11

32 3 57
                                    

Lilith w końcu na niego spojrzała, a jej oczy były czerwone zupełnie jak oczy Alastora.

— Lily, kochanie co ci się stało? — zapytał Lucyfer szczerze przejęty. (No wiesz zrobiła Popek cosplay - przyp. aut.)

Jego żona wstała z kanapy cała zdenerwowana. Od razu za nią podążył, gdy ta zaczęła się oddalać.

— Teraz zaczynasz się mną interesować? Nawet nie znasz konkretnego dnia mojego odejścia, bo byłeś tak zajęty swoimi kaczkami! — Gniew zawładnął nią, włosy poruszyły się bez wiatru i przez chwilę było widać baranie rogi wyrastające jej z głowy co było bardzo podobne do zachowania ich córki. Zdążył zapomnieć jak bardzo są podobne.

— Lily, mówiłem ci tu nie chodzi o kaczki tylko... — Lucyfer próbował się bronić, ale Lilith mu to uniemożliwiła. Nie było słów, które załagodziłyby ich konflikt. 

— Tylko się poddałeś i nawet nie próbowałeś przestać. Gorzej, w końcu to zaakceptowałeś i nawet nie próbowałeś mi pomóc. — Rogi schowały się ponownie, a ona przeczesała palcami wzburzone włosy.

— Bo myślałem, że sobie dawałaś radę. Tyle lat nic nie robiłem... Nie sądziłem, że mam jeszcze jakieś dobre pomysły. Okazałaś się... Silniejsza ode mnie. — powiedział szczerze ze wstydem i może podziwem dla kobiety jego życia.

— Nie pierdol. Zobacz do czego mnie to doprowadziło? — Wskazała na swoje oczy otwartą ręką. — Nie rozumiesz prawda? Nigdy nie interesowałeś się grzesznikami, a tak się składa, że po części nim jestem.

— Chodzi o Alastora? — zapytał nadal łącząc wygląd oczu razem z menadżerem hotelu. Mężczyzną, który chcąc nie chcąc nakierował go na to miejsce.

— O Alastora? W najmniejszym stopniu. Oświecę cię skoro jedyne co potrafisz zrobić to przytoczyć imię mojego przyjaciela.

Przyjaciela?

Vaggie i Lute przepychały się przy oknie, bo każda chciała uniemożliwić drugiej podsłuchiwanie. Walkę przerwała upadła anielica, gdy wspomniano imię Alastora. On i Lilith przyjaciółmi? Ostatnio dowiadywała się o Radiowym Demonie zdecydowanie za dużo i coś czuła, że na tym się nie skończy. Coś się w nim zmieniło. Jego akcje były paniczne, zaprzeczające siebie nawzajem, ale jednak chciał dbać o hotel, o Charlie... 

I Lucyfer, chociaż była świadkiem jak zagroził Alastorowi śmiercią mieli jakieś połączenie. Widziała przez okno jak po prostu się bawią. Nie rozumiała, ale gdyby bardziej się nad tym zastanowić to może...

— Dałaś za wygraną? Dobrze, znaj swoje miejsce. — Lute przysunęła się do okna zasłaniając Vaggie całą widoczność i mogła tylko słyszeć niewyraźne słowa z wewnątrz. Najlepiej było słychać właśnie przy szybie.

— O czym oni rozmawiają? — wypytała byłą wspólniczkę nie ukrywając ciekawości.

— No cóż, Lilith coś mówi, że ten Alastor pomógł jej się ukryć. Trochę kłamie, bo gdyby nie Adam już dawno byśmy ją wyrzucili. Właściwie jej czas tutaj jest policzony.

— To się nagadałaś. Teraz moja kolej. — Vaggie odepchnęła Lute i znowu spojrzała za szybę.

— Zapomnij — dziewczyna odciągnęła ją do tyłu za włosy i ostatecznie obie odeszły od okna oddając się walce.

— Musiałam sprzedać Roo swoją duszę, aby nie zniszczyła piekła już osiem lat temu! — Lilith krzyknęła na Lucyfera czego Vaggie i Lute nie mogły już dosłyszeć.

Król Piekła patrzył na nią w szoku. To miało trochę sensu biorąc pod uwagę, że Alastor przyznał się do tego dla kogo pracuje. Obydwoje mieli te same czerwono różowe oczy i wiedział, że niektórzy Overlordzi lubią zmieniać wygląd swoich dusz tak, by zostawić na nich swój podpis. Najwidoczniej stało się z nimi właśnie to.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: 3 days ago ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Trust Me | RadioApple | Hazbin Hotel FFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz