Źle podjęta decyzja

1 1 0
                                    

02.02.2023 rok   01;43

Beth najszybciej jak potrafiła pobiegła w stronę gęstego i ciemnego lasu. Bylo masakrycznie zimno, wiał wiatr i śnieg padał we wszystkie strony przez co obraz brunetki był lekko zamazany. Jedynie blask księżyca dawał jej trochę światła. Dziewczyna biegła przez siebie i w kółko krzyczała do swojej młodszej siostry, aby usłyszeć jakiś znak od dziewczyny.
Beth ujrzała starą szopę zabitą drewnianymi starymi dechami i niedokończony dach. Dziewczyna popchnęła lekko drewniane drzwi, a wnet pojawił się ogromny płomień skierowany w jej kierunku. Brunetka zaczęła bieć przed siebie, nie patrząc co się dzieje za nią. Podążała za śladami, wciąż biegła nie zwracając na nic uwagi i krzyczała imię swojej siostry.
W pewnym momencie ujrzała swoją młodszą siostrę siedzącą na zimnym śniegu w krótkiej koszulce.

-Jezu, kurwa mać. Hannah. Na pewno zmarzłaś. Masz, weź moją kurtkę.

-Ale ze mnie idiotka! Zwykła debilka!-Hannah mówiła na głos.

Obie dziewczyny usłyszały szelest za drzewami tuż obok nich.
-Hannah..?
-Beth...?

I zaczęły biec przed siebie. Hannah upadła i zgubiła przy tym telefon. Obie dziewczyny znalazły się w punkcie bez wyjścia. Stały przy klifie.
-Nie! Nie! Kurwa! Nie...Odsuń się!-powiedziała

Beth mocno trzymając siostrę za rękę i razem stały przy spadku.

-Trzymaj się, Hannah! Rozumiesz! Trzymaj się!
Zbliżał się do nich cały zamaskowany, dobrze zbudowany, wysoki mężczyzna....


01:43

-To..wracamy do środka czy jak?-zapytał Mike

-No wejdźmy, nie będziemy przecież stać na tym mrozie. Poczekajmy na nie w środku-powiedziała Jessica.

-Kurwa. Co wam debile do łba strzeliło?-krzykneła blondynka i wbiegła szybko do domu. Pokierowała się w stronę Josha, który leżał na kanapie.

-To był głupi żart. Okej. Możemy na nimi przecież iść-powiedział Mike

-Josh? Halo! Josh! Obudź się proszę!-dziewczyna szturchała chłopaka w ramię, aby w każdy sposób go obudzić. Kurwa mać-powiedziała blondynka pod nosem. Josh! Kurwa wstawaj!

-E-ee. Samcia? Co się dzieje?-Josh zapytał i zaśmiał się lekko pod nosem.

-Wstawaj. Nie ma czasu. Beth i Hannah...wybiegły w ten kurwa...ciemny, gęsty las. Wstawaj, proszę.

-C-co?-zapytał lekko zdziwiony Josh. Jak to wybiegły?-pytał chłopak i w końcu przeanalizował co dzieje wokół niego.
Co się kurwa dzieje, pytam!-krzyknął brunet i patrzył pytająco na każdego, który przed nim stał

Sam stanęła na przeciwko Josha. Byli twarzą w twarz. Sam i Josh
-Josh. Patrz na mnie i skup się. W tej chwili się ubieraj i biegniemy w ich kierunku rozumiesz. Dogonimy je. Chodź
Brunet chwycił swoją kurtkę i czapkę. Samantha zrobiła to samo i oboje wybiegli przez ogromne drewniane drzwi trzymając się za ręce. Grupa pozostałych przyjaciół patrzyła jak Sam i Josh wybiegają z domu z prędkością światła. Każdy spojrzał na siebie i nie wydusił z siebie żadnego słowa. Przez parę sekund stali w bezruchu i tylko wiał w ich stronę zimny i śnieżny wiatr, który kół ich w oczy i twarz. Twarz robiła się przez to lekko czerwona, a oczy zaczynały piec.
-I...co. Po prostu tu zaczekamy na nich. Tak?-zapytała Ashley

-Kurwa. Nie wiem. Nie wiem jak mam się zachować. Co myśmy sobie w ogóle myśleli-powiedział Mike i schował twarz w dłoniach.

-Chyba im się nic nie stanie...prawda?-zapytała Ash

01:50
-Dajesz radę?-zapytała blondynka i spojrzała przyjacielowi prosto w oczy. Blask księżyca padał na jego śliczne zielone oczy.

-Tak. Jest okej. Biegnijmy w kierunku śladów, dobrze?-zapytał brunet, a dziewczyna skinęła lekko głową i biegła tuż przy chłopaku.

-Josh. To telefon Beth- powiedziała blondynka i zatrzymała się na moment. Przykucnęła i wzięła telefon z zimnego, białego śniegu. Popatrzyła na chłopaka zdezorientowaną miną.
Biegnijmy dalej!-powiedziała dziewczyna i szybko wstała na równe nogi, a chłopak chwyć ją za rękę.

-Tu się kończy droga. Kurwa. Tu są ślady...-powiedział niepewnym tonem.
Nie. Kurwa. One żyją. Sam...one żyją! Prawda?

-Josh, napewno żyją. Spokojnie, spokojnie.
Beth! Hannah!-blondynka krzyczała w niebogłosy, aż przez chwilę straciła głos.

Brunet upadł na kolana i patrzył w księżyc, którego blask padał na jego twarz. Łzy zaczęły same płynąć z jego zielonych przeszklonych oczu. Brunet obrócił głowę do dziewczyny, która stała tuż za nim i po prostu pozwolił łzom płynąć tyle ile będą chciały. Blondynka mocno przytuliła bruneta i patrzyła na jego niewinną twarz i oczy pełne smutku.

-Josh. Dzwonię na policję-powiedziała blondynka i wstała na równe nogi. Otrzepała się z śniegu i wyciągnęła rękę do swojego przyjaciela, który wciąż siedział na zimnym i mokrym śniegu. Śnieżny wiatr wiał mu nachalnie w twarz i oczy.
-Słaby zasięg. Musimy wrócić z powrotem. Chwyć mnie, dobrze?- brunet pokiwał lekko głową, ale był jakby wyprany ze wszystkich emocji. Jego twarz ukazywała tylko i wyłącznie smutek i zmarnowanie. Nic dziwnego...-pomyślała blondynka.

Until Dawn | Nowa HistoriaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz