Zimno i ciemno. Na zegarku była 16:00. Śnieg już zaczął spadać z nieba. Szary krajobraz stawał się biały, puszysty. Według Zofii zawsze jest w tym coś magicznego. Świat zdecydowanie wtedy staje się piękniejszy. Po długim czasie można w końcu podziwiać widok za oknem. Zosia lubiła ten widok. Doczekała się na niego. Cały listopad był smutny, brzydki i szary. Na szczęście, gdy przyszedł grudzień, to pojawił się śnieg. Zima była jej ulubioną porą roku. Podczas ciepła się męczyła, a zimno dawało jej ukojenie.
Czy on da to samo uczucie?
Tego dnia, siedziała na ławce naprzeciwko sali 145. Zamyśliła się, patrząc za okno po jej lewej stronie. Myślała o ostatnim opowiadaniu, które napisała specjalnie dla nauczyciela. Co tydzień tutaj siedziała, czekając tylko na niego. To jedyny powód, żeby przychodziła do szkoły o tej porze. Nauczyciel Aleksander Kamiński pomagał jej rozwinąć się pisarsko, znał marzenia Zosi o zostaniu autorką. Mężczyzna miał duże wymagania co do niej. Dawał coraz trudniejsze zadania w przeciągu całego semestru.
Wiedziała, że nauczyciel nigdy nie chwalił bez powodu. Był surowy, wymagając dużo od swoich podopiecznych. To, co inni uczniowie uznaliby za wyrok, dla Zosi było wyzwaniem. Traktowała to jako swój cel w życiu, żeby przypodobać się mężczyźnie. Jeżeli przejdzie przez jego rygorystyczne wymagania, otworzy się przed nią droga do spełnienia marzeń. Zastanawiała się, ile uczniów było takich jak ona. Aleksander był bardzo wymagający, że mała cząstka ludzi przechodziła przez niego.
Czy rzeczywiście była jedyna, nieustraszona?
Jedyną rzeczą, która zawsze ją tylko przerażała, była jego surowa ocena. Nigdy nie wiedziała, jak mężczyzna zareaguje na jej opowiadania lub eseje. Szczególnie na ten ostatni, który był bardzo wymowny.
Zosia patrzyła zasypany świat za oknem, aż nagle coś zakłóciło jej myśli. Nie od razu zdała sobie sprawę, że to głos.
– Na pewno dasz sobie radę?
Zosia spojrzała na dziewczynę, która właśnie do niej podeszła. Mogłaby przysiąc, że była tutaj sama. Z początku, przez panujący półmrok, nie zauważyła kto przed nią stoi. Dopiero wstając, zorientowała się, że to jej najlepsza przyjaciółka, Marta. Uśmiechnęła się delikatnie, rozkładając ręce do przytulenia. Zapomniała, że przyjaciółka też bywa co tydzień w szkole przez trening siatkówki.
Obecność Marty, zdecydowanie rozluźnił Zosię. Ich przyjaźń była dla niej najważniejsza w życiu. Można to porównać do oddechu świeżego powietrza. Z Martą mogła być sobą, bez obaw, że zostanie oceniona.
– Nie strasz mnie tak, idiotko – odezwała się w końcu, obejmując Martę.
– Tym razem nie chciałam. To dasz radę? – odpowiedziała, śmiejąc się cicho.
Zosia jedynie przewróciła oczami, gdy przyjaciółka zadała to samo pytanie. Odsunęła się od dziewczyny, siadając z powrotem na ławce.
Różniły się od siebie, były swoimi przeciwieństwami. Marta to ta głośna, wszędzie jej pełno. Posiadała duże grono przyjaciół. Zosia za to jest trochę wycofana i cicha. W szkole rozmawia tylko z paroma osobami. Częściej można było ją zauważyć z książką niż w rozmowie z człowiekiem.
Pomimo różnic, dogadywały się najlepiej na świecie.
Marta, odłożywszy torbę na podłogę, usiadła obok przyjaciółki. Swoje blond włosy wzięła w kucyka, gdy Zosia się odezwała.
– Na pewno. Nie musisz się martwić.
– Kamiński jest straszny – przewróciła oczami. – Nie wiem czemu dobrowolnie do niego chodzisz.
CZYTASZ
Za zamkniętymi drzwiami | 18+ // opowiadanie // oneshot
Roman d'amour"Zimno dawało jej ukojenie. Czy on da to samo uczucie?" Zofia chodziła na regularne spotkania ze swoim nauczycielem z języka polskiego. Pewnego dnia, wszystko się zmieniło. Ambicja i podziw powoli zaczęły się mieszać z grą emocji.