-.- 2-.-

5 1 0
                                    

(Perspektywa Jasper - Vah
Perspektywa hotelu - Dunaj)

Jasper zaczęła biec przez ulicę. Nie miała zamiaru zostawać tam ani chwili dłużej. I wszystko zaczęło się od jej wymarzonej kariery, która oczywiście musiała skończyć się niechybnym upadkiem.

Gdybym nie podpisała tego pojebanego paktu, wszystko byłoby świetne - mruknęła do siebie w myślach. - I miałabym duszę... Wolność.

Prychnęła, patrząc na jej futrzastego, kociego towarzysza, Neo. Ten jak na zawołanie zaczął rozpaczliwie miauczeć, i machać skrzydłami.

-O cholibka! - krzyknęła nagle czarnowłosa- Val mnie zabije!

Neo miauknął, jakby chciał potwierdzić jej słowa. Poszli dalej przez ulicę. Jasper zerknęła na elektroniczny zegar, który zauważyła na ceglanej ścianie. Była 20:38. Rozejrzała się, szukając miejsca na nocleg, lecz nie mogła nic znaleźć, więc poszła dalej.

Zrobiła się bardzo zmęczona, więc postanowiła puścić sobie muzykę na fioletowych, bezprzewodowych słuchawkach, które zawsze ze sobą nosiła.

Wyjęła z kieszeni telefon, włączyła swoją ulubioną piosenkę ze swojej playlisty, pod nazwą „Rock" . Bez słowa ona i jej futrzak poszli dalej, trochę przytłoczeni krzykami dobiegającymi zewsząd.

Na końcu ulicy, czarnowłosa zobaczyła dość duży budynek z napisem „Hazbin Hotel". Ucieszyła się, ale nie zauważyła, że Neo zakrywa swoje uszy, jakby słyszał za głośny dźwięk , ale chwilę potem zdała sobie z tego sprawę, i zauważyła, że ma słuchawki na maksymalnej głośności. Znowu.

Zdjęła fioletową „maszynę" z głowy, i okazało się, że słychać muzykę, jakby słuchała jej na głośniku. Zdawała sobie sprawę, jak bardzo Neo nienawidził rocku, więc z politowaniem zniżyła głośność. Znowu pomyślała o tym hotelu. Czy znajdzie się jakaś droga tam? Pewnie tak. Ale już wolała spać w odległym miejscu, o którego porażce słyszała w telewizji, niż spać w miejscu, z którego dosłownie chciała uciec.

Postanowiła się tam wybrać.

---+++---

-... A... Co powiesz na plakat? Albo bilbord? - upadła anielica robiła zeznanie pomysłów, które i tak przychodziły niełatwo.

-Takk! Wspaniały pomysł, Vaggie! - powiedziała rozentuzjazmowana blondynka, prawie skacząc z radości. Dzień był wprost idealny, na wymyślanie pomysłów, które i tak nie zostaną wykonane.

-Tylko... Czy to nie skończy się jak reklama? - mruknęła Vaggie z powątpiewaniem. Wierzyła, że Charlie dopnie swego, zanim ich szczęście się wyczerpie, ale mimo tego, wiedziała, że plakat można zerwać. Lub pomalować.

- Możemy spróbować, nie? - wtrącił się do konwersacji wysoki, pajęczy demon, leżący w tej chwili na kanapie, na co Charlie posłała mu radosny uśmiech. - Taki plakat jak zerwą to chyba nic się nie stanie.

- No dobrze - mruknęła jednooka, na co blondynka pisnęła z radości. Siwa uśmiechnęła się - Spokojnie, Charlie, to nic takiego...

Natomiast „niczym takim" nie był odgłos pukania do wielkich, przeszklonych drzwi, na który aż wszyscy podskoczyli, wyczekując, co stanie się dalej.
A dalej oczywiście Charlie, podekscytowana jak nigdy, momentalnie przyskoczyła do drzwi, i ostrożnie je otworzyła.

Jej oczom ukazała się czarno włosa dziewczyna, mniej więcej jej wzrostu, o przenikliwych fioletowych oczach, i różowej bluzie z napisem „Lol". Obok jej nóg stał niewielki kruczoczarny futrzak, z białą plamką na nosie, a gdy blondynka się przyjrzała, zauważyła, że kot ma też skrzydła. Czyżby był aniołem? Chyba nie.

- Ale słodkiii! Jak się nazywa? - Charlie automatycznie zaczęła tarmosić kota za uchem, a ten delikatnie mruczeć.

- Neo - powiedziała Jasper, nie przesadzając z emocjami, nie tak jak księżniczka, która skakała z radości i podekscytowania.

- Ale fajne imię! A co lubi jeść? - dopytywała, dalej pieszcząc futrzaka za uchem.

- Uh... Właściwie to... Właściwie to wszystko - zmieszała się Jasper, na wspomnienie Neo jedzącego jej akt chrztu.

Vaggie położyła rękę na ramieniu rozentuzjazmowanej Charlie.

- Może pójdę dać gościowi klucze do pokoju? - powiedziała spokojnym głosem.
Blondynka pokiwała głową z ciepłym uśmiechem, prawdopodobnie nie mogąc się pozbierać po fakcie, że mają autentycznego gościa. Gościa. Oddychającego, grzesznika, który autentycznie chce się odkupić. A przynajmniej tak sądziła.
Ale Jasper nie miała najmniejszego zamiaru kroczyć sobie ścieżką do nieba.
Chciała tylko uciec od swojego paktu.
I był tu ktoś, kto także chciał.
Nawet od tego samego paktu.
„Zostaniesz gwiazdą".

---+++---

Vaggie razem z Jasper podeszły do półki, na której wisiały wszystkie klucze. Po odbudowie hotelu i musicalowym numerze pokoi przybyło, a wraz z nimi metalowych kluczy na zawieszkach. Było ich sporo, biorąc pod uwagę wielkość hotelu, a siwowłosa wzięła w rękę kluczyk z numerem „36".

- Pokój numer 36. Możesz tam pójść, odpocząć, albo się socjalizować tutaj, czego wiemy że nie chcesz robić - powiedziała, podając Jasper klucze. Nie było w niej tyle entuzjazmu co w Charlie, ale widać było, że cieszy się z przybycia nowego gościa.

- Dzięki, od razu tam pójdę - Powiedziała Jasper, i z kluczami w ręku ruszyła do pokoju. Wpół kroku jednak przed nią pojawiła się mała cyklopka, trzymająca w dłoni igłę.

Gremlin - podsumowała w myślach czarnowłosa, po tak zwykła nazywać niskich ludzi. Natomiast „gremlin" zaśmiał się niepokojąco.

- A, to jest Niffty, sprząta tu - powiedziała Vaggie, widząc kątem oka zniesmaczony wyraz twarzy Jasper. - Uważaj na nią, może ugryźć.

Jasper cicho pokiwała głową, i ominęła cyklopkę szerokim łukiem.
Po jakimś czasie i po parunastu zobaczonych w korytarzu obrazów, dotarła do pokoju. Uchyliła drzwi do trzydziestki szóstki, i obejrzała pokój. Nie było tak źle. Na ścianie nad łóżkiem wisiał obraz przedstawiający pająka, obok stało biurko, szafa, a po drugiej stronie po prostu pusta ściana.

Usiadła na łóżku, rzucając gdzieś torbę.

- Ale ja jestem głupia! Nie wzięłam żadnych ubrań! A zresztą te od Vala są koszmarne... - może niektórych ludzi kręciło coś takiego, ale Jasper była zdegustowana wszystkimi strojami, które ta łysa kurwa jej dawała. Zaczęła grzebać w torbie, szukając pieniędzy. Znalazła górę drobnych, i kartę kredytową.

Wybiegła z pokoju, kierując się na zakupy.

Gdy wróciła, targała za sobą worek z ubraniami, kolejno, piżamą, paroma bluzkami i spodniami, nowymi butami, i chodź te które miała jej nie przeszkadzały, wpadła  w jak to się mówi „gorączkę zakupów". Dodatkowo dwie bluzy, i tusz do rzęs, który był w promocji.

Przebrała się, i od razu upadła na łóżko. Była bardzo zmęczona, ale nie mogła spać.

Wciąż męczyła ją ta sama myśl.

Co że mną zrobi Valentino, kiedy mnie znajdzie?

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: 2 days ago ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Piekielna Tułaczka - Hazbin Hotel ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz