Spojrzała na mnie swoimi wielkimi, kasztanowymi oczami. Nie musiała nic mówić. Starałam się być silna, ale łzy same spływały po moich policzkach. Ona jednak do ostatniej chwili nie okazywała słabości. Nie broniła się, gdy zrywał z niej ubranie. Nie musiała. Tylko wydawało mu się, że może ją skrzywdzić, ale ona wiedziała lepiej. Ten jej spokój i wzrok pełen przebaczania były dla niego nie do zniesienia. Satysfakcja, którą osiągnął nie trwała nawet sekundy. Rozjuszony sięgnął po pistolet i strzelił jej w głowę. Ogromny ból przeszył całe moje ciało.
Krzyczałam. Tak myślę, że z moich ust wydobywał się dźwięk. Nie wiem jak długo to trwało. Gdy oprzytomniałam nie mogłam uwierzyć, że jeszcze żyję. Przecież przed chwilą wyrwał mi serce. Czy można żyć bez serca?
Podszedł do mnie. Już nie byłam zdolna do łez. Nie chciałam płakać. Musiałam być silna tak, jak ona. Spojrzałam w jego zimne i puste oczy. Cała moja dusza w tej jednej chwili chciała go zniszczyć. Gdybym mogła rzuciłabym się na niego resztką sił, by drapać, gryźć, kąsać, uderzać, kopać... By go zniszczyć.. Tego mordercę... Tego absolutnie złego człowieka... Tę bestię, która przed chwilą zgwałciła i zabiła moją matkę...
Czułam jak napięły się wszystkie mięśnie mojego ciała szykując się do skoku. Ten, który mnie trzymał chyba to wyczuł i poczułam jak jego uchwyt staje się silniejszy. Szef bandy dotknął dłonią mojej twarzy. Przeszyło mnie okropne obrzydzenie, ale nie przestawałam patrzeć mu w oczy. Chciałam, żeby zrozumiał jak strasznie go nienawidzę. Czy można kogoś nienawidzić tak bardzo, żeby go zabić samym spojrzeniem? Miałam nadzieję, że tak się stanie. Że po prostu umrze.
Ale nie umierał... Jego dłoń przesuwała się niżej i już wiedziałam, że czeka mnie ten sam los, co mamę. Zacisnęłam zęby i w myślach powtarzałam sobie „musisz być silna". Przymknęłam oczy, gdy gwałtownym szarpnięciem zerwał moją bluzkę. Targały mną niezliczone uczucia... Strach.. Przerażenie wręcz.. Poczucie wstydu... Bezradność... Próbowałam zwalczyć swoją własną słabość i być silniejszą. Obiecywałam sobie w myślach, że, tak jak mama, nie dam mu satysfakcji.
Ponownie położył dłoń na moim policzku i zaczął zbliżać do mnie swoją obleśną twarz. Instynktownie splunęłam mu prosto w oko. Przez ułamek sekundy poczułam satysfakcję, że udało mi się go powstrzymać, że udało mi się sprawić mu ból. Nie fizyczny, ale psychiczny. A później potworny ból targnął mną, gdy jego dłoń uderzyła mnie w twarz. Gdy podniosłam głowę zamachnął się jeszcze raz. Zwalczyłam w sobie chęć skulenia się i z podniesioną głową oczekiwałam na cios. Ale cios nie nastąpił. Na jego twarzy odmalowało się zdziwienie. I mój, i jego wzrok powędrowały na jego rękę, która utkwiła w żelaznym uścisku, a następnie ku twarzy właściciela tego uścisku.
Jego ciemne oczy były utkwione w twarzy szefa. Nie było w nich ani złości, ani agresji. Jego spojrzenie nie było ani zimne, ani gorące. Nie było w nim nienawiści. A jednak to spojrzenie było pełne jakiejś niesamowitej siły. Było na tyle silne, że szef bezradnie się cofnął i w pierwszej chwili się zająknął.
- C.. co jest?
Dopiero po chwili odzyskał pewność siebie
-Janek, kurwa, pojebało cię? Życie ci niemiłe? Chcesz zginąć razem z tą małą dziwką?
Janek nie odpowiedział. Podszedł do mnie. Ten, który mnie trzymał nieznacznie się cofnął i lekko poluzował uchwyt, ale mnie nie puścił. Szef próbował odzyskać kontrolę.
- Rudy, trzymaj tę małą sukę, jeszcze z nią nie skończyłem.
Janek, nadal bez słowa, zdjął swoją kurtkę i zasłonił nią moje ciało. Rudy nadal mnie trzymał, ale dałam radę przytrzymać kurtkę Janka.
- Kurwa, Janek, zajebię cię - szef rzucił się do stołu, na którym leżało ciało mojej matki i pistolet, z którego została zastrzelona. Jego dłoń zdążyła go tylko nieznacznie musnąć zanim padł na podłogę trafiony kulą z broni Janka.
Nastąpiła krótka chwila ciszy, po której Rudy pchnął mnie na podłogę i próbował dobyć własnego pistoletu. Nie zdążył. Jego ciało bezwładnie opadło na ziemię z wyrazem jakiegoś zdziwienia. Tymczasem Janek jakby nic się nie stało schował swój pistolet i podszedł do mnie. Wyciągnął dłoń i pomógł mi wstać.
Wciąż milcząc podszedł do Rudego i zabrał jego pistolet. Następnie obrócił jego ciało i zdjął z niego kurtkę. Zdawało się, że przestał sobie zdawać sprawę z mojej obecności. Podszedł do stołu, na którym leżało ciało mojej mamy i wziął leżący na nim pistolet. Spojrzał na ciało mamy i dłonią zamknął jej oczy, a następnie nakrył jej nagie ciało kurtką Rudego. Stanęłam obok niego i spojrzałam na nią. Jej twarz była niezwykle spokojna i można by pomyśleć, że tylko śpi. A jednak nie ulegało wątpliwości, że w jej ciele nie ma już życia.
Janek jakby w dalszym ciągu nie pamiętając o mojej obecności zdjął kurtkę szefa, założył na siebie i ruszył ku wyjściu. Spojrzałam na niego jakby w nadziei, że odwzajemni moje spojrzenie, że coś do mnie powie. Ale nic takiego się nie stało. Już był na zewnątrz, a mnie ogarnęło jakieś przerażenie. Jakby uderzył mnie piorun dotarło do mnie, że jestem sama, że nic już nie przywróci życia mojej mamie, a ten nieznajomy zostawia mnie tutaj samą z trzema trupami. Spojrzałam na bezwładne ciało mamy. Nie mogłam powstrzymać łez. Pochyliłam się i pocałowałam jej czoło tuż obok dziury po kuli. Zdołałam wyszeptać, że ją kocham.
Moje życie skończyło się w tym miejscu.
Wstałam i otarłam łzy. Założyłam na siebie kurtkę Janka i zapięłam ją. Nie myślałam, że ta chwila przyjdzie tak szybko i niespodziewanie, ale skoro już tu była nie było innego wyboru. Raz jeszcze otarłam oczy, wzięłam głęboki oddech i wybiegłam próbując dogonić Janka. Gdy byłam obok przystanął i spojrzał na mnie. - Jestem Ania - przedstawiłam się. Nie odpowiedział. Przez chwilę tylko patrzył na mnie, tak jakby w tej jednej chwili zobaczył mnie pierwszy raz. A później ruszył dalej, a ja za nim. Dokąd? Nie wiedziałam. Nie miało to zresztą większego znaczenia. Tutaj, w tym niewielkim miasteczku na końcu świata, nie było już niczego oprócz duchów.
CZYTASZ
Świat w milczeniu
Science Fiction...tata często opowiadał mi o tym, jak ludzie opuścili Ziemię. Zawsze miałam z tym problem, żeby wyobrazić sobie te ogromne rzesze ludzi. Ten świat tętniący życiem. Było to o wiele trudniejsze niż wyobrażanie sobie mieszkańców naszego miasteczka. Tu...