Rozdział 1

0 0 0
                                    

Ares

-Ares, może powinieneś jej to wybaczyć. No wiesz ona musiła to zrobić.- odezwał się Roni. To było głupie, wybaczyć jej to co zrobiła no raczej nie sądzę. Ona jest potworem, morderczynią.

- Roni, nie zaczynaj znowu. Ona zabiła tę dziewczynę. A najgorsze jest, to że nawet gliny nie wzięły to pod jakąś większą uwagę. Jebana mała suka. Ona wszędzie ma znajomości.-

- Ale no wiesz w końcu to twoja.. no dziewczyna.- Dodała Blue.

- Była. Nie potrafił bym być z nią teraz. Jest morderczynią. Kto wie co jeszcze ukrywa, może do tego ma kogoś jescze na boku. Mogła nie zawiązywać jakiś umów z Liam'em, każdy wie że to najniebezpieczniejszy człowiek w mieście.-

- To prawda, ale nie miała jak żyć i za co żyć. Jej życie to istny koszmar i ty dobrze o tym wiesz. Oczywiście nie popieram tej jej całej pracy, choć jak ma tak zarabiać na siebie..- powiedziała Olimpia. Ona Roni Lilith i Blue byli najlepszymi przyjaciółmi i mimo, że się już  nie przyjaźnili to i tak bronili jej imienia za wszelką cenę.

- Kobieto ty się słyszysz?! Ja tam jestem za Ares'em. Nie powinniśmy jej wybielać, to co robi żeby zarabiać jest chore. Niech się pieprzy z tym całym Liam'em. Sama wybrała se tą drogę.- krzykną Will, po czym wstał trzasną drzwiami i wyszedł.

Jego reakcja była do przewidzenia. Nigdy nie ufał Lilith, od początku, gdy ją tu przyprowadziłem był do niej step tycznie nastawiony. Nigdy nie był dla niej miły, nawet jeśli prosiłem.

(Gdybym wiedział co się stanie nigdy bym o to nie prosił) 

                                          🌾

Lilith

- Liam jesteś tu ..?- krzyknęłam strojąc w salonie. Miałam nadzieję, że usłyszy. Niestety tak nie było.

- O siema wiedźmo. Jeśli szukasz Liam'a to go nie ma. Pewnie pieprzy się z jakąś laską.- wzruszył ramionami Nikolas.

Na jego widok od razu się uśmiechnęłam. Uwielbiam tego człowieka. On jest inny jako jedyny zna moją całą moją historię i mnie rozumie, czasami bywa tak, że jeździmy razem na misje, które swoją drogą zawsze wychodzą dobrze.

- Cały Liam.-

- No właśnie cały Liam.- usiadł na kanapie a ja tuż obok niego.

- No dobra, a teraz opowiadaj jak tam sytuacja pomiędzy tobą aaa.. sama wiesz.- 

Na pierwszy rzut oka chujowo. Tak jak zresztą wszytko. Czarna dziura, w której przyszło mi żyć jeszcze bardziej się powiększała. Ale przecież nie powiem mu, że jest źle. Zacznie się martwić czego nie lubię.

- Mam odpowiedzieć szczerze czy raczej nie?- usta zgięłam w wąską linię.

- Lilith.-

Użył mojego pełnego imienia. Wie, że coś jest nie tak.
Lilith zjebałaś sprawę

- Jaaaa..?-

- Mów wszytko, a w szczególności to kogo  tym razem mam zabić. Bo mam chęć tego twojego całego Ares'ka.-

- Jeśli mam być szczera, nie jest za fajnie. Od jebanego tygodnia nic nie robiłam oprócz wpierdalania i ryczenia. Jebany Ares, mam go już w dupie. Najchętniej pojechałabym na jakąś imprezę, upiłabym się i skończyła z jakimś typem w łóżku.-

Co ja gadam w ogóle?

- No to na co czekasz wiedźmo. Wstawaj idziemy się odwalić jak szczury i jedziemy.- wstał podal mi rękę, która złapałam i zaprowadził mnie do garderoby. Nawet nie wiedziałam, że takie pomieszczenie tu jest. A zresztą to nie jedyne czego nie wiedziałam o tym miejscu.

                                         🌾

- Nie przesadziłam?- zapytałam. Na sobie miałam czarna obcisłą sukienkę do połowy ud, która Ładnie podkreślała moją talię. Zrobiłam też lekki makijaż i rozpuściłam brązowe długie włosy. Postanowiłam nie zakładać szpilek za to założyłam czarne conversy.

- O MÓJ BOŻE.- Nikolas rozszerzył usta i wyszczerzył oczy.

- Jest aż tak źle?-

- Żartujesz sobie wiedźmo?! Wyglądasz ślicznie.-
To było nawet miłe.

- Ale rusz już dupę. Jedziemy.-

                                           🌾

Po kilkunastu minutach byliśmy już na miejscu. Było tu nawet ładnie, do przeżycia. Gdy weszliśmy do sierdoka uderzyła we mnie woń alkoholu. Wszędzie byli pijani ludzie, w sumie czemu ja się dziwię przecież jesteśmy w kubie.

Podeszłam do barku i zamówiłam sobie drinka. Nie wiem czemu ale czułam się obserwowana. Wzrokiem szukałam Nikolas'a, którego nigdzie nie znalałam. Pewnie już wydziedzicza jakąś szesnastkę. Choć nie wiem czy to nie było by dziwne,  gdyby 20-letni Nikolas i jakaś szesnastolatka uprawiali seks. Ale z resztą co mi tam, sama miałam 19-lat i byłam dziewicą, i może czasami zazdrościłam takim rozpuszczonym szesnastkom, to i tak sądziłam, że są na to dużo za młode. Ciekawe czy ich rodzice wiedzą co ich dzieci robią po nocach w klubie i czy w ogóle wiedzą, że  tu są.

- Hej mała, masz może ochotę na jakiś numerek no wiesz lodzik. Jesteś śliczna i do tego ta sukienka, nawet nie wiesz jak mnie napalasz.- obrzydliwy starszy mężczyzna puścił do mnie oczko. Jak można być tak zjebanym.

-I że panu nie wstyd. Szczerze z całego serca współczuję żonie. Sądząc po pana pierścionku na palcu jest pan żonaty. Mam 16-lat a mój ojciec to szef Mafi wszędzie  szukają takich jak ty, by ich później zabić.- specjalnie skłamałam. W oczach mężczyzny od razu zrodziło się przerażenie. Nie musiłam czekać długo by odszedł, już po sekundzie go nie było. Brzydzę się takimi ludźmi.

Byłam już po paru drinkach, ale jeszcze  ogarniałam. Dalej nie udało mi się znaleść Nikolasa. A co jeśli mu coś się stało a ja właśnie się dobrze bawię. Nie no to nie możliwe, tego chłopa nic nie zabije.

Tańczyłam z nieznanymi mi ludźmi. Nie przeszkadzało mi to, bo i tak jutro nie będę nic pamiętać. Podszedł do mnie jakiś chłopak na oko dwadzieścia jeden lat wzrost nie wiem jakoś metr dziewięćdziesiąt. Był nawet przystojny,więc jak to ja zaczęłam z nim tańczyć. Leciała moja ulubiona piosenka SNOW STRIPPERS.

Bawiłam się dobrze, zapomniałam o problemach, które otaczają moje życie. Pierwszy raz, od dawna czułam się dobrze. Nie zwracałam uwagi na godzinie. Nawet nie wiem gdzie była moja torebka. Nie przeszkadzało mi to, ważne że jest ta chwila, chwila w której czuję się spełniona. Choć wiem, że jutro będę czuć się jak gówno i będę zmuszona wrócić do gównianej rzeczywistości, gdzie problemy są na każdym kroku.

Kiedyś ktoś mądry powiedział mi, bym cieszyła się chwilą bo kiedyś to wszytko się skończy. Miał rację skończyło się w momencie, gdy moja siostra umierała na moich rękach. Do teraz pamiętam jej przepełnione przerażeniem oczy. Nie zdołałam jej uratować. Pozwoliłam by odeszła z mojego życia tak szybko jak się w nim znalazła. Dalej za nią tęsknię, obiecywałam, jej że będę ją chronić za wszelką cenę. A w momencie, w którym umierała nie zdołałam i z całego serca siebie za to nienawidzę. Dużo razy się za to karałam. Myślałam, że z biegiem czasu zapomnę, lecz nie potrafię. To zawsze będzie mnie nawiedzać.

One of us Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz