Obudziłam się w środku nocy, czując suchość w gardle. Zeszłam na dół, do kuchni, aby się napić. Nagle usłyszałam za sobą kroki. Obróciłam się i moim oczom ukazał się Michael.
- A ty co tu robisz? To nie twoja kuchnia. - prychnął.
- Serio? Jakbyś nie zauważył, od teraz też tu mieszkam. I musisz się z tym pogodzić. - powiedziałam zirytowana.
- Może i mieszkasz. Ale to nie jest twój dom. A my nie jesteśmy twoją rodziną Rudzielcu.
O co mu chodzi? Ma do mnie problem o dosłownie wszystko.
Postanowiłam po prostu nie zwracać na niego uwagi. Nadal czułam na sobie jego spojrzenie. Nalałam sobie wody do kubka i na odchodne rzuciłam:
- Jeśli tak bardzo nie podoba ci się fakt, że tu mieszkam, to się przeprowadź. Tatuś na pewno da ci pieniądze na mieszkanko. - nie żebym miała coś do Richarda, ale Michael naprawdę zaczynał mnie denerwować. Nic mu przecież nie zrobiłam. Jeszcze.
To co powiedziałam widocznie go wkurzyło, bo wycedził:
- Nie mów tak o moim ojcu.Nawet na niego nie spojrzałam, lecz skierowałam się do swojego pokoju. Nie wiem, co tak przeszkadza Michaelowi. To nie on porzucił całe swoje dotychczasowe życie, aby przeprowadzić się do ukochanego swojej matki. To nie on wyjechał z rodzinnego miasta. Zupełnie go nie rozumiem.
***
Obudziłam się o 10:00. Gdy zeszłam na dół, Jenny kończyła już jeść musli. Obok niej, na blacie, znajdowała się druga miska, pełna płatków.
- Wreszcie wstałaś, śpiąca królewno. - przywitała mnie radośnie. - Lepiej szybko się ogarnij, bo za chwilę pojedziemy zwiedzać nasze cudowne miasto. Przygotowałam ci już śniadanie. - mówiąc to, wskazała na naczynie po jej lewej stronie.
- Nie wiem, skąd w tobie tyle energii z samego rana. - jęknęłam, siadając do stołu.
- Z rana?! Jest dziesiąta. Jeju. Jedz szybciej. - poganiała mnie.
Rzuciłam jej spojrzenie pełne oburzenia.
- Jeśli będziesz mnie pospieszać, to się zestresuje i będę jeść wolniej. - fuknęłam.
Jenny coś mruknęła pod nosem, ale już nie marudziła, jedynie wpatrywała się we mnie niecierpliwym spojrzeniem.
Po kilku minutach skończyłam musli. Brudną miskę odłożyłam do zlewu i razem z Jenny popędziłam na górę. Dziewczyna była ubrana w biały top bez ramiączek, jeansowe szorty ze skórzanym brązowym paskiem oraz srebrną biżuterię, więc postanowiłam wybrać coś podobnego. Jennifer obejrzała już jednak moje ubrania i wyjęła z szafy niebieską koszulkę oraz długą białą spódnicę.
- To. I musisz założyć jeszcze jakiś naszyjnik albo coś takiego. Koniecznie złoty. Ruchy, ruchy, ruchy! - powiedziała i rzuciła mi ubrania. - Przebieraj się.
- Dobra! - zaśmiałam się. - Tylko się odwróć.
Jenny posłuchała, a ja włożyłam przygotowane przez nią ubrania.
- Możesz już patrzeć.
Jennifer obejrzała mnie i pokiwała głową z zadowoleniem, a następnie podeszła do toaletki i zaczęła szperać w biżuterii. Wyjęła złote okrągłe kolczyki, drobny naszyjnik i kilka bransoletek.
Gdy wszystko założyłam, Jenny radośnie oznajmiła, że możemy wychodzić.
- Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko, jeśli zabierze się z nami moja przyjaciółka. - powiedziała, gdy schodziłyśmy po schodach.
CZYTASZ
Nowe życie Nancy Mitchell
Novela JuvenilNancy Mitchell opuszcza Kanadę, by rozpocząć życie na gorącej Florydzie. Przeprowadzka oznacza nie tylko zmianę otoczenia, ale też nowe wyzwania - inna szkoła, zupełnie nowi ludzie i zderzenie z urokami nastoletniego życia. W słonecznym stanie nic n...