rozdział 02.

214 10 9
                                    

Rano wstałam dość wcześnie jak na mnie. Prawdopownie było to spowodowane spędzeniem nocy w nowym otoczeniu.

Nie miałam nic do robienia, dlatego stwierdziłam, że pójście pobiegać może być dobrym pomysł. Zwłaszcza o ósmej rano, idealnie żeby się rozbudzić.

I chociaż brzmi to dziwnie, że Kelly Miles biega, uprawia jakiś sport to wcale nie najgorzej mi to wychodziło.
Zaczęłam regularnie biegać po śmierci brata, czasami była to bierznia, a czasami teren. Pozwalało mi to zapomnieć o wszystkim co się wydarzyło.

Postanowiłam, że ubiorę moje czarne leginsy, które kupiłam specjalnie aby e nich biegać. Do tego założyłam czarny top, który był w kompeclie. Był koniec września, a na zewnątrz była ciepło jak na tą porę roku.
Wzięłam ze sobą słuchawki i zeszłam na dół aby się napić wody przed wysiłkiem.

Myślałam, że jako jedyna w tym domu tak wczas się obudziłam, dlatego dla mnie wielkim zaskoczniem było zobacznie obścoujacego się Isaac'a z jego dziewczyną, która wydaje się być naprawdę bardzo miła osobą.

Starałam się na nich nie patrzeć, po ciuchach przeszłam obok nich, co spowodowało, że zwrócili na mnie uwagę. Jednak ja dalej robiłam swoje i nalałam sobie wody do szklanki.

- Oo Kelly, co ty tak wczas wstałaś? - blondynka zapytała mnie, a ja odwróciłam się do nich przodem.

- O to samo mogłabym zapytać was. - odstawiłam szklankę do zmywarki. - Także ja już wam nie przeszkadzam, możecie znowu zająć się sobą.- wyszłam z kuchni z zamiarem skierowania się w stronę drzwi.

- Wychodzisz gdzieś? - znowu usłyszałam głos Raquel.

- Idę biegać, bo wiesz w zdrowym ciele zdrowy duch. - lekko się do niej uśmiechnęłam, założyłam buty po czym wyszła z domu, i ruszyłam spokojnym truchetem w nie znanym mi kierunku.

Chyba nie muszę mówić, że z początku w mojej głowie siedział Isaac, ale potem moje myśli się wyłączył a ja na spokojnie mogłam pokonywać coraz to więcej metrów.

Tego ranka nie spodziewałam się, że moje nogi będą w stanie przebiec aż siedem kilometrów. Do tej pory najwięcej ile mi się udało zrobić to sześć kilometrów i sto osiemdziesiąt trzy metry.

Weszłam do domu ściągając słuchawki i buty, a następnie przez salon przeszłam do kuchni gdzie zobaczyłam wszystkich domowników.

- Kelly? Byłam pewna, że jeszcze śpisz. - Kate zdziwiła się gdy zobaczyła mnie. Ja nic jej na to nie odpowiedziałam tylko poszłam się napić wody, ignorując wszystkich spojrzenia w moją stronę.

- Była biegać. - odezwała się za moje Julia. - słyszałam jak wychodziła. - czyli jednak nie byłam tak cicho.

- Kelly to po prostu sportowy świr. - jednym słowem podsumowała Scar, w momencie kiedy przestałam pić wodę.

- Dokładnie tak, idę wziąść prysznic mam nadzieję, że się zaraz zobaczymy. - wyszłam z kuchni i ruszyłam w stronę mojego pokoju, gdzie wzięłam wszystkie moje najpotrzebniejsze rzeczy i weszłam do mojej łazienki.

Pod prysznicem umyłam włosy, plus ogoliłam to co trzeba było.

Tego dnia stawiałam raczej na wygodę.
Dlatego ubrałam szare dresy i biały top.
Włosy rozczesałam i zostawiłam do wyschnięcia.
Szybko jeszcze napisałam mamie co się u nas dzieje i zeszłam na dół do reszty.

Znowu siedzieli przy tej wyspie, pewnie to ich ulubione miejsce do pogawędek.

Zajęłam miejsce obok Julii i włączyłam się w temat rozmowy, ale niestety jej temat został szybko zmieniony. I nawet nie zgadniecie przez kogo.

not stranger Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz