Ostatni Uśmiech ( Rozdział 1 )

19 2 9
                                    

                                                                                         Rozdział 1

                                                                          23 lata temu - Elizabeth - 7 lat


- Elizo - Mama stała przede mną z założonymi rękami i wpatrywała się we mnie ze złością. Jej krótkie brązowe włosy spięła w małą kitkę a jej szare oczy były lekko przymrużone. Miała na sobie białą koszulkę z krótkim rękawkiem i jeansy. - Dlaczego zabrałaś bratu tą lalkę - Uniosła szczupłą dłoń trzymając w niej moją lalkę którą zabrałam bratu. Była moja!                                                       

- Ale mamo. - Próbowałam się bronić. - To moja lalka. To on mi ją pierwszy zabrał. - Zrobiłam słodkie oczka i wpatrywałam się w mamusie mając nadzieje że odda mi lalkę.

- Ale to nie powód aby mu ją zabierać. Jeśli chciałaś się z nim pobawić tą lalką, mogłaś poprosić. Na pewno by się zgodził.

Westchnęłam. Mama miała racje. Zachowałam się bardzo nie ładnie. Powinnam pożyczyć bratu lalkę i pobawić się nią dopiero wtedy, gdy ten ją odłoży. Spuściłam wzrok na kafelki kuchenne. Założyłam brązowe włosy za ucho i z powrotem spojrzałam na mamę.

- Przepraszam. Już tak nie zrobię, naprawdę.

- Nie mnie przepraszaj, a brata. - Powiedziała już łagodniej i spuściła ręce wzdłuż tułowia podając mi lalkę. Wzięłam ją natychmiast i przycisnęłam do siebie. - Idź się z nim, w zgodzie, pobawić. W nocy wyjeżdżam w delegacje i nie będzie mnie trzy dni. Niania się wami zajmie oraz zaprowadzi Cię i odbierze ze szkoły. Dobrze, Lizzy? 

- Oj. A obudzisz mnie w nocy, abym mogła się pożegnać? - Zapytałam niewinnie.

- Nie. Macie spać. Ucałuję was na dobranoc, zgoda?

- Mhm - Mruknęłam cicho i poszłam do bawialni gdzie mój brat siedział i bawił się samochodzikami.

Pokoik był niewielki. Były tu trzy pudła z zabawkami leżące przy ścianie, duży dywanik, biała komoda i sofa. Ściany były pomalowane na kolor błękitny i naklejone były tam duże, białe chmurki. Podeszłam do brata i usiadłam obok niego. Nathan spojrzał na mnie z lekkim grymasem na twarzy ale po chwili uśmiechnął się szeroko i swoją drobną rączką poklepał miejsce przed sobą. Kochałam go. Zawsze szybko zapominał, gdy zrobiłam coś złego i nadal był dla mnie miły. Jego brązowe lekko lokowane, tak jak moje, włoski przysłaniały mu już jego piękne szare oczy które odziedziczył po mamie.

- Hej, Nathan. - Usiadłam przed nim i spuściłam wzrok na dywanik. - Przepraszam, że zabrałam Ci tą lalkę. - Spojrzałam na niego kątem oka. - Mogę się z tobą pobawić?

- Wybaczam Ci - Uśmiechną się a ja uniosłam głowę. - I tak, możesz się ze mną pobawić. - Również się uśmiechnęłam i usiadłam obok niego.

- To w co się pobawimy? - Zapytałam.

***

Jadłam śniadanko wraz z moim bratem. Niania sprzątała w kuchni. Jej płonące czerwienią włosy związała dziś w koka. Nagle objęła mnie ramieniem a ja podskoczyłam przestraszona i spojrzałam na nią.

- No dobrze dzieci, to co dziś zrobimy? Może wyjdziemy na plac zabaw hm? - Zapytała Aniela. -  Albo pobawimy się w ogródku?

- Na plac zabaw! - Pisnęliśmy jednocześnie razem z bratem.

- Dobra! To zjedźcie szybciutko śniadanie, ubieramy się i idziemy, bo szkoda tak słonecznego dnia! - Kobieta ucałowała nas w czoła i wróciła do sprzątania kuchni.

Wybiegliśmy z domu ganiając się na wzajem. Miałam na sobie jasną, różową sukienkę a w rozpuszczone włosy wpiętą białą kokardkę. Mój braciszek miał na sobie szarą bluzę i jeansy a jego włoski latały tam gdzie tylko je wiatr poniesie.

- Elizabeth, Nathan. Nie biegajcie tak, bo zrobicie sobie krzywdę. Lizzy, podejdź tu do mnie, kochanie. Dam Ci sweterek, jest trochę chłodno - Tak jak poprosiła, podeszłam. Była niska a jej zielone oczy błyszczały energią. Niania założyła mi cienki, biały sweterek z jednym guziczkiem, który zapięła.

- Wyglądasz jak mała księżniczka. - Pogłaskała mnie po głowie a ja uśmiechnęłam się szczerze.

***

Huśtałam się na huśtawce a Nathanka huśtała niania. Śmialiśmy się, ponieważ opowiedziała nam jak to szynka z jej kanapki poleciała na twarz nauczyciela gdy była w trzeciej klasie szkoły podstawowej.

- Ścisnęłam tą kanapkę z zamiarem ugryzienia jej ale szynka z niej nagle wyleciała, a że siedziałam w ławce od razu przed biurkiem przy którym siedział nauczyciel, szynka poleciała prosto na jego twarz a nim ten zdążył zareagować, szynka zsunęła się z jego twarzy i wpadła do jego kawy. Cała klasa się z tego śmiała a nauczyciel przez całą lekcje patrzył na mnie wrogo. - Opowiedziała Anielka.

Gdy skończyliśmy się śmiać, zorientowaliśmy się że przed huśtawkami stoi wysoki mężczyzna. Miał jasne brązowe włosy i brązowe oczy. Miał na sobie Białą koszulkę i czarne spodnie. Od razu rozpoznałam w nim... tatę. Zniknął dwa lata temu i w ogóle się nie odzywał. Wyglądał tak jak go zapamiętałam. Od razu zeskoczyłam z huśtawki niemal się nie przewracając. Ten spojrzał na mnie a potem na Nathana który zdawał się go nie rozpoznawać.

- Witam. Jestem Henry White, ojciec Elizy i Nathana. - Odrzekł wkładając ręce do kieszeni.

- Tata - Szepnęłam cicho i uśmiechnęłam się szeroko. Podeszłam aby się przytulić. Tęskniłam za tatą i cieszyłam się, że wrócił. Ten oczywiście przytulił mnie do siebie lecz tylko na krótką chwilkę. Gdy ta minęła puścił mnie i spojrzał z powrotem na nianie.

- Gdzie jest ich mama?

- Wyjechała, proszę Pana - Odrzekła kobieta i przywołała mnie do siebie. Niechętnie podeszłam.

- A kim, przepraszam, Pani jest?

- Jestem ich nianią, i opiekuje się Pańskimi dziećmi podczas nieobecności Panny White.

- Mhm. - Mruknął tata i spojrzał na Nathana. - A więc za ile wraca?

- Za trzy dni. - Odparła niania lekko już zestresowana.

- A więc do zobaczenia za trzy dni, dzieci. Dowidzenia. - Tatuś odwrócił się i już miał odejść, lecz go zatrzymałam. 

- Tato?! Nie pobawisz się z nami? - Zawołałam smutnym głosem. 

Ten odwrócił się i spojrzał na mnie, na Nathana i znowu na mnie.  Zmarszczyłam brwi widząc jego obojętną minę.

- Nie mam teraz czasu Elizabeth. Może pobawimy się za trzy dni - I odszedł. Nie chciał się ze mną bawić. Nie chciał mieć ze mną nic wspólnego. Po dwóch latach. Ja za nim tęskniłam, on za mną nie... Gorące łzy pociekły po moich policzkach. Warga zaczęła drżeć. Pociągnęłam nosem.

- Tatusiu! - Krzyknęłam, ale ten zniknął mi z pola widzenia. - Tatusiu - Dodałam już ciszej.

***

Wróciliśmy do domu a niania włączyła nam bajki. Siedziałam na rogu kanapy i wpatrywałam się w ścianę ze smutkiem. W głowie krążyło mi każde wspomnienie związane z tatą. Chciało mi się płakać, ale robiłam wszystko by zatamować łzy. Przypomniałam sobie jak poszedł ze mną, mamą i Nathankiem na lody... Patrzył na mojego brata z zafascynowaniem a na mnie? Na mnie ze współczuciem... Było to niedługo przed tym jak wyjechał. W końcu nie wytrzymałam. Powiedziałam niani że idę się przespać. Położyłam się na łóżeczku a łzy wreszcie swobodnie mogły spływać mi po policzkach i moczyć moją poduszkę w małe kotki.

    

Ostatni UśmiechOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz