10. Czuję się wspaniale

1K 52 2
                                    

Od tygodnia wyczekiwałam na telefon moich rodziców z nadzieją, że sobie o mnie przypomną. Chociaż nie chodziłam z telefonem w ręku i nie patrzyłam się godzinami w ekran, na prawdę czekałam, aż zadzwonią. Sama przyjęłam strategię, że nie wykręcę do nich pierwsza numeru, to oni sami powinni zadzwonić, kiedy mnie zrozumieją. 

Mimo niesamowitej tęsknoty jaką sprawiali mi moi rodzice nie załamywałam się, spędziłam ten tydzień w towarzystwie rodziców Nialla, właściwie to w większości w towarzystwie mamy chłopaka. Miała grypę więc przesiedziała siedem dni w domu, a ja wraz z nią pomagając jej w różnych czynnościach, co oczywiście nie było zbyt stosowne według Nialla, ponieważ jak to on powiedział "jesteś w ciąży, nie powinnaś się męczyć i dźwigać". Jedna osoba , która mnie rozumiała to jego mama, która powiedziała, że ojciec blondyna tak samo przeżywał gdy ona była w pierwszej ciąży. To chyba dziedziczne. Czasami czuję się jakbym była jakąś niesamowitą istotą, która całymi dniami powinna siedzieć i nic nie robić, ponieważ "to może jej szkodzić". Ja jestem tylko w ciąży, to nie jest choroba śmiertelna!

Wreszcie nadszedł dzień, w którym mój telefon się odezwał, zmywałam właśnie naczynia po kolacji. Szybko wytarłam ręce i spojrzałam na ekran telefonu. To była mama. Odebrałam szybko i przeniosłam się na taras aby spokojnie z nią porozmawiać.

- Cześć - odpowiedziałam cicho a ona zaraz po mnie zrobiła to samo.

- Jak się czujesz? - wyczułam w jej głosie trochę smutku i zmęczenia.

- Wszystko dobrze, czuje się wspaniale. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. - A jak tam u was?

- Nic ciekawego, Meg zachorowała na zapalenie płuc i przez ten tydzień leżała w szpitalu, a poza tym po staremu. - rozmowa była kompletnie jałowa, to trochę brzmiało tak jakbym rozmawiała z jedną z moich dalszych ciotek, których praktycznie nie znam i nie potrafię nawiązać z nimi kontaktu. 

- Ale już wszystko jest z nią dobrze? Dlaczego nie zadzwoniłaś do mnie, że mała jest w szpitalu? Przyjechałabym do niej.

- Chciałam zadzwonić - usłyszałam na końcu ciche "ale" i jej wypowiedź się przerwała. Sprawdziłam czy nadal z nią rozmawiam, połączenie nie było rozłączone, czyli mama po prostu się nie odzywa. 

- Ale? - powiedziałam po pewniej chwili milczenia. 

- Chciałam Cię przeprosić słoneczko. Nie chciałam, żeby to wszystko tak wyglądało. Zachowałam się co najmniej głupio. Przepraszam. - Uśmiechnęłam się do siebie w duchu. Po paru minutach zakończyłam moją rozmowę. Oczywiście moja mama proponowała mi, abym wróciła do domu, jednak wytłumaczyłam jej, że chcę zostać tutaj. Schowałam komórkę do kieszeni i skierowałam się do kuchni, aby dokończyć sprzątanie. Jednak zamiast brudnych naczyń zastałam idealnie wysprzątane pomieszczenie. Na lodówce wisiała przypięta magnesem karteczka, więc szybko do niej podeszłam i ją przeczytałam.

"Pojechałem na chwilę na miasto. Harry miał jakąś sprawę.

 Wrócę później, nie martw się.  

Kocham Cię"

Wyrzuciłam papier do kosza, a po chwili nadszedł ten okropny moment, w którym kompletnie nie miała pojęcia co zrobić z swoim wolnym czasem. Dopiero po paru minutach siedzenia i wpatrywania się w swoje palce stukające o blat, stwierdziłam, że wezmę długą kąpiel. Nalałam gorącą wodę do wanny i naszykowałam wszystko co potrzebne, a następnie po prostu się w niej położyłam. Minęło dwie godziny, a blondyna wciąż nie było. Leżałam wygodnie na kanapie wpatrując się tępo w ekran telewizora i oglądałam jakiś film romantyczny, który wcale nie był ciekawy. Po paru minutach zmęczenie ze mną wygrało i nawet nie wiem kiedy zamknęłam oczy i po prostu odpłynęłam. 


Przepraszam, że dopiero teraz coś wstawiam. 

Nie miałam ostatnio czasu na pisanie 

Ale wróciłam

Nobody - part IIWhere stories live. Discover now