-Karol-nigdy nie czulem sie tak zle jak po tej rozmowie z Hubertem, i nie zamierzalem tego ukrywać. odechcialo mi sie kompletnie budowania z nim jakichkolwiek relacji, nie udawalem nawet na odcinkach ze najzwyczajniej nie mam ochoty przebywac z doknesem w jednym pomieszczeniu. oczywiscie organizacja podlapala i mialem za wszystko niezly opieprz, ale po prostu nie mialem juz sily skakac i pajacować zeby przypodobac sie temu czlowiekowi, nie po tym co powiedzial i po tym jak mnie traktowal.
po jakims tygodniu Hubert mial najwyrazniej dosc i po kolejnym filmiku z bedwarsów na ktorym ledwo sie odzywalem podszedl do mnie
by porozmawiac, lecz ja nie mialem ani ochoty go sluchac, ani nie mialem mu nic do powiedzenia wiec zignorowalem go tak jak on zawsze ignorowal mnie i wyszedlem na balkon postac na swiezym powietrzu, jesli w ogole mozna warszawskie powietrze uznac za szczerze. czułem ze blondyn wpatruje sie we mnie z pokoju i namysla czy ma jeszcze za mna isc, a jesli pojdzie, to co mi właściwie powiedziec.po chwili wsłuchiwania sie w odglosy przejezdzajacych ciezarowek w oddali uslyszalem kroki idace w moja strone i poczulem dlon na moim ramieniu "słuchaj karol... ja na prawde nie chcialem zeby tak wyszlo, nie wiem dlaczego tak powiedzialem, bo nawet nie mialem tego na mysli, moze to z nerwow?" Hubert jeszcze troche sie potykal i jąkał w tlumaczeniach i przeprosinach ale jak narazie nie mowil nic konkretnego badz specjalnie sensownego "nie wiem dlaczego to zrobilem i nie chce zebys sie juz na mnie za to wyżywał, chce zebys byl taki jak wczesniej! dopiero teraz uswiadomilem sobie ze zalezy mi na tobie, na nas, i jedyne czego chcialbym to żebyś traktowal mnie tak jak kiedys. Karol ja-" Hubert urwal sam sobie w polowie zdania, spojrzał mi w oczy a potem po prostu pochylił sie w moją strone i mnie pocałował. nie wiem czego tak naprawde spodziewalem sie po tej calej konwersacji ale zdecydowanie nie tego... doknes calkiem szybko sie opamietał i zdając sobie sprawe z tego co wlasnie zrobil szybko sie odsunal i probowal wyksztusic jakieś przyzwoite przeprosiny. jednak zanim zdazyl poskladac slowa w sensowny ciag zlapalem go jedna reka za talie, a druga za tyl glowy, przyciagajac do siebie i calujac namietnie, tym razem nasze usta byly połączone znacznie dluzej, oderwalismy sie od siebie dopiero kiedy nam obu zabrakło tchu. objalem Huberta jedna reką a on polozyl mi reke na szyji i mizdrzyliśmy sie jeszcze jakąś krótsza (lub moze dluzsza) chwile na naszym balkonie, co patrząc wstecz nie bylo najlepszym pomysłem, poniewaz w kazdej chwili z dolu moglby nas zobaczyc jakis fan, ale tak naprawde nie żałuje niczego... (postal reference??)