3. Pierwszy występ

6 0 0
                                    

W przedszkolu czyli jak miałem jakieś 5 lub 6 lat zauważono po raz pierwszy mój potencjał muzyczny. Mieliśmy tam zajęcia z pianistką, która nam grała, jednocześnie uczyła śpiewać piosenki adekwatne do naszych umiejętności i możliwości intelektualnych. To właśnie ona zwróciła uwagę na mój słuch.

Po raz pierwszy na scenie znalazłem się chyba parę miesięcy później gdy miałem przed publicznością złożoną z rodziców i dzieci innego przedszkola zaśpiewać jedną z piosenek. Byłem strasznie przejęty tą sytuacją. Reflektory były skierowany prosto na mnie. Byłem w obcym miejscu i miałem coś zrobić przed ludźmi, których nigdy nie widziałem, w momencie gdy wszystkie oczy były skierowane na mnie.

Z jakiegoś powodu kiedy miałem zacząć śpiewać, nagle to wszystko przestało mieć znaczenie. Cały ten stres i świadomość tego że jak się pomylę to wszystko będzie spalone, a także oczekiwania rodziców zostaną zaprzepaszczone, zniknęły. Zacząłem śpiewać i wszystko wyszło wręcz idealnie. Jedyne co zostało po występie to żal i może nawet mała dawka złości że ojca nie było na widowni. Chciałem żeby był dumny. Z perspektywy czasu wiem że gdyby chciał to by mógł się tam pojawić. Jednak on wolał zostać w domu.

Nauczycielka przekonana, że wystarczająco pokazała wszystkim jak utalentowany jestem, co w sumie się jej udało, powiedziała mojej mamie po występie żeby ta, zapisała mnie na jakieś zajęcia muzyczne.

Mój ojciec jak już wspominałem był dentystą przez co poznawał wielu ludzi w gabinecie. Jeżeli akurat dany pacjent przychodził z sytuacją podbramkową i mój ojciec mu pomógł, to zdobywał znajomego, który miał poczucie zaciągniętej przysługi, mimo że ten zapłacił. Wynikało to często z umiejętności mojego ojca w byciu czarującym, uprzejmym i „do rany przyłóż". W taki sposób poznał nauczycielkę skrzypiec, która była już w porządnym wieku. W dni gdy ciśnienie było niższe potrafiła lekko niedosłyszeć.

Nie pamiętam szczegółowo pierwszych lekcji, jednak pamiętam, że od początku miałem poczucie że to nie jest to. Przed którymiś zajęciami w starym domu, gdy dowiedziałem się że nauczycielka zaraz będzie, uciekłem do gabinetu mamy, gdzie położyłem się na oparciu kanapy opartej o ścianę, pod obrazem Buddy lub jakiegoś hinduskiego bóstwa. Było jasne i ciepłe wiosenne popołudnie. Myślę że było około 15 albo 16. Był na pewno weekend ze względu na obecność ojca w domu. Mama widząc to zaczęła przekonywać go, że może nie warto mnie zmuszać do tych lekcji. Jednak ten nie chciał wyjść na idiotę przed nauczycielką, która w między czasie już dotarła i stała w głównym holu.

W momencie gdy ojciec zobaczył, że nie reaguję na jego wywrzeszczane komendy, bardzo agresywnym krokiem podszedł do mnie, gwałtownie zrzucił z oparcia na siedzenie kanapy oraz wrzasnął, że mam się wziąć w garść, iść „z Panią Profesor" na górę i się uczyć. W tym czasie mama proponowała starszej Pani herbatę skutecznie odwracając jej uwagę. Tym razem zgodnie z jego poleceniem, przestraszony poszedłem na lekcję, która na szczęście okazała się jedną z ostatnich. Nie ze względu na zachowanie ojca ale na to, że było dla nauczycielki ewidentne, że mnie te zajęcia nie interesują i może nie warto mnie katować tymi skrzypcami.

Po jej wyjściu, zaczęła się awantura pomiędzy naszą trójką. Ojciec wrzeszczał na mnie, że wyszedł na idiotę, mama wrzeszczała na ojca, co on robi najlepszego a ja siedziałem pośrodku tego starcia, zapłakany, całkowicie bezbronny i bez zrozumienia co się dzieje oraz co mam zrobić. W pewnym momencie matka z bezsilności się rozpłakała i poszła do swojego gabinetu, a ojciec u piku swojego gniewu poszedł na górę do sypialni rodziców się odizolować, dać nam wszystkim znać jak bardzo jest zły i obrażony.

Poszedłem do mamy przeprosić ją za to że nauczycielka zrezygnowała z lekcji. Przytuliłem ją i powiedziałem, że to się już nie powtórzy i że ją obronie. Ojciec kontynuował swoje obrażenie i się do nas nie odzywał przez następnych parę dni. Przynajmniej nie krzyczał.

Kiedy Umarłem...Where stories live. Discover now