2. Czyżby ktoś sprawiał, że jesteś rozproszona, Śnieżko?

585 52 19
                                    

HEJKA ŚNIEŻYNKI ❄️

WITAM WAS W DRUGIM ROZDZIALE WFMB POWIEM WAM SZCZERZE ZE TAK PRZYJEMNIE PISZE MI SIĘ TA KSIĄŻKĘ, ŻE J CAAAANT!

MAM NADZIEJĘ ŻE ROZDZIAŁ WAM SIĘ SPODOBA, UWIELBIAM TE POCZĄTKI I BUDOWANIE NAPIĘCIA MIĘDZY BOHATERAMI ❄️❄️🙂‍↔️

NIE ZAPOMNIJCIE ZOSTAWIĆ GWIAZDKI I KOMENTARZA TO DLA MNIE BARDZO WAŻNE!

Astoria

Roznoszenie drinków, czy piw dla pijanych gości nigdy nie było moim największym marzeniem w życiu i chociaż chciałam robić wiele innych rzeczy poza właśnie tym nie miałam za dużego pola do popisu.

Dwudziestolatka studiująca drugi rok psychologii z pewnością nie miała wiele doświadczenia, aby znaleźć lepszą pracę niż jako kelnerka, albo barmanka. Codzienne użeranie się z natrętnymi klientami, dźwiganie ciężkich skrzyni z piwem, czy chociażby sama obsługa wymagała sporo cierpliwości i energii, szczególnie gdy musiałam uśmiechać się choć jakiś kretyn postanowił mnie zdenerwować.

Dzisiejszy dzień był dla mnie chodzącą katastrofą i jedyne na co miałam ochotę to na powrót do domu prosto z uczelni, ale życie byłoby zbyt łaskawe, gdybym siedziała teraz pod ciepłym kocem i nie musiała się niczym zamartwiać.

Po godzinie dwudziestej pierwszej ze względu na ostatni dzień tygodnia pracującego zaczęło zbierać się co raz więcej ludzi. Miałam ręce pełne roboty i nie miałam nawet czasu usiąść, tylko bez przerwy kursowałam z kuflami piwa, które czułam już absolutnie wszędzie. Starałam się jednak znajdować pozytywy nawet w najmniej przyjemnych czynnościach.

I wychodziło mi to całkiem dobrze dopóki nie zjawił się ten jeden klient, który robił wszystko, aby uprzykrzyć mi życie i zachowywał się jak pieprzony król na włościach.

Kiedy w końcu moja przyjaciółka Kenzie z którą razem w ciągu tego wieczoru odbywałam zmianę przejęła funkcję roznoszenia zamówień, mogłam stanąć za barem i przez chwilę odetchnąć. Ściągnęłam gumkę z nadgarstka, po czym upięłam czarne kosmyki w niskiego koka, wyciągając dwa małe pejsy z przodu i przewiązałam sobie wokół pasa czarny fartuch.

Chciałam zabrać się do pracy, wiedząc że nowe zamówienia nie ustawały, ale przystanęłam w bezruchu, gdy obraz przed oczami zaczął mi się dwoić i troić. Serce z każdą kolejną sekundą zaczęło wzrastać na tempie, aż w pewnym momencie zadudniło na tyle, że mój oddech stopniowo się urywał. Zagryzłam z całej siły wargi, wbijając palce w kant blatu, błagając aby moje samopoczucie się poprawiło, jednocześnie sama się nakręcając że znowu będę musiała urwać się wcześniej ze zmiany, zostawiając na pastwę losu samą Ken. Oblizałam spierzchnięte usta, przyciskając palce do skroni.

Miałam nadzieję, że trzydniowa przerwa od leków nie osłabi mojego organizmu, ale najwidoczniej cholernie mocno się myliłam. Wypełniłam policzki powietrzem, po czym zwróciłam się przodem do głównej sali, poszukując jasnej czupryny, której akurat nie mogłam znaleźć w zasięgu wzroku. Czułam się co raz gorzej i zdawałam sobie sprawę, że jeśli nie zniknę, mój stan się pogorszy. Zabębniłam nerwowo palcami w blat, po czym zniknęłam z oczu klientów, którzy najwyraźniej czekali aż przyjmę zamówienie i schowałam się na zapleczu. Popędziłam czym prędzej do szatni, starając się zapanować nad chwiejnością ciała, która z minuty na minutę co raz bardziej się pogłębiała. Dopadłam do swojego beżowego płaszcza, który wisiał na wieszaku, zaczynając przetrzepywać kieszenie w poszukiwaniu słoiczka z tabletkami. Zajęło mi to dłuższą chwilę, ponieważ przez to że w jednej kieszeni miałam dziurę, opakowanie znalazło się pod podszewką płaszcza, ale ostatecznie wygrzebałam je.

Wait for me, babyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz