brzegi koszu na śmieci, obok którego stał również wypchany do pełna czarny worek. Nie lubiła sprzątać, więc meble i wszelkie inne rzeczy ograniczyła do minimum, jednak wciąż miała problem z produkcją śmieci. Zmywać też nienawidziła, ale właściciel nie chciał się zgodzić na usunięcie jednej szafki i zakup zmywarki, nawet na jej koszt.

szepczące ulice [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz