7 c.d.

442 32 4
                                    

Odskoczył ze stołu i ewidentnie otworzył jakąś torbę. Widziała na filmach jakich gadżetów używano do bdsm i krople potu zrosiły jej czoło. Zawsze myślała o sobie jak o otwartej seksualnie na różne eksperymenty, ale teraz musiała przyznać, że była w błędzie. Jej wyuzdanie kończyło się na ostrym seksie oralnym i nie miała pewności, czy chciała zgłębiać tajniki sadystycznego traktowania.

Z zawiązanymi oczami nie była w stanie ocenić, kiedy spadnie na nią kolejny cios, więc utrzymywała ciało w ciągłym napięciu i oczekiwaniu. Nagle usłyszała w oddali dźwięk bicza. Momentalnie spięła mięśnie mocno zaciskając zęby ale smagnięcie jej nie dosięgnęło. Na razie. Zrozumiała, że taki ból może być ponad jej siły. Korsarz ponownie trzasnął, tym razem o stół. Poczuła pod sobą wibracje od uderzenia, a sama zadrżała przed tym, co miało nieuchronnie nadejść.

– Nie wiem... czy dam radę – przyznała.

Bicz smagnął raz jeszcze, z drugiej strony stołu, znów jej nie dosięgając. Dreszcz strachu i podniecenia rozlał się po jej wnętrzu. Nogi zadrżały, a z nerwów mocniej wbiła paznokcie w skórę dłoni.

Usłyszała zbliżające się kroki, napięła pośladki i wstrzymała oddech. Mocno wibrujący przedmiot dotknął jej łechtaczki. Przygotowana na uderzenie, oparła się na łokciach na ile pozwalały jej sznury i zaskomlała przeciągłe „och" na tak zaskakującą odmianę klimatu.

– Nie pozwalam ci teraz dojść – warknął, ale zamiast odsunąć wibrujący masażer, przycisnął go mocniej.

– Nie powstrzymam tego – wydusiła.

Nie zanotowała kiedy przyjemna wibracja łechtaczki zamieniła się w mocne uderzenie po udach. Zawyła ze łzami w oczach.

– Zagadka – usłyszała gdzieś za sobą, czując jak serce wali jej w klatce, a w uszach piszczy z nagłego strachu.

– Co? – zapytała, tłumiąc płaczliwy ton.

– To twoje hasło – dodał ciszej. – Chcesz przestać?

Odzyskała kontrolę. Znowu mogła to zakończyć w dowolnym momencie.

– Jak je wypowiem, to mnie rozwiążesz i puścisz?

– Tak.

Poczuła ulgę. Mogła przestać, mogła uciekać, odzyskała z powrotem możliwość działania i szansę na ratunek.

– Za... – zaczęła, gdy poczuła jego ciepły język między swoimi nogami.

– Za? – zapytał, przerywając ssanie jej miejsc intymnych.

– Zapomniałam – szepnęła i oparła policzek o blat.

Szorstkie palce przesunęły się po jej łydkach, a rozgrzany język penetrował wrażliwe miejsca. Kiedy przesunął dłońmi po świeżych od uderzeń ranach, ścisnął je, wywołując krótkotrwały ale przenikliwy ból, ale ponieważ jednocześnie intensywnie pracował językiem Linda poczuła tylko rosnącą między nogami rozkosz. Korsarz smakował ją jak wykwintny deser, a ona pojękiwała w rytm jego cudownych ruchów. Kiedy wsunął w jej wilgotne wnętrze palce i równocześnie ruszał nimi ssąc łechtaczkę, przez jej ciało przelała się fala upojenia tak silna, że zawyła na całe gardło, pragnąc by orgazm zarazem trwał bez końca i się już skończył. Ból był silny i wstrząsnął jej ciałem, tak że przez moment straciła poczucie miejsca i czasu. Gdy stępiał, mężczyzna przyssał się mocniej, powodując kłucie, jakiego nie mogła przyporządkować, czy sprawiało jej przyjemność, czy wręcz odwrotnie i kiedy miała już zaprotestować na jego dalsze zabiegi, odsunął usta i... przyłożył masażer.

– Nie! – wrzasnęła, czując że doznania są ponad jej siły.

Odciągnął na moment przedmiot, by wgryźć się w jej pośladek, co pomimo ukłucia dało jej chwilę wytchnienia. Tylko chwilę. Masażer ponownie rozwibrował jej łechtaczkę, na co zaczęła krzyczeć z rosnącej ekstazy. Kolejne działania Korsarza odczuwała jak przez mgłę. Odrzut masażera na podłogę, skąd wściekle podskakiwał, cios bicza i ciało mężczyzny przylegające do jej pleców. Tak jak jeszcze przed chwilą pieścił ją między nogami, tak zaczął ssać płatek jej ucha. Początkowo delikatnie i namiętnie, potem łapczywie i zuchwale. Wciągnął skórę na jej karku w swoje usta i przyłożył koniuszek członka do wejścia jej pochwy. Zastygł. Polizał ją po szyi, ale wciąż w nią nie wszedł.

– Chcesz? – zapytał w końcu.

Poważnie? – miała ochotę krzyknąć ale powiedziała tylko:

– Nie wierzę, że teraz pytasz.

Korsarz odskoczył od niej w sekundzie i ze zdumieniem zauważyła, że błyskawicznie uwolnił ją z wszelkich więzów. Dopiero teraz poczuła jak krew wraca do zdrętwiałych od trzymania w niewygodnej pozycji rąk. Rozmasowała nadgarstki i gdy już miała zdjąć przepaskę z oczu mężczyzna szarpnął ją za włosy do tyłu. Znów stał za nią. Wyraźnie czuła jego erekcję. Dyszał jej w kark, więc znieruchomiała w oczekiwaniu. Korsarz powoli zdjął czarny materiał z jej głowy, a ostre światło na moment ją oślepiło.

– Chcesz? – powtórzył pytanie.

– Chcę – odparła, nie mając wątpliwości, że pulsujące łono tylko czeka na jego członka.

– Poproś.

Zaśmiała się, na co mocniej szarpnął jej włosy. Na szyi poczuła uścisk jego szorstkich palców. Z trudem przełknęła ślinę.

– W co ty grasz?

– Poproś.

– Mam cię prosić, żebyś mnie przeleciał?

– Proś! – warknął takim tonem, że dreszcz przebiegł jej po plecach.

– Niedoczekanie twoje – mruknęła.

Pchnął ją na stół, wciąż trzymając za włosy i przysunął nabrzmiałego członka do wejścia jej miejsc intymnych. Zagryzła dolną wargę i pokręciła zachęcająco biodrami, ale zamiast cudownego wypełnienia usłyszała:

– Liczę od pięciu w dół. Błagasz o seks albo zaczynam odliczać twoje pół godziny. Zrobisz z nimi co zechcesz.

Lindę przeszły ciarki. Tego się nie spodziewała. W momencie poczuła irytację i rosnący gniew.

– Pieprzony manipulant! – skomentowała, na co mruknął bezbarwnie:

– Pięć.

– A wsadź sobie to swoje liczenie!

– Cztery.

– Goń się!

– Trzy.

– Przestań!

– Dwa.

– Dobra, proszę przeleć mnie – wydusiła z trudem. Jeszcze nigdy nie poczuła się tak upokorzona.

– Błagaj.

Oczy zaszczypały ją od wzbieranych łez. Nienawidziła prosić o cokolwiek, o błaganiu nie mogło być mowy, teraz miała to zrobić tylko po to, by człowiek, który zamierzał pozbawić ją życia mógł ją wypieprzyć jak tylko mu się podobało. W dodatku nie miała już żadnego usprawiedliwienia, mogła to przerwać i uciekać. W końcu na tym jej najbardziej zależało... Na zyskaniu tych cennych minut, by móc się dostatecznie oddalić... Ale czy na pewno?

– Błagam – wykrztusiła, czując jak łza spływa po jej policzku. – Błagam wejdź we mnie.

Ręka, którą ściskał na jej szyi rozluźniła chwyt. Pogłaskał ją kciukiem i szepnął ocierając się szorstką szczeciną o jej policzek:

– Grzeczna dziewczynka.

Wdarł się w jej wnętrze tak niespodziewanie, że otwarła usta w niemym krzyku. Wcisnął jej palec między zęby i rozkazał:

– Ssij, jakby to był mój kutas.

Tym razem zrobiła jak chciał bez protestów. Jego członek przyjemnie wypełniał jej wnętrze, a druga ręka mocno ściskała jej pierś. Linda była mokra jak nigdy przedtem. Mężczyzna wbijał się w nią z pasją wytęsknionego kochanka a ona czuła, że nie wytrzyma długo. Orgazm nadciągał i wcześniejsze upokorzenie odeszło w niepamięć. Czuła błogość. Każdy jego ruch, był jak spełnienie z innym mężczyzną, a każde pchnięcie wieńczyła głośnym krzykiem. Gdy zbliżała się do finiszu nagle wyszedł.

– Kurwa – mruknął i oddalił się na kilka kroków.

Zdezorientowana odwróciła się w jego stronę. Wyglądał jak schwytany w niewolę drapieżnik. Chodził tam i z powrotem jakby walczył sam ze sobą, po czym zastygł i spojrzał w jej oczy. Linda zamarła. Mężczyzna przeszywał ją takim wzrokiem, że przez moment rozważała, czy nie wziąć nóg za pas, ale stała jak wcześniej, sparaliżowana niepewnością. Skierowana w nią surowa twarz Korsarza, nabrała osobliwego wyrazu. Nie miała wątpliwości, że przed chwilą prowadził z sobą jakąś walkę, a teraz podjął decyzję. Serce waliło jej z napięcia. Co zrobi?

Taniec ze śmiercią [18+] [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz