Rozdział 5

390 41 2
                                    

Melia z niezapakowanym plecakiem goniła po całym domu. Tak naprawdę nie chciała jechać na tę nockę do Hemmingsa za chiny, miała spotkać tam Caluma, a wciąż było jej wstyd, że go uderzyła. Fakt faktem, była dłużna Luke'owi przysługę, którą postanowił wykorzystać i w ten magiczny sposób zmuszono Mel do nocowania poza domem.

Kolejne potrzebne rzeczy wpadały do plecaka dziewczyny, ładowarka, szczotka do włosów, piżama, ubrania na następny dzień, można byłoby tak wymienia w nieskończoność. Brunetka otrzymała od mamy tarte z malinami, którą Hemmo uwielbiał, więc mama dziewczyny postanowiła zadbać po raz kolejny o masę chłopaka. Oczywiście wiedziała, że dzieciaków będzie więcej, dlatego ciasto zostało zrobione w największej foremce, jaką pani Wood zdołała znaleźć w domu.

Kiedy Mel była już u Hemmingsa, dziewczyna rozgościła się w kuchni, w której aktualnie panował największy pokój. Nastolatka zaczęła przygotowywać przekąski na film, oczywiście podstawowym elementem wieczorków był popcorn. Podczas małego kucharzenia brunetki przez kuchnię przewinął się przynajmniej dziesięć razy Hemmings, trzy razy Ashton usiłując coś podkraść, Michael upewniając się, że dziewczyna nie chce pomocy i raz Calum, chcąc zobaczyć swojego anioła pod pretekstem pragnienia.

Melia zwróciła uwagę na nietypowe zachowanie Luke'a. Wood od samego początku wiedziała, że tu chodzi o dziewczynę. Po raz pierwszy miała do czynienia z tak zdenerwowanym Hemmingsem, dodatkowo taki Hemmings był nie znośny. Wymyślała mu różne zadania, żeby już nastawił DVD, przygotował kanapę i miejsca do leżenia bądź siedzenia, później kazała mu nawet sprawdzić ogrzewanie, aż w końcu nie wytrzymała i zdzieliła go po głowie, co było nie lada wyzwaniem, bo przecież nawet nie sięgała mu do ramienia.

Luke był obeznany w dziewczynach, flirty i uwodzenia to nie była dla niego pierwszyzna, jednak faktycznie coś nie grało skoro blondyn aż tak się denerwował na samo przyjście trójki nowych znajomych.

- Idź do łazienki wziąć prysznic. Bo jak mi zaraz nie zejdziesz z oczu to obiecuje ci, że coś się stanie. – Melia zagroziła chłopakowi mrużąc przy tym oczy.

- Okay, okay.

Kiedy tylko Luke opuścił kuchnię zastąpił go Michael, który przyszedł po przygotowane przekąski. Oczywiście musiał podjeść trochę masy z ciasta na co dostał po łapach. Mel zaczęła robić herbatę, po czym skierowała się do szafki gdzie stały kubki. Jednak dom blondyna był zaprojektowany chyba specjalnie dla wielkoludów, Lia mogła tylko pomarzyć o sięgnięciu po kubki.

Nagle nad głową dziewczyny pojawiła się ręka, a widząc tatuaże i ciemną karnację skóry, można było poznać iż należała ona do Caluma. Chłopak wyciągnął Melii potrzebne naczynia.

- Melia słuchaj...

- Calum! – z salonu para usłyszała jazgotanie Michaela. – Chodź tu, bo to coś się rozwaliło...

- Idź im pomóż. – Melia uśmiechnęła się słabo w stronę chłopaka na co Calum zrezygnowany poszedł pomóc Cliffordowi, który perfidnie przeszkodził mu w przeproszeniu dziewczyny. Wood zaczęła nakładać przekąski na tace, aby w szybki sposób przetransportować wszystko do salonu. Wyszło około czterech kursów Luke'a z Calumem. Wbrew pozorom nakarmić aż sześciu facetów nie jest prosto, a do tego dwie dziewczyny.

Gdy zadzwonił dzwonek Hemmings wybiegł z kuchni w stronę drzwi, po chwili przyjaciele usłyszeli głośny huk dobiegający z przedpokoju.

- Nic mi nie jest. – zawołał Luke.

Blondyn wywrócił się na schodkach i wylądował w brei roztopionego śniegu, dlatego to Ash otworzył drzwi nowym znajomym, kiedy Hemmings pobiegł się przebrać. Standardowa procedura uprzejmości odbyła się w salonie, wszyscy zgodnie uznali, że mogą rozpocząć wieczorek zaraz po tym jak Melia przyniosła kakao do salonu. Nastolatkowie chwyciły się ciepłych kubków po czym rozsiedli się wygodnie na kanapie, fotelach oraz dywanie.

If You Don't Know // c.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz