Droga dłużyła się okrutnie, niemniej jednak należało maksymalnie oddalić się od Stumy. Obie wiedziały, że Volille szybko rozpocznie poszukiwania, postawi na nogi cały oddział i zrobi wszystko, by je dopaść.
Działały w sposób przemyślany, choć plan układały na bieżąco. Amentye wysuwała propozycje, Emily akceptowała je jak przy pomyśle powrotu po zadruna w okolice jeziora bądź odrzucała. W ten sposób zanegowała alternatywę zatrzymywania się wśród przeciętnych mieszkańców kontynentu. Uluki mogły czyhać na nie wszędzie.
Liga'am godziła się z perspektywą wieszczki, szczególnie że teraz miała problem rozróżnić, kiedy ta polegała na przeczuciu wynikającym z intuicji, a kiedy w grę wchodziły wizje. Eolos wypełniający spód sakiewki został w stumskiej gospodzie. Momentami więc Kostura obserwowała, jak brunetka mrużyła oczy, spuszczała głowę i przykładała palce do skroni, by spróbować ją rozmasować. Nie zawsze jednak wizje zaburzały funkcjonowanie, czasem atakowały o wiele słabiej i Em nie traciła wtedy kontaktu z rzeczywistością.
Szczęśliwie zadruny należały do szybkich zwierząt, a jako wierzchowce gnały z prędkością, której Emily wcześniej nie oczekiwała. Zdaniem Kostury niestety nie mogli jechać tak szybko przez cały czas. Zadruny łatwo się męczyły i po dwóch tidach potrzebowały zregenerować siły, odetchnąć, inaczej wkrótce padłyby z wyczerpania. Pomimo konsekwencji od kopalni ruszyły z impetem, a przynajmniej wtedy, gdy wieszczce udało się opanować zwierzę oraz wyczuć zasady jazdy na grzbiecie eserberdzkiego wierzchowca.
Zdaniem widzącej niespełna sto hazarów, jakie pokonali w prawie dwie tidy, stanowiło zbyt małą odległość od Stumy. Dzięki informacjom pozyskany od Amentye oszacowała, iż tutejszy hazar odpowiadał w przybliżeniu długości ziemskiego kilometra. I chociaż Emily dawno straciła metropolię z oczu, a tereny uległy radykalnej zmianie, wciąż doskwierało jej złe przeczucie.
– Nie podoba mi się to – skwitowała.
Przysiadła obok Tye grzebiącej w płonących drwach tworzących ognisko. Cokolwiek Kostura upolowała, piekło się teraz na prowizorycznym rożnie, które własnoręcznie skonstruowała. Em skupiła uwagę na mięsie wolno obracanym nad płomieniami. Skórka wyglądała na chrupiącą, gdy z bladoróżowej barwy przybrała soczystego, brązowawego koloru.
– Ten postój jest konieczny – zaoponowała Liga'am. Nie patrzyła na siedzącą przy niej niewiastę, wzrok uparcie wbijała w ogień, śledziła dryfujące w powietrzu iskry. Odnosiła wrażenie, jakby obserwowała ulatujące do Karbos dusze utraconych przyjaciół. – Zadruny dalej nie pojadą, a bez nich możemy jeszcze całą pełnię dreptać do Neorros i nie dotrzeć na miejsce.
Em skinęła. Zerknęła ponad ramieniem na las wznoszący się nieznacznie za ich plecami. Już wcześniej zasugerowała, iż gęsto rosnące drzewa choć na moment udzieliłyby im potrzebnego schronienia. Na odludziu nadal mogły zostać dostrzeżone przez innych, a dodatkowo niedawno minęły ludzkie gospodarstwo.
– Wiesz, że dalej uważam ten las za dobrą opcję?
– Gdybyś wiedziała, co to za miejsce, zmieniłabyś zdanie – skwitowała Tye.
– Nie wygląda gorzej od Przeklętego Lasu, a wierz mi lub nie, spędziłam tam dość sporą część mojego życia w Eserbert.
Kostura otaksowała kompankę, na moment zatrzymała się na czarnych oczach. Mimo prób w dalszym ciągu nie dopatrzyła się łgarstwa. Wyglądało na to, że Em mówiła cały czas prawdę, odkąd otworzyła się na ich towarzystwo. Ciemnowłosa o wyglądzie półbogini rzeczywiście nie pochodziła z Eserbert. Fakt ten potwierdzały również słowa padające z ust Myesa, gdy sterowała nim Volille.
Wbrew wszelkim przypuszczeniom widzącej Amentye cieszyło, że miała okazję pełnić rolę niewolnika przez krótki moment, nawet jeśli wtedy pesymistycznie oceniała ich los. Sądziła, że trafią do Stumy, a Agazan Okrutnik nie okaże łaski ani tym bardziej miłosierdzia. I chociaż nie żałowała uwolnienia się od uluka, a wraz z nim od morderczej półbogini, zyskała kilka cennych informacji, jakie planowała przekazać Finosowi.

CZYTASZ
Eserbert. Refleksy przeszłości - tom II [ZAKOŃCZONE]
FantasyNa Ziemi mawia się, że jeśli człowiek chce rozśmieszyć boga, powinien opowiedzieć mu o swych planach. W Eserbert półbogowie tylko wrogom śmieją się prosto w twarz na chwilę przed ich egzekucją, resztę zwyczajnie niszczą. Świat toczony przez rozlicz...