Hej wszystkim!
Mam nadzieję, że jeszcze ktoś czeka na naszego kowboja 💚 Przysięgam, nie mam pojęcia, jak to się stało, że tak długo mnie tu nie było, ale obiecuję, że postaram się poprawić! Początki każdej historii są dla mnie trudne, dlatego po cichu liczę. że już za chwilkę wpadnę w stały rytm i będziemy widywać się tutaj znacznie częściej.
A tymczasem zapraszam!
Rhett Wilder: Jesteś singielką?
Phoebe Valentine: Próbujesz mnie właśnie poderwać??? 😱
Rhett Wilder: Odpowiedz.
Phoebe Valentine: Od wczoraj mam zasadę, że nie umawiam się na randki z szefem. Minęło dopiero osiemnaście godzin, to za wcześnie, żeby ją złamać 😭
Phoebe Valentine: Zapytaj mnie o to jutro.
Phoebe Valentine: Ale tylko jeśli przyznasz, że trochę mnie lubisz 💗
Rhett już na to nie odpowiedział. Milczał, a ja czekałam wystarczająco długo, by po czterdziestu minutach znowu do niego napisać.
Phoebe Valentine: Jestem.
Phoebe Valentine: A ty masz kogoś? 🕵️♀️
I znowu cisza. Czuję się przez to odrobinę głupio, ale może w ogóle nie dostał moich wiadomości? Nawet jeśli status wszystkich pięciu widnieje jako „odczytane".
Nie wiem też, dlaczego zapytał o to akurat teraz. Wcześniej o tym nie rozmawialiśmy, zajęci – z braku lepszego określenia – innymi rzeczami, ale wydawało mi się oczywiste, że nie poszłabym z nim do łóżka, gdyby w domu czekał na mnie jakiś mężczyzna. Czy naprawdę tak kiepsko mnie ocenia?
Blokuję ekran telefonu, wsuwając go w tylną kieszeń spodenek. Mimo że jest dopiero siódma rano, powietrze już przesiąkło gorącem, a spalona od słońca trawa zdaje się jeszcze bardziej popielata niż wczoraj. Boję się pomyśleć, co dzieje się w środku stodoły, do której właśnie razem z Theo idziemy.
– Jeszcze raz wielkie dzięki, że mi z tym pomagasz. – Odwracam się w jego stronę, zauważając, że ciemniejsza skóra zdążyła pokryć się kilkoma kropelkami potu. – Szczególnie, że masz dziś wolne.
– Nie ma sprawy, wiem, jak upierdliwy potrafi być Wilder. Szczególnie na początku współpracy.
Chichoczę, bo coś mi się zdaje, że zaciętość Rhetta potrwa w tym przypadku nieco dłużej.
– Z tobą też taki był?
– Nie kazał mi przewracać ruiny do góry nogami, ale z grubsza nie zawsze się dogadywaliśmy. – Przystaje na chwilę, żebym zaczerpnęła tchu. – Miałem jednak to szczęście, że zatrudniał mnie jeszcze jego brat, więc to głównie jego słuchałem.
– Miles? – Dziwię się, bo z tego, co wiem, teraz zajmuje się przede wszystkim prowadzeniem szkółki jeździeckiej.
Potakuje, ruszając do przodu.
– Pierwszy raz przyjechałem tutaj cztery lata temu, kiedy nie byli z River małżeństwem. Dopiero po ślubie zrezygnował z zarządzania ranczem i skupił się na zakładaniu rodziny.
Och, ma to sens. Nie rozmawialiśmy zbyt długo, ale od razu zorientowałam się, że stanowi całkowite przeciwieństwo swoich młodszych braci.
– River – powtarzam, by zapamiętać imię kobiety. – Mają dzieci?
CZYTASZ
Na końcu świata
RomanceCo łączy bilet na romantyczne wakacje dla dwojga (na które nie zostałaś zaproszona), bransoletkę po babci oraz słodkiego drinka wypitego w barze na końcu świata? Z pozoru zupełnie nic, ale Phoebe Valentine szybko odkrywa, że podjęta w pośpiechu decy...