Rozdział 1

16 1 0
                                    

Ashley

5 lat temu:

- McCoy skup się! - krzyknął trener by doprowadzić blondyna do porządku, chłopak co chwila tracił bramki, a nauczyciel był bliski zawału.

Pokręciłam głową zawiedzona postawą brata, wierciłam się na krześle z nerwów przed zbliżającym się meczem. Treningi miał praktycznie codziennie, a i tak odnosiłam wrażenie, że jedyne co z nich wynosi po za licznymi siniakami to kompletnie nic. 

- McCoy do cholery! Co się z tobą dzieje, chłopaku?! - echo gwizdka poniosło się po całym lodowisku. 

- Nic trenerze - odburknął Cody. Ostatnio zaczął spotykać się z nową dziewczyną, które lgnęły do niego jak much do krowiego łajna. Oprócz tego skutecznie odwracały jego uwagę od treningów - co będę musiała koniecznie obgadać z tatą, w ostatnim czasie stał się on zastępcą trenera by czynnie uczestniczyć w treningach Cody'ego. 

- Hej słoneczko - tata podszedł do mnie i postawił na bandzie kubek z gorącą czekoladą. - Jak mu idzie? - skinął na mojego brata. 

- Cóż... Mogło by być lepiej - cmoknęłam z dezaprobatą. - Pogadaj z nim o rozpraszaczach - uniosłam brwi z nadzieją, że tata zrozumie o co mi chodzi. 

- Mhm. A więc to tak - mruknął. - Dobrze. Pogadam z nim. Podwieźć cię gdzieś? - zapytał widząc jak zbieram kule, oparte o ławkę. Mimo, że skończyłam wszystkie operacje i rehabilitacje pomyślnie parę lat temu, to nadal zdarzało się, że musiałam po nie sięgnąć. 

- Nie, dzięki. Mam korepetycje z Petterem - uśmiechnęłam się słabo i ruszyłam w stronę bramki lodowiska. 

- O której kończysz? Może cię odbiorę - zaproponował. 

- Wrócę z Codym - wyszłam z terenu lodowiska i ruszyłam szkolnym korytarzem. wyciągnęłam komórkę i zerknęłam na moją To Do Listę. 

☑ 8.00 - lekcje 

☑ 14.00 - koniec lekcji 

 14.10 - 15.10 - zajrzenie na trening Cody'ego 

- Odhaczyć - kliknęłam w pusty kwadracik, w którym po chwili pojawił się znak ptaszka

□ 15.30 - 17.00 - Korki z Petterem 

Przyśpieszyłam kroku zdając sobie sprawę, że do zajęć z chłopakiem zostało zaledwie dziesięć minut. Musiałam jeszcze zajść do szafki po potrzebne materiały. Dzisiejszy dzień stanowił dla mnie prawdziwe urwanie głowy, a nawet nie był jeszcze wieczór: cały czas tylko pilnowanie Cody'ego (co i tak mi nie wychodziło), zadania domowe, sprawdziany i jeszcze zajęcia dodatkowe. Najlepiej by było położyć się na ziemi i zacząć płakać. 

- Cholerne kule - pędziłam na tyle ile umożliwiał mi to przedmiot kompletnie nie patrząc przed siebie. Skręciłam w lewo i dalej prułam przed siebie. Nagle na mojej drodze pojawił się jakiś chłopak, na którego wpadłam i oboje straciliśmy równowagę.

Kubek poleciał na bok, prosto na szafki, które zostały zalane brązowym napojem. Dzięki bogu chłopak nie został poparzony, bo definitywnie nie miałabym na to czasu. 

- Przepraszam - zaczęłam zbierać z podłogi książki. - Kompletnie cię nie zauważyłam - rozejrzałam się w poszukiwaniu telefonu. Chwyciłam urządzenie i usiadłam na kolanach by spakować książki do plecaka i podnieść się przy pomocy kuli. Zmrużyłam oczy nie dostrzegając przedmiotu. - Um... Widziałeś może....

BLUE PUCK   [16+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz