Drzewo śmierci

8 2 0
                                    

W parku Jabłonowskich,
w przepastnym Dęblinie
Stoi drzewo, górujące nad innymi -
Drzewo to, wyższe niby pod niebiosy
Stoi, tuż nad brzegiem kryształowych topieli jeziora
Dumne, majestatyczne
Lecz już cicho kona...

Drzewo bowiem, pamiętając romantyków, dekadentów
Umiera jak i oni- nie od kostuchy,
Która ostatnie tchnienie żywego zgniłymi palcami odbiera.
Nie! Ono umiera od wewnątrz,
Toczone zgnilizną codziennego życia
Umiera, gnijąc nieubłaganie, odsłaniając pustkę
Która je wypełnia...

Drzewo to, mimo zbliżających się dni swych ostatnich
Mimo braku liści, gałęzi niedostatku
Dalej majestatycznie, dumnie się prostuje
Ku Boskim niebiosom -
Choć zbliżają się dni jego ostatnie
Dalej opiera się wiatrom i wichurom
Nieświadom, że próżne są jego starania...

Wszak zgnilizna wewnętrzna i na świat wychodzi
Chociaż czasu na to trzeba,
i to się wydarza -
Drzewo, niby Kolos Rodyjski
Mimo potęgi w końcu padnie w wodne odmęty
Zaginie i w czasie, i w pamięci świata...

Lecz walka ta bezmyślnej, półmartwej bryły
Swą brzydotą człowieka pokrzepia-
Wszak jeśli to oto drzewo dalej stoi
Mimo iż brak mu życia, nadziei
Cóż dopiero może zrobić człowiek!
Pełni zdrowy, rozumny, najwyższe stworzenie Boga
Cóż on może zdziałać, cóż może osiągnąć, co przezwyciężyć
By zapewnić byt sobie, i potomkom...

Dęblin, 2022

Wiersze ze słonecznej krainyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz