*siema najpierw małe info historia jest czymś na wzór odcinków więc ostatnia część 5 zakończyła odc.1 więc teraz wchodzimy w odc.2 mam nadzieję że nie zabiłem was scianą tekstu w poprzedniej części to miłego czytania*
Kim wstał przetarł oczy i zorientował się że znów jest przy biurku i znów te obrazki. Tym razem były one bardziej chaotycznie. To było kilka kartek posklejanych w jedną. Kim od razu wyrzucił wszystkie kartki do kosza. I poszedł do łazienki. Przejrzał swoje odbicie w lustrze i nagle pojawił się ten symbol zamiast oka Kima i lustro pękło.
- cholera co jest - wykrzyczał przestraszony Kim. Szybko pozbierał popękane kawałki lustra. I zajrzał do szafki medycznej. Zawiązał szybko opaskę z bandaży aby zasłaniała jedno oko i wyszedł do kuchni. Tam już jadła śniadanie Penny.
- hej braciszku, wiem że wczoraj był szalony dzień dlatego zrobiłam nam baterie z sosem z oleju chodź zjedzmy - powiedziała Penny. Kim usiadł i powoli zaczął jeść. Wtedy Penny zobaczyła tą opaskę którą nosił Kim.
- coś ci się stało? - spytała lekko Penny. Kim pokiwał głową.
- umm wiesz chyba miałem po wczorajszym spotkaniu z Murder drones jakąś ranę na oku i po prostu dzisiaj to zauważyłem - powiedział Kim. Skłamał nie chciał on martwić siostry. Po śniadaniu Kim się spakował do szkoły i wyszedł z domu. Przeszedł przez korytarz. Było kilka dronów ale nikt ciekawy. Po chwili Kim doszedł do drzwi z napisem "szkoła" westchnął i otworzył drzwi. Wszedł do środka na korytarzu była przerwa. Kilka dronów robotniczych. Kim podszedł do swojej szafki i ją otworzył ale momentalnie zamknął je Rono. Wziął Kima za fraki i podniósł do góry.
- ty jebany rudy zjebie - wykrzyczał rono.
- ty masz jeszcze czelność pojawiać się tutaj po tym co się stało wczoraj- krzyczał chłopak kilku innych uczniów przyglądało się sytuacji.
- jeszcze przyjaźnisz się z Jebanym murder drone, ZDRAJCA! - wykrzyczał Rono i już chciał uderzyć Kima. Kim czuł że jego oko zmienia się w ten symbol. Czuł że zaraz straci kontrolę. Ale ktoś uderzył Rono w twarz. To była Rossie.
-Geh verdammt noch mal von Kim weg, du Idiot - powiedziała Rossie uderzając Rono jeszcze raz. Rono puścił Kima. Kim próbował złapać oddech. A Rono trzymał się za twarz.- co do jesteś normalna czy nie ten... ten... - nie zdążył dokończyć bo Rossie uderzyła go znów w twarz.
-Denken Sie daran: Wenn Sie sich mit ihm anlegen, legen Sie sich auch mit mir an- powiedziała dziewczyna. Rono wkurzył się jeszcze bardziej.
- ty niemiecka szmato - krzyknął chłopak. Ale wtedy zainterweniował nauczyciel.
- stop wasza trujka - powiedział nauczyciel. Rono, Rossie i Kim spojrzeli się na nauczyciela.
- wasza trujka do dyrektora raz - powiedział nauczyciel. (Jak w polskiej szkole) I cała trójka podążała za nauczycielem do gabinetu dyrektora. Weszli do sekretariatu i usiedli na trzech krzesłach po czym nauczycieli ich zostawił.
- ja pierdole za tego rudego chuja idę na dywanik dajcie spokój - powiedział Rono.
- hehe, du darfst nicht daran gewöhnt sein wie ich oder Kim und du hast es verdient - powiedziała Rossie z uśmieszkiem na ustach. Rono jedynie przewrócił oczami.
- heeee a to dopiero dzień po tym incydencie, moja siostra będzie wściekła - wyszeptał do siebie Kim.
W międzyczasie na zewnątrz gdzieś w opuszczonym mieście.
S i Lexi latali z budynku do budynku szukając Z'i.- ej to co z nią z robimy jak ją już znajdziemy... Zabijemy - spytała się Lexi. Lądując na kolejnym budynku. S wylądował za nią.
- nie nie zabijemy jej... Porozmawiamy z nią... Wiesz ta jej koleżanka była szaloną wariatką a ona wydaje się bardziej racjonalna- powiedział S. Rozglądnął się. Lexi wskazała na coś palcem.
-hej to ona- powiedziała Lexi wskazując palcem na Z która odlatywała z dachu kolejnego budynku.
I Z strzeliła trzema rakietami w budynek.- tak to ona a teraz w nogi - powiedział S łapiąc Lexi za rękę i rozkładając skrzydła i wzbijając się w powietrze. Unikneli rakiet a budynek runął. Wylądowali oni na kolejnym budynku chowając się za jakąś blachą.
- fiu... Ok jaki masz plan aby ją przekonać... - spytała Lexi. S uśmiechnął się krzywo i wzruszył ramionami.
-nie wiem ale może zacznijmy od poznania jej imienia - powiedział S. Wtedy blacha za ich plecami została przecięta na pół. Szybko się obrzucili i zobaczyli Z.
- moje imię!?... Moje imię to Z to ostatnie co usłyszysz przed śmiercią - krzyknęła Z zmieniając rękę w piłę mechaniczną. A drugą rękę w karabin.
- może zacznijmy od tego aby nie zginąć - krzyknęła Lexi po czym oby dwoje wzieli nogi za pas.
W tym samym czasie w koloni w sekretariacie Rono Kim i Rossie czekali aż coś się stanie. Już jakiś czas temu przyszli rodzice Rono i Rossie. Jedynie Kim czekał aż jego siostra przyjdzie.
- hej rudzielcu a czemu masz opaskę na oko, próbujesz zasłonić swój brzydki ryj - spytał się wrednie Rono. Rossie znów chciała mu przyłożyć ale Kim ją powstrzymał.
- nie po prostu coś mi się stało w oko - powiedział spokojnie Kim. Nagle drzwi sekretariatu trzasnęły mocno. To była Penny widać było jej gniew. Była też lekko ubrudzona olejem najprawdopodobniej ledwo wyszła z prący. Kim od razu się skulił ze strachu. A Rossie się wyprostowała. Jedynie Rono był bezczelny.
- jeszcze pamiętasz mnie czerwony gówniaku - powiedziała Penny przechodząc obok Rono. I drzwi od gabinetu dyrektora też trzasnęły. A Kim wyszeptał pod nosem.
- jak wrócę do domu będę martwy-
CZYTASZ
kim jestem murder drones fanfic
Fanfictionto będą głównie moje OC więc nie pojawią się tu żadne postacie z oryginalnego MD. Chyba że jako występ gościnny. to jest inna część Copper9 wszystko się dzieje po odc 8 to jest konkretnie podziemia na północy Copper9. tam jest kolejną kolonia. W któ...