Hejka, misie.
Pamiętajcie o gwiazdkach.
To ostatni z tych rozdziałów ,,dłuższych'', w których głównie skupiamy się na domu Lily.
⚽⚽
Nienawidzę tego, że tak bardzo jestem delikatna. Każda w jakiś stopniu nerwowa sytuacja kończy się moim płaczem. Czuje się jak najgorsza ciota życiowa, która nie ma swojego zdania. Całe życie jestem poniżana, bo każdy wie, że nigdy nic na to nie odpowiem.
—Co ty tu robisz, do cholery! Nie masz co robić? Opierdalasz się tylko. Gdzie masz pieniądze?!
–Dopiero co wróciłam z pracy. Zrobiłam obiad, posprzątałam, to myślałam, że mogę na chwilkę usiąść— staram się mówić opanowanym głosem, spuszczając wzrok ,,tak jak mnie uczył".—Teraz będę dostawać wypłatę tygodniówkę. Przepraszam...
—W dupie mam twoje przepraszam! Znajdź jeszcze jakąś robotę, jak masz czas tak sobie leżeć! Albo mam lepszy pomysł... wyprowadzę Cię na ulicę. Tam zaczniesz zarabiać przynajmniej przyzwoite pieniądze...
Z każdym jego kolejnym słowem, łzy jeszcze bardziej spływały mi po policzkach. Ojczym podszedł do mnie jeszcze bliżej, skrzywiłam się niezauważalnie na jego nieświeży, alkoholowy oddech.
—Myślę, że najpierw ja Cię przetestuję... Muszę wiedzieć jaki towar wystawię na ulicę— przejeżdża swoją obrzydliwą dłonią po moim ramieniu, zmierzając w stronę piersi.—Za te cycki nie jeden zapłaci. Taka młoda, a takie ciałko. Klękaj!
Urwany pisk wydobywa się z mojego gardła, gdy ojczym chwyta mnie za włosy.
Wyrywam się, zaczynam kopać nogami lecz to nic nie daje. Obraz przed oczami coraz bardziej mi się rozmazuje, przez co mam coraz bardziej ograniczone pole do ucieczki.
Nie poddaje się, próbuje wstać, robiąc sobie przy tym coraz większą krzywdę. Ręka na moich włosach coraz bardziej mnie ciągnie w dół, sprawiając uczucie wyrywania połowy moich włosów.
Z jego ust ciągle słyszę głośne warknięcia, z których nic nie rozumiem.
Dobra, Lily. To twoja ostatnia szansa.
Kopię go z całej siły jaka mi została w krocze. Mężczyzna zgiął się wpół, krzycząc głośno ,,dziwka". Wybiegam z domu cała we łzach, głośno oddychając. Nie mam pojęcia, gdzie się podziać. Biegnę przed siebie, pragnąc być jak najdalej tamtego mieszkania.
Braki w kondycji wychodzą na światło dzienne, nie pomagając mi w ucieczce. Jestem na siebie cholernie zła, za to, że nie zabrałam nawet pieniędzy po drodze.
Panika przechodzi przez moje ciało. Cholera jebana, nawet nie wiem gdzie pójść.
Widząc, że jestem wystarczająco daleko, zatrzymuje się obok drzewa, o które opieram się plecami.
Spokojnie, poradzisz sobie. Musisz przetrwać tylko noc, a później z powrotem tam wrócisz, modląc się, aby o wszystkim zapomniał.
Opieram dłonie na kolanach, głośno oddychając.
Za dużo ludzi, muszę iść dalej.
Robi się coraz ciemniej. Lampy ustawione po całej długości chodnika pięknie oświetlają Barcelonę, młodzi ludzie w akompaniamentach śmiechu idą radośnie wraz ze swoimi znajomymi. Starsze małżeństwa spacerujący za rękę, uśmiechający się do każdego.
W normalnej sytuacji byłaby zachwycona. Uwielbiam podziwiać szczęśliwych ludzi, wyobrażając sobie, że kiedyś też taka będę.
Ale nie dzisiaj. Teraz każdy napotkany człowiek irytuje mnie. Jedynie czego pragnę, to zniknięcia ich wszystkich.
CZYTASZ
Łzy tamtego lata || Pablo Gavira.
FanfictionŻycie bywa dobijające. Lily przekonuje się o tym codziennie. Żyjąc z okropną matką, która traktuje ją jak służącą oraz ojczymem-tyranem- szuka lepszego jutra. Lepszego jutra z cholernie pięknymi brązowymi oczami, które widziała tylko raz-dziesięć l...