Właśnie dostałam wypis ze szpitala, wracam z moją mamą. Wydaje się być bardzo miła, szkoda tylko, że nawet jej nie pamiętam.
Zawiozła mnie do mojego mieszkania, okolica wyglądała nieciekawie. Co mnie podkusiło żeby kupić tu mieszkanie? Wysiadłysmy z samochodu i bez słowa moja mama skierowała stronę jednej z klatek. Mimo, że ją dopiero poznałam ufałam jej. Z torby wyjęła klucze i otworzyła drzwi po czym odwróciła się i gestem zaprosiła mnie do środka. Kiedy dotarłyśmy pod drzwi mojego mieszkania zobaczyłam na drzwiach moje nazwisko z numerem 14. Pewnym krokiem weszłam do mieszkania i się rozejrzałam. Było urządzone bardzo nowocześnie, podobało mi się.
-Przypominasz coś sobie? -odezwała się moja mama widząc z jakim zainteresowaniem przyglądam się pomieszczeniu.
-Niestety nie, ale podoba mi się tutaj. Mieszkam sama w tak dużym mieszkaniu?
-Mieszkasz tu z Trevorem, to twój chłopak, jesteście już dwa lata razem a mieszkacie razem od czterech miesięcy.
Skinęłam głową na znak, że rozumiem i skierowałam się do najblizszych drzwi. Otwierając je ujrzałam pięknie urządzony salon, nie mogłam uwierzyć, że tu mieszkam. Oglądanie salonu przerwał mi głos mojej mamy
-Muszę Cię zostawić, za godzinę mam spotkanie z klientem
-Klientem? -odwróciłam się gwałtownie. Gdzie ona pracuje?
-Pracuję jako doradca finansowy. -wzruszyła ramionami, odnosiłam wrażenie, że czyta mi w myślach - Masz jeszcze jakieś pytania?
-Kiedy wróci Trevor?
-Wieczorem. Muszę już na prawdę iść, pa! - mówiąc te słowa pośpiesznie wyszła z mieszkania.
Zamknęłam drzwi i poszłam zobaczyć całe mieszkanie. Moją uwagę przykół pokoik dla dziecka. Czy ja i Trevor spodziewaliśmy się dziecka? Przez głowę przeszła mi myśl, że mogłam je stracić w skutek wypadku. Nie, to nie możliwe. Mam dopiero 21 lat! Postanowiłam, że zrobię niespodziankę Trevorowi i przygotuję romantyczną kolację. Bez problemu odnajdowałam potrzebne mi rzeczy. Zrobiłam spaghetti, niestety musiałam skorzystać z przepisu który znalazłam w internecie. Nie byłam pewna czy będzie dobre ale postanowiłam zaryzykować.
Gdy wszystko było już gotowe, pozostało mi tylko się jakoś ładnie ubrać. W sypialni widziałam szafę, tam zapewne będą wszystkie moje ubrania. Nie myliłam się, znalazłam łososiową, rozkloszowaną sukienkę. Ubrałam ją i gdy zapinałam zamek usłyszałam otwierające się drzwi. To Trevor. Wybiegłam z sypialni i rzuciłam mu się na szyję wykrzykując jego imię. On mnie delikatnie odepchnął, czy coś zrobiłam źle? Przyglądał mi się w milczeniu.
-Jaki Trevor? -zapytał w końcu
Oniemiałam. Jak to? Czy to nie jest mój chłopak o tym imieniu?
-Raven, kochanie, pomyliłaś mnie ze swoim kochankiem?
-A-ale jakim kochankiem? Przecież jesteśmy razem! -ostatnie słowa prawie wykrzyczałam, co się dzieje?
-Jesteśmy, ale skąd Ci się wziął Trevor? Zapomniałaś mojego imienia?
-Nie pamiętam.
-To świetnie! Jak to jest zapomnieć imię swojego chłopaka? -był wyraźnie zdenerwowany. Co się dziwić, nie pamiętałam jego a co dopiero jego imienia.
-Nie pamiętam. Nic nie pamiętam. -czułam, że mój głos się załamuje. Zaczęłam płakać. Bałam się, że on ze mną zerwie. Kto by chciał być z kimś kto nie pamięta kim jest?
-Straciłaś pamięć? - Delikatnie zapytał, widząc jak bardzo boję się jego reakcji
-Tak- Wydukałam- Moja mama odebrała mnie ze szpitala, zawiozła mnie tutaj i powiedziała mi, że mieszkam tu ze swoim chłopakiem o imieniu Trevor. -zaczęłam się tłumaczyć, a on przyglądał się mnie jakbym gadała od rzeczy.
-Twoja mama? -zapytał zdziwiony
-Tak, moja mama.
-Twoja mama nie żyje od pięciu lat.- powiedział przerażony, złapał się za głowę i zaczął się wypytywać o wygląd tej kobiety. Posłusznie zaczęłam ją opisywać a on uważnie mnie słuchał. Gdy skończyłam zapadła cisza. Mój chłopak wszedł do kuchni siadając przy udekorowanym stole. Poszłam za nim i usiadłam naprzeciwko.
-Kim była ta kobieta która się podawała za moją mamę? - niepewnie zapytałam
-To nie jest teraz ważne. Teraz najważniejsza jesteś ty i twoja pamięć. Muszę ci przypomnieć kim jesteś, kim ja jestem i wiele innych rzeczy. Zaczniemy od razu. - gdy to powiedział zaczął mi opowiadać o tym kim jestem, jak on ma na imię, gdzie sie poznaliśmy i tego typu rzeczy. Dzięki niemu dowiedziałam się, że mam własne studio tatuażu, mam najlepszą przyjaciółkę Alice i chłopaka o imieniu Matthew.
Matthew. Ładne imię, tak jak jego właściciel.
-Matthew, oprowadzisz mnie po okolicy? Pokażesz mi moje studio?
-Rav, pewnie! Mam jutro wolne, mogę cię zawieść gdzie tylko zechcesz- matt wziął widelec do ręki i zaczął jeść. Czekałam na jego reakcje, nie wiedziałam czy mu posmakuje.
-Robiłaś to sama?- był zaskoczony, czy to jest aż tak złe?-Korzystałam z przepisu z internetu, nie smakuje ci? -posmutniałam, tyle pracy poszło na marne..
-Żartujesz? Jest przepyszne! Najwidoczniej nie zapomniałaś jak sie gotuje, ciekawe czy pamiętasz jak sie prowadzi samochód. -oczy mu się zaświeciły. Czyżby chciał żebym wsiadła za kółko?!
-Myślę, że to zły pomysł, nie powinnam prowadzić!
-Oczywiście, że nie będziesz prowadzić. Myślę, że wystarczy żebyś zdała jeszcze raz egzamin na prawo jazdy.
-Nie wiem, czy ma to sens. Może najpierw przypomnę sobie okolicę, znajomych i inne rzeczy, dobrze?
Przytaknął. Ulżyło mi, że mnie nie namawia. Zaczęłam jeść, i tak było już zimne. Niestety cały czas po głowie chodziła mi myśl kim jest ta kobieta?