To dziś. Spotkanie z nową rzeczywistością – nową szkołą, nowym środowiskiem. Wszystko wokół było mi obce, zupełnie jakbym przeniosła się na inną planetę.Budzik zadzwonił punktualnie o 6:00 rano. Mimo że zdążyłam się już obudzić chwilę wcześniej, serce przyspieszyło, gdy pomyślałam o nadchodzącym dniu. To był mój pierwszy dzień w nowej szkole, a mi zależało, by zacząć dobrze – cokolwiek to znaczyło.
Umyłam zęby, ubrałam się w prosty, ale schludny strój, po czym zrobiłam szybki makijaż – tylko brązowy tusz do rzęs, żeby lekko podkreślić oczy. W przeciwieństwie do mojej starszej siostry, nie czułam potrzeby nakładania na twarz kilku warstw kosmetyków. Mimo że wielu mówiło, że ładnemu we wszystkim ładnie, lubiłam ten stan, kiedy moja twarz wyglądała naturalnie.
Prawda była taka, że mój wygląd nie był dla mnie aż tak istotny. Liczyła się dla mnie nauka, bo tylko ona była moją szansą na wymarzoną uczelnię – Yale. Tyle że nie wszyscy w moim otoczeniu to rozumieli.
Mama od zawsze wierzyła bardziej w moją siostrę niż we mnie. Powtarzała, że to ona dostanie się na Yale, że jest do tego stworzona, a ja... cóż, moje szanse były, jej zdaniem, raczej nikłe. Te słowa bolały, zwłaszcza gdy powtarzała je przy obcych, bez cienia zawahania. Przez długi czas myślałam, że może rzeczywiście mam w sobie coś, co sprawia, że zawsze wypadam na jej tle gorzej. Ale teraz, w tej nowej szkole, czułam, że muszę sobie coś udowodnić, dlatego postanowiłam przestać słuchać tego, co mówi mama, i skupić się na sobie.
Nowa szkoła znajdowała się dość daleko od mojego domu, więc spacery odpadały. Musiałam przyzwyczaić się do porannego autobusu wypełnionego uczniami z różnych roczników, niektórzy wyglądali na pewnych siebie, inni mieli twarze przyklejone do ekranów telefonów.
Wsiadłam do żółtego autobusu, który na tablicy wyświetlał nazwę „Lincoln High School" – miejsce, które już za chwilę miało stać się moją codziennością. Zajęłam miejsce przy oknie, założyłam słuchawki i włączyłam muzykę, by choć na chwilę oderwać się od otaczającej mnie rzeczywistości. Mimo to stres wciąż nie dawał mi spokoju, dłonie zaczęły lekko drżeć, a w głowie przewijały się pytania: Jakie będą moje nowe koleżanki? Czy ktoś mnie zauważy? Jak sobie poradzę?
Kiedy autobus zatrzymał się przed szkołą, zobaczyłam grupę uczniów stojących na dziedzińcu. Każdy zdawał się mieć swoje miejsce w tej rzeczywistości, a ja czułam się jak obserwatorka – niewidoczna, niepasująca do reszty.
Nagle ktoś mnie szturchnął lekko w ramię. Odwróciłam się i zobaczyłam blondwłosą dziewczynę o błyszczących oczach i szerokim uśmiechu.
– Hejka! – zawołała z entuzjazmem. – Ty jesteś tą nową dziewczyną, która ma dołączyć do naszej klasy?
Zaskoczona, odpowiedziałam: – Tak, to ja. Chyba że jest jeszcze ktoś inny.
– Nie, tylko ty! – zaśmiała się. – Jestem Olivia, a ty musisz być Victoria. Widzisz, jestem strasznie ciekawska i jak tylko usłyszałam, że ktoś nowy ma przyjść, musiałam się czegoś dowiedzieć.
Jej bezpośredniość mnie rozbawiła, a zarazem sprawiła, że poczułam się bardziej na miejscu. Nie przywykłam do takiej otwartości.
– Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że cię spotkałam. Stresowałam się, że nikogo tu nie poznam, a już po minucie ktoś do mnie zagaduje – powiedziałam, starając się ukryć ulgę.
– Chodź, pokażę ci szkołę! Jest wielka, więc lepiej, żebym była twoją przewodniczką. Możemy zrobić mały tour, zanim zaczną się lekcje.
Olivia oprowadziła mnie po szkolnych korytarzach. Mijaliśmy sale lekcyjne, wypełnione ciekawymi plakatami i grafikami, widocznie robionymi przez uczniów. Pokazała mi stołówkę, pełną uczniów z różnych roczników, a także bibliotekę – mój nowy azyl, jak przypuszczałam. Miejsce było ciche i pełne książek, w sam raz, by się tam schować i skupić na nauce.
Zauważyłam, że Olivia znała tu niemal każdego. Co chwilę ktoś ją pozdrawiał lub zaczepiał. Uświadomiłam sobie, że jej życie w tej szkole wyglądało kompletnie inaczej niż moje, ale czułam, że w pewien sposób rozumiała, jak bardzo się stresuję. Podczas tej krótkiej wycieczki zaczęłam wierzyć, że może znajdę tutaj przyjaciół.
Kiedy dzwonek oznajmił początek pierwszej lekcji, Olivia pokazała mi, gdzie znajduje się moja sala.
– Powodzenia, Victoria. Pierwszą lekcję mamy osobno, jesteśmy podzielono na grupy. Wiem, że to stresujące, ale wszystko będzie dobrze. Już na następnej lekcji się spotkamy, i możemy usiąść razem w ławce jeśli będziesz chciała – mrugnęła do mnie i odeszła, zostawiając mnie przed klasą.
Wzięłam głęboki oddech i nacisnęłam klamkę. Czekał na mnie zupełnie nowy świat, a ja musiałam zdecydować, czy odważę się w niego wejść, czy znów zostanę w cieniu.

CZYTASZ
Za horyzontem
Dla nastolatkówPrzeprowadzka do innego miasta, jest najgorszym koszmarem Victorii. Jednak nie ma nic do gadania, istnieje jedynie w cieniu swojej siostry- ulubienicy matki. Jednak szybko jej zdanie na temat Westfield się zaciera gdy poznaje Olivie, z którą nawiązu...