Axel
Czuję się jak totalny wrak. Harvey ma rację, że po każdym takim ataku coś we mnie umiera – wola walki. Ten jeszcze nie był taki silny, możliwe że złagodzony, bo w porę opanowany. Ból jeszcze ćmi w głowie i wkurwia mnie totalnie wszystko. Leżę cały dzień skulony na łóżku z kapturem na głowie, w zaciemnionym pokoju i najchętniej zdechłbym, żeby już nigdy więcej tego nie czuć.
Resztkami sił przewracam się na brzuch i wyciągam dłoń. Wsuwam ją pod łóżko. Czując pod palcami fakturę drewna, uspokajam się, jakby dotykając skrzynki, tych kilka dobrych wspomnień ze swojego życia, które Melody w niej zamknęła, miało moc trzymania mnie nadal na powierzchni.
A ona chciała je utopić.
Nie mogłem na to pozwolić. Poczułem się, jakby wrzuciła do wody nasze wspólne dziecko, więc kiedy tylko Mel zniknęła mi z oczu, wskoczyłem jej szukać.
Pamiętam, jak dokładaliśmy tam różne pierdoły. Chociażby spleciony przeze mnie z łodyg kwiatków pierścionek, który bezwiednie jej wręczyłem. Wiem, że jest w tej skrzynce, bo sam go tam wkładałem.
– Oświadczasz mi się? – zachichotała.
– Nie... To tylko...
– Tak! – Ze śmiechem rzuciła mi się na szyję, przewracając nas na ziemię. – Będę najlepszą żoną. Taką jak moja mama. Zobaczysz, obiecuję. Tylko ja będę lepiej gotowała niż ona. Moja mama nie umie. Będziesz się ciągle uśmiechał i już nie będziesz taki smutny, Axel. Nie bądź już taki smutny, proszę.
Nie winię jej za to, że chciała się pozbyć tych wspomnień. Ma prawo czuć do mnie nienawiść, sam ją do siebie odczuwam od wielu lat. Po tym, jak wyjechałem i byłem z dala od niej, wszystkie moje demony rzuciły się na mnie, bo byłem pozbawiony jej ochronnego uśmiechu i ciepła. Bez niej nie miałem sił.
Nie zatrzymałem jej, gdy wyszła ze stajni, bo stałem osłupiały, nie rozumiejąc, dlaczego porwała tą kartkę. Na jej widok wszystko się we mnie poprzewracało. Przypomniałem sobie te karteczki, którymi w siebie rzucaliśmy przez kilka dni, zanim ona pierwsza postanowiła mi odpowiedzieć prosto w oczy, twierdząc, że karteczki są dziecinne, choć mieliśmy po osiem lat. Wtedy też zapomniałem języka w gębie i po prostu stałem, gapiąc się na nią.
Onieśmielała mnie tym, jak na mnie patrzyła, bo nie znałem takiego spojrzenia. No i była bardzo ładna, a ja cholernie nieśmiały i zamknięty. Jedyna broń, jaką miałem przed światem to ten cholerny kaptur i muzyka, jakby miały mnie chronić przed całym złem.
A ona to widziała, czy uśmiechnąłeś się w duchu, a na nią patrzyłeś, jak na nic nie znaczący kurz? – przypominają mi się słowa Harvey’a.
Gdyby tylko wiedziała, jak rzeczywiście ją odbieram... Jaki kocioł we mnie zrobiła od pierwszego spotkania. Jakby wszystkie zakurzone guziki odpowiedzialne za emocje nagle powariowały. Nic dziwnego, że system się przegrzał, na prośbę Harvey’a o opowiedzeniu o matce. To po prostu za dużo. Po tylu latach wyłączania wszystkich emocji, nagle takie zawirowania są dla mnie szkodliwe.
Słyszę, że ktoś wchodzi do domu. Naciągam kaptur głębiej na oczy. Kroki są coraz bliżej. Czuję dziwny lęk. Przed oczami staje ojciec, w dniu, gdy zostałem oskarżony o kradzież i przyjechał po mnie na komisariat...
Nienawidzę tego stanu. Nienawidzę czuć się taki słaby i bezbronny, gdy własna głowa mnie pokonuje.
– Ax, przepraszam. – Słyszę głos przyjaciela i rozluźniam się. Ściągam kaptur z głowy. Tamten koszmar się skończył. Ojciec zniknął z mojego życia, a matka nie żyje. Więcej ich nie zobaczę. A mimo to ciągle czuję się, jakbym brodził w bagnie, które wciąga mnie głębiej i głębiej.
CZYTASZ
You broke me first
RomanceMelody Wild wierzy w miłość i to nie byle jaką, a taką, która połączyła jej rodziców. Jest przekonana, że warto czekać na tego jedynego. Porzuca studia i wraca do ukochanego miasteczka, mając nadzieję, że w końcu odnajdzie swoją drogę w życiu. Pech...