Kordian - Czego wy chcecie?!

9 0 0
                                    


   Mam nadzieję, że te tchórzliwe kiepy wpadną pod carską karocę. Niby wszyscy tacy patrioci, a na Cara wysyłają Kordiana! Nosz żeby ich kto w te strachliwe łby chochlą przydzwonił. I nie raczą nawet ukazać twarzy, tylko pod maskę, pod maskę, pod maską bezpiecznie, nikt nie zdradzi, ple ple ple. Czcze gadanie. Tu trzeba czynów! Ktoś musi wziąć sztylet w dłoń i pokonać tyrana! A jeśli nikt się nie znalazł to sam muszę wyrok wykonać.

Ale nie protestowałbym gdyby ktoś się dołączył. Może nawet bym w podzięce kiwnął głową. Tak, wspólnik byłby dobrą opcją. Oczywiście sam poradzę sobie doskonale, ale, z towarzyszem czynu...

Jednak to nie jest ważne. Nikt się nie znalazł. Pójdę sam, przemierzę cały pałac i w pojedynkę chwalebnie uwolnię Polskę i świat od zaborcy! Tak, cały świat! Ja, Kordian, zwolnię z życia złego Cara, niczym on naród Polski!

Lecz co tak pachnie? W tym przegniłym kraju wyczuwam... pierniki? Kto tu spożywa pierniki?! Żadna piekarnia nie jest czynna o takiej porze. Lepiej to sprawdzę, bo jeszcze-

***

Poślizgnąłem się w kałuży, wywróciłem, noga wpadła pomiędzy strzaskane beczki a ręce wplątały się w wiszące liny. Mam nadzieję, że nikt tego nie widział. Jako dumny wieszcz narodu nie zniósłbym takiego upokorzenia. Ale z drugiej strony – nie chcę tak zginąć! Miałem umrzeć jako bohater narodowy, a nie głupiec w zapomnianej ludźmi uliczce! Jeśli stąd zaraz nie wyjdę stanę się przykładem najhaniebniejszej śmierci w historii! POMOCY!

Chwila, czy mi się zdaje czy ktoś tu idzie? O cholera! Nie może mnie tak zobaczyć!

Zastygam w bezruchu. Bez. Ruchu. Czyli się nie ruszam. Nic. Nie. Działaj. Przez cholerne kilka sekund. Cicho. Spokojnie. Jak piii-ękny Świteź. Bez wulgaryzmu o pieprzu, bo bohaterom tak nie przystoi.

O, coś do siebie gada. Szkoda że jedyne co słyszę to słowa „pielgrzym" i „cham" powtarzane na zmianę. Czyli to Polak! Wspaniale!

Chwila.

Nie! To nie jest wspaniałe! Wyśmieje mnie a potem zwoła straż! Nie mogę do tego dopuścić!

Czemu nie umiem wystać w bezruchu przez dwie minuty!? Spokojnie, chyba mnie nie zauważył. Ale na wszelki wypadek nadal nie będę się ruszać. Co on tam gada?

- Jeśli dadzą sobie Roma, zwiną się jedną peleryną albo Sarą się wykonawcami równie mądrego czynu, Bogu obiecuję, że zrobię cokolwiek najgłupszego.

Albo źle słyszę, albo on niemądrze prawi. Ale co mnie to obchodzi. O, widzę jak szczerzy kły i śmieje się z cichą kpiną. Wygląda jak tępy szczur. Może to przez te jego mysie włosy?

ON TU IDZIE. Powoli, ale jednak. Proszę, wymiń mnie, proszę wymiń mnie, proszęwymińmnieproszęwymińmnieee...

- Co ty wyczyniasz, chłopcze?

Nie wyminął mnie. Szkoda. Czuję też jak moja twarz zaczyna przypominać mój piękny bordowy sweter.

- ...zaplątałem się...

Nie lubię połączenia szyderstwa i zażenowania na twarzy innej niż moja. Nikt tak na mnie nie patrzał od czasu gdy zerwałem z Laurą. Nie tęskniłem za tym spojrzeniem. Wyglądasz z tym grymasem jak przygłup. Idź stąd i nikomu o mnie nie opowiadaj. Niech zostanie to między tobą, mną i Bogiem.

- ...i nie mów do mnie chłopcze, bo nie wyglądasz jak ktoś, kto mi nierówny wiekiem.

Oho, oburzył się, waćpan z ubogiego rodu.

- Łżesz, albowiem wiekiem jestem od ciebie lepszy wiekiem. Mam prawie dwadzieścia pięć, a ty wyglądasz jeszcze jak młokos co gania za pokrzywą.

- a ile to „prawie" oznacza?

- Prawie oznacza prawie, a jeśli masz jakiś problem, to nie jest on mój.

- Gdybym miał zgadywać, orzekłbym, że nie żyjesz dłużej niż osiemnaście wiosen.

Szok na jego twarzy jest nieoceniony. Co, sam żeś za pokrzywami przed chwilą latał?

   - A kim ty jesteś, że śmiesz mię tak zuchwale obrażać?

   - Kordian. A ty to zapewne cham?

Nigdy nie byłem bardziej zadowolony z cudzej złości niż teraz.

   - Ty...! Już cię nie lubię. Ale wyprowadzę cię z błędu, i powiem, że imię me Pielgrzym, bo życie me to do niebios i śmierci ciągła pielgrzymka.

   - To ty jesteś ten, co powiadają, że pokorny patriota, co tęskni ku ojczyźnie? Co się kiedyś nazywał Konradem? Co go od kilku dni z prorokiem rosyjskim widują?

   - NIE MYL MNIE Z TYM BEZTALENCIEM POETYCKIM.

Na Niebiosa! Ale się zeźlił. Czyli to chyba nie ten. Ludzie opowiadali mi jeszcze o gwałtownym szaleńcu, zazdrośniku, nad którym było trzema modły odprawiać. Prosili żebym ich nie pomylił, bo jeden wybaczy, a drugi zatłucze. Nieprzyjemnie.

   - Aczkolwiek, znajdujesz się w wyjątkowo okropnym położeniu, więc ci wybaczę. I dla twojej świadomości, miałem kiedyś na imię Konrad, ale zmieniłem na Pielgrzym. Jako PIERWSZY.

   - ... czyli, żeby nie pomylić jaśnie pana, będę nazywał cię Konrad.

- Nie.

- Tak.

- Nie nie.

- Tak tak.

- Ażebyś w linach utknął.

- Już utknąłem ... Poratujesz mnie?

   - Po co? Żebyś mi ględził nad uchem?

Właściwie, to mam ochotę zagawędzić go na amen i dłużej.

   - Nie ważne. Jakim zrządzeniem losu znalazłeś się w tak adekwatnej do twojej osoby położeniu?

   - ... Miałem zamiar przygotować się do wyzwolenia Polski przez zabiciem Cara, ale sprytnie rozłożone pułapki skutecznie mnie powstrzymały. A kiepy z Rady Podziemnej stchórzyły i jestem skazany na samotne działania.

O nie, znowu ta okropna mina. Mogłeś sobie darować, wiesz?

   - Samotny atak na Cara? A potem zaplątanie w sznurach?! To chyba najgłupszy czyn o jakim słyszałem!

- ... Mam jeszcze nogę w strzaskanej beczce, jeśli jeszcze nie zauważyłeś. I przestań tak rechotać, bo obudzisz kogoś i wezwą na nas strażników!

Jednak nie przestaje. I gdy tylko powiedziałem o beczce, musiał złapać się rogu ściany żeby nie upaść ze śmiec. Cudownie. Ale... czy on powiedział... że to najgłupszy czyn o jakim słyszał?! Z jednej strony, to wielce uraża mą dumę, z drugiej natomiast...

- Hej, słyszałem, jak obiecałeś samemu Bogu, że zrobisz coś najgłupszego! Czy TO nie jest najgłupsze?! Obietnic Boskich nie wolno łamać. Może cię o to skaranie Boskie spotkać.

- Sam jesteś skaranie boskie. I... Co do tej... Hm. Obietnicy... To, ekhym, nie jest chyba twoja sprawa. Zbytnio. Tak myślę... więc nie powinieneś-

Piorun uderzył w pobliską kamienicę. Piorun. Blisko. To aż nadto wymowny znak. Tym lepiej dla mnie!

- Nie powinieneś podejmować się tego wyzwania sam! Tak! Powiem więcej, wypada wyplątać cię z tych wspaniale krępujących twe niezdarne ruchy lin i od razu ruszyć na pałac! To jest, po śniadaniu oczywiście.

Jestem pewien, że gdy mnie rozplątywał, szeptał coś pokroju "czemu mi to robisz?" z niezwykle zrozpaczonym tonem. Ale przynajmniej znów byłem wolny. 

To była jedna z najpiękniejszych rzeczy jakie mi się przydarzyła. A najlepsze jest to, że będę mu to wypominać do końca naszego krótkiego życia!

~ Kordian <3

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Nov 20, 2024 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Kordian i Konrad w carskim pałacuWhere stories live. Discover now