Rozdział ósmy

27 3 0
                                    

Chłopacy pukali i krzyczeli do mnie, próbując namówić mnie, abym otworzyła drzwi, jednak ja siedziałam skulona w kącie i marzyłam o tym, aby zniknąć, mimo że wiedziałam, że to nie możliwe. Szlochałam cicho, tak, żeby mnie nie usłyszeli. Wbijałam paznokcie w dłonie, chciałam odczuć fizyczny ból. Gdy byłam młodsza przechowywałam żyletki, którymi okaleczałam swoje nadgarstki, jednak myślałam, że kiedy jest już lepiej i ich nie potrzebuję najwyższa pora, aby się ich pozbyć, a teraz tego żałuję. 

Nie wiem, ile tutaj już siedziałam, nie wiem ile przepłakałam, ale musiałam już wstać. Podeszłam do półki nocnej, wyciągając tabletki nasenne. Chciałam zasnąć, głowa od ich krzyków mnie bolała. Dlaczego nie mogli zrozumieć, że potrzebuję chwili samotności? Wyciągnęłam sześć pigułek i chociaż wiedziałam, że to zdecydowanie za duża dawka, miałam nadzieję na szybszy sen. Popiłam pastylki wodą, a następnie położyłam się na łóżko i zamknęłam oczy.

Nawet nie wiem kiedy cały ból i cierpienie ustąpiło, a ja przeniosłam się do innej krainy. Bez wiecznego płaczu, bez problemów, bez stresów i bez kłótni. Chciałabym zostać tam na zawsze. Marzyłam przecież jedynie o kochającej mnie rodzinie i wspierającej na każdym kroku. To aż tak wiele? Dlaczego mój los musiał być tak podły?

***

Obudziło mnie pikanie po mojej prawej stronie i dźwięk różnych innych, nie znanych mi urządzeń.Otworzyłam oczy, jednak obraz był niewyraźny. Światło jeszcze bardziej oślepiło mój wzrok, więc ponownie postanowiłam je zamknąć. Gdzie ja byłam? Co się stało?

-Alessia.-Usłyszałam głos. Chyba był to Romeo. Cała się spięłam.-Popatrz na mnie.-Poprosił.

Czułam to, jak bardzo w tej chwili byłam osłabiona. Ponownie otworzyłam oczy i wykonałam jego prośbę.

Chciałam się odezwać, jednak nie miałam na to sił, więc jedynie otworzyłam i zamknęłam z powrotem buzię. Mężczyzna złapał mnie za rękę, a potem schylił się i mnie przytulił. Zrobił to delikatnie, jakby się bał, że przez ten gest uszkodzi mi jakąś część mojego ciała. Zdziwiłam się, gdyż nigdy jeszcze nie doznałam z jego strony aż takiej czułości. 

-Martwiłem się. Dlaczego to zrobiłaś?-Zapytał, gdy się ode mnie odsunął. 

-Co się stało?-Wychrypiałam, niemal niesłyszalnie.

-Przedawkowałaś leki nasenne.-Westchnął.

-Długo spałam?-Zadałam kolejne pytanie.

-Zaledwie kilka dni. Musieli zrobić ci przepłukanie żołądka dwa dni temu. Jeśli miałbym być szczery, zszokowałaś każdego z nas, że obudziłaś się tak szybko.-Oznajmił.-Słuchaj, ja wiem, że ten temat, który poruszyłem był zapewne nieprzyjemny i ciężki, ale zabawy z lekami nasennymi nie ma. Mam też oczywiście nadzieję, że nie próbowałaś przez nie popełnić samobójstwa.-Dodał.

-Oczywiście, że nie.-Odpowiedziałam bardzo szybko.

Czułam się coraz gorzej. Było mi niekomfortowo. Znowu chciałam pobyć sama, bez nikogo wokół, jednak wiedziałam, że po tym, co zrobiłam będzie to niemożliwe. Widziałam w jego oczach, że nie wierzył w to, co przed chwilą mu powiedziałam.

-Romeo...-gdy wypowiedziałam jego imię, miałam już łzy w oczach.-Nie wierzysz mi.-Bardziej stwierdziłam, niż zapytałam.

-Nie o to mi chodzi...Bardziej po prostu się martwię.-Odpowiedział.-Nie chciałbym, aby ta sytuacja ponownie miała miejsce. Zestresowałaś nas.

-Przepraszam.-Szepnęłam.

-Nie musisz przepraszać, wiem, że robiłaś to impulsywnie i nieświadomie. Następnym razem po prostu nas poinformuj o tym, gdy będziesz psychicznie się źle czuła, w porządku?

Jedynie kiwnęłam głową, a na jego ustach pojawił się uśmiech i, mimo że był on smutny, cieszyłam się, że w końcu już jest dobrze.

Chciałabym, aby było tak zawsze. No, może w nieco innych warunkach niż szpitalu, ale przecież kilka godzin temu wygrałam ze śmiercią.

Może moi bracia wcale nie byli tacy źli?

____________________

Okej, wiem, że rozdział nie jest napisany idealnie, za co przepraszam, jednak był on naprawdę trudny. Jeśli pojawiły się jakieś błędy, które zapewne przeoczyłam, przepraszam.

Więc co, następny rozdział za kolejne 10 ☆?

Odio, AmoreOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz